5 nietypowych zabawek mojego psa

Uważni czytelnicy z pewnością pamiętają, że T. nie jest szczególnie zainteresowana zabawkami, wspominałam wszak o tym kilkukrotnie. Nie jest to jednak prawda, a przynajmniej – nie do końca. T., owszem, standardowe, psie zabawki przede wszystkim lekceważy, lubi natomiast samodzielnie wybierać sobie przedmioty do zabawy spośród wszystkiego, co można znaleźć w domu. Poniżej przedstawiam 5 najfajniejszych przedmiotów codziennego użytku z jej psiej perspektywy, czyli po prostu 5 nietypowych zabawek mojego psa.

1. Skarpetki

T. ma kilka sznurków-szarpaków, a także uniwersalny aport-szarpak firmy Julius K9, jednak jej zdaniem nie istnieje lepszy gadżet do zabawy w przeciągnie niż… skarpetki. To część garderoby, która cieszy się wyjątkowym zainteresowaniem z jej strony. W wieku kilku miesięcy, namiętnie podkradała świeżo wyprane skarpetki z suszarki, obecnie zaś ma swoją starą, frotową skarpetę, z którą wędruje po całym mieszkaniu.

2. Kartonowe pudełka

Rozmaite gryzaki – w tym Kong – w naszym przypadku zupełnie nie zdały egzaminu. Szczególnie zawiedziona byłam kompletnym lekceważeniem Konga, który nie był dla T. atrakcyjny nawet wtedy, kiedy wypełniały go najlepsze frykasy. Zamiast wydobywać z gumowej gruszki karmę, kawałki mięsa, czy psie ciasteczka T. woli zmienić w strzępy na przykład pudełko po butach.

5zabawek3. Foliowe torebki

Wszystkie zachęcająco szeleszczące siatki i woreczki to dla T. kuszące łupy. Zagryzanie ich na śmierć jest co najmniej równie przyjemne, jak mordowanie kartonów, ale jednocześnie znacznie bardziej niebezpieczne, toteż tego rodzaju zdobycze staramy się usuwać jej z drogi. Niestety, nie zawsze się to udaje, dlatego czasem po powrocie do domu zbieramy walające się po dywanie foliowe strzępki. Na szczęście, smakowo siatki zupełnie T. nie odpowiadają.

4. Plastikowe butelki

Kolejna rzecz wydająca interesujące dźwięki podczas obróbki zębami, znacznie ciekawsza od rozmaitych zabawek i gryzaków. Należę do osób, które czują się nieszczęśliwe, kiedy w domu nie parkuje zgrzewka wody mineralnej, dzięki czemu T. z łatwością może realizować swoją miłość do plastiku.

5. Stare spodnie dresowe

Uszyte z polaru, nieziemsko sprane i bardzo wiekowe dresowe spodnie, które jeszcze niedawno nieźle nadawały się na poranne spacery, obecnie służą T. za… przytulankę. Często mówi się o tym, że na wyjazdy dobrze jest do psiej walizki zapakować ulubiony kocyk zwierzaka, tak, aby nawet w podróży miał ze sobą kawałek domu. T. nie ma takiego kocyka – jego funkcję pełnią wspomniane spodnie, które służą psu za kołderkę, poduszkę i przytulankę w jednym.

5zabawek3

Tagi:

  20 komentarzy do tekstu: „5 nietypowych zabawek mojego psa

  1. Avatar
    Anonimowy
    18 lipca 2014 at 09:17

    Cudowna indywidualistka 😛

  2. Avatar
    18 lipca 2014 at 15:23

    Mój owczarek niemiwcki w wielu szczenięcym też kochał plastikowe butelki :D.

  3. Avatar
    18 lipca 2014 at 15:58

    Miloł też uwielbia butelki, kiedy taką dostaje to cały świat przestaje się dla niego liczyć:)

  4. Avatar
    18 lipca 2014 at 16:49

    Oh, a gdzie zdjęcie polarowych dresów?

    • Pies do kwadratu
      18 lipca 2014 at 20:49

      Niestety, podczas przygotowywania tego wpisu T. nie chciała pozować ze spodniami, ale widać je w rogu ostatniego zdjęcia. Jeżeli uda mi się piesełkę uchwycić na zdjęciu wtuloną w dresik, fotka z pewnością pojawi się na seterowym Facebooku. 🙂

    • Avatar
      18 lipca 2014 at 21:25

      Będziemy czekać na dresy, widzę lansik trzy paski 😀 a teraz przyznajcie się czyje to były 😛

    • Pies do kwadratu
      19 lipca 2014 at 09:27

      Pierwotnie spodnie należały do P., potem pełniły funkcję społecznych spodni spacerowych, które zakładała osoba akurat idąca na poranny spacer. Teraz całkowicie przeszły na własność psa.

  5. Avatar
    18 lipca 2014 at 19:27

    O tak, skarpetki to najlepsza zabawka na świecie. Ja zawiązuję parę na tyle supełków ile się da i powstaje z tego skarpetkowa piłka, którą najpierw można podrzucać, a później rozszarpać na strzępki. Z plastikowymi butelkami uważajcie – Connor je rozgryza i połyka małe kawałki, którymi później wymiotuje. Nie dosyć, że niestrawne to czasami ostre. U nas jest zakaz zabawy plastikami.

    • Pies do kwadratu
      19 lipca 2014 at 09:37

      T. na szczęście nie wykazuje zainteresowania kulinarnego butelkami; nie chce nawet przerabiać ich na dostatecznie drobną miazgę, żeby dało się to połknąć. Po prostu cieszą ją dźwięki, jakie wydaje zgniatany plastik, więc myślę, że w naszym przypadku butelki są bezpieczne, ale dzięki za radę – będziemy bardziej uważać.

  6. Avatar
    19 lipca 2014 at 07:35

    Oj, dla mojego szczyla świat jest jedną wielką zabawką – podpisuję się pod niewypałem z kongiem – jakkolwiek nie wypełniony jest średnio atrakcyjny.

    Faktycznie, zauważyłam niesamowity entuzjazm gdy zakładam skarpetki, zawsze kilka razy sobie poszarpiemy 😛 Jeśli chodzi o plastikowe butelki, impreza trwa bardzo długo 🙂 Jak był szczeniakiem, żeby kupić sobie nieco czasu właśnie dawaliśmy mu karton do rozdarcia, niestety schody pojawiają się przy sprzątaniu – słabo to przyjemne 🙂

    Ale egzamin zdają u nas też wszelakie szarpaki,pluszowe zabawki, ażurowe piłki, piłki, frisbee…:) rozrywkowy facet 🙂 A od szczeniaka przyuczałaś swoją T. do zabaw?

    • Pies do kwadratu
      19 lipca 2014 at 09:40

      Oczywiście, T. od samego początku miała sporo zabawek, którymi się z nią bawiliśmy, prawda natomiast jest taka, że wszystkie te akcesoria liczą się jedynie w domu – na zewnątrz trawka, krzaczki i ogólnie otoczenie odciąga jej uwagę od wszystkiego.

    • Avatar
      19 lipca 2014 at 19:28

      Może to kwestia rasy, bo u młodego jest dokładnie odwrotnie – właśnie przy zwykłym przywołaniu, ostateczną bronią jest cokolwiek – piłka ażurowa, stary, brudny szarpak czy kawałek szmatki. Albo osobnicza. Jeśli podczas spaceru wyrażę chęć zabawy w szarpanie – cały świat może nie istnieć, bardzo to pomaga w oswajaniu potworów, czy odciąganiu uwagi od agresywnych psów.

      A z kolei myślę, że np T. spodobałby się futerkowy szarpak, a Balu akurat ich unika – wiążę to z tym, że w domu mamy 3 fretki, od początku był przyuczany, że to nie zdobycz, a towarzysz rodziny 🙂

  7. Avatar
    Wiedźma
    19 lipca 2014 at 16:24

    Od jakiegoś czasu czytam Twojego bloga, nie tylko dlatego, że nasze setery są w podobnym wieku, ale również po to, by czerpać inspirację do pracy z moim Rudzielcem. Gdy czytam o T. i jej zachowaniu, to po cichu Ci zazdroszczę, ponieważ mój pies prezentuje się przy niej jak zło wcielone.

    Mimo to jak przeczytałam o ulubionych zabawkach, to stwierdziłam, że jednak coś jest na rzeczy w podobieństwie osobników danej rasy do siebie, bo uwielbia dokładnie takie same zabawki jak T. Co prawda lubi też zająć sobie czas jedzeniem(!) kija, ale nie ma lepszej zabawki jak skarpetki, kartony, reklamówki, butelki po Coca-Coli, chusteczki higieniczne, ewentualnie szmaciany królik (jedyna psia zabawka, która jest atrakcyjna).

    Pozdrawiam i życzę wielu radości i sukcesów z T.! 🙂

    • Pies do kwadratu
      20 lipca 2014 at 08:43

      Bardzo miło mi czytać Twoje słowa, chociaż trudno mi uwierzyć, że jakiś piesek może przy T. prezentować się, jak zło wcielone. Wprawdzie T. to mój pierwszy pies, a zatem i pierwszy seter, ale zdążyłam się już nauczyć, że to specyficzna szkoleniowo rasa, która wymaga od właściciela dużo pracy, a przede wszystkim odpowiedniego podejścia podczas ćwiczeń, a do tego wolno dojrzewa… Jestem pewna, że i Twoje rude i moje rude kiedyś się odpowiednio z naszą pomocą ogarną. 🙂

      U nas szmacianego królika zastępują szczury z Ikei, chyba kiedyś napiszę na ich cześć jakąś pieśń pochwalną. Obgryzanie patyków również jest w cenie (aport tak bardzo zepsuty :(). Jednak seter wychodzi z setera. 😉

      Pozdrawiam również i przesyłam głaski dla Rudzielca.

    • Avatar
      Wiedźma
      20 lipca 2014 at 15:53

      Oj tak, setery zdecydowanie wolno dojrzewają, ale i tak w porównaniu z tym co było (np. szarpaniem ubrań i gryzieniem wszystkiego i wszystkich) jest już dużo lepiej. Wciąż mamy problemy wychowawcze rzędu skakania po ludziach oraz blatach w kuchni, zlewach czy stołach, bo może jednak znajdzie się tam jakiś apetyczny okruszek albo chociaż zlew będzie wilgotny (nie znajdzie się, ale i tak warto spróbować…). Nakręca się w 2 sekundy, nie wiadomo dlaczego, a wtedy warczy i gryzie, no i nie udało mi się oduczyć go skakania, chociaż wciąż próbuję, ale to wszystko i tak stanowi odłamek problemów, które mieliśmy.

      Za to zyskałam nadzieję na to, że za jakiś rok czy dwa to będzie naprawdę super pies. Na wakacjach zmienił się nie do poznania. Spokojny, opanowany, ignorujący innych ludzi i psy kręcące się dookoła (a to przecież potencjalne ręce do głaskania oraz stworzenia do bawienia się!), odpoczywał z nami na plaży, nauczył się pływać i ogólnie był psem "prawie idealnym" (idealnie by było, gdybym nie bała się puścić go z linki w okolicy domku, ale bez tego też da się żyć).

      Mam wrażenie, że do niego dopiero teraz zaczynają w pełni docierać komendy i polecenia, których uczył się od małego, bo nagle, po wielu miesiącach, potrafi pojawić się przełom w dziedzinie, którą praktycznie uznałam za przegraną sprawę. Ostatnio sporadycznie zaczęło nam się udawać przechodzić obok niektórych ludzi i psów (czasami szczekających!) bez nakręcania się i prób podbiegnięcia. Nie zawsze, ale sukcesem są nawet te trzy psy z ulicy obok, które nauczył się ignorować.

      Jestem dobrej myśli, chociaż wciąż długa droga przed nami 😉

    • Pies do kwadratu
      21 lipca 2014 at 10:32

      Faktycznie, dużo pracy przed Wami, ale nie ma co się zniechęcać. Skakanie udało mi się bardzo szybko całkowicie wyeliminować, z warczeniem i gryzieniem raczej nie mieliśmy problemu, ale prowadzimy nierówną walkę o luźną smycz. Trzymam za Was kciuki, a Wy trzymacie za nas. 🙂

  8. Avatar
    20 lipca 2014 at 19:30

    pudelka, torebki foliowe, patyki i butelki plastikowe to ulubione zabawki Carramby. Także każdą chusteczkę higieniczna trzeba rozszarpać :). Ostatnio także daje jej folie za powietrzem jakie wkładają do paczek w Zooplusie – ma przednia zabawę z dziurawienia ich.

  9. Avatar
    25 lipca 2014 at 10:50

    Znamy znamy 🙂 Cała moja garderoba przed koszem trafia najpierw do psiej utylizacji, bo przecież nic się lepiej nie pruje niż stare skarpety 😀
    Do seterowej listy must-have zabawkowych dochodzą jeszcze wszelkiej maści misie-kaleki, bez rączek, nosów i uszów za to wykochane strasznie 🙂 A z kolei wszelkim piłkom, fresbee etc.mówimy zdecydowanie nie 😉 Taka rasa chyba 🙂
    xoxo

  10. Avatar
    3 lipca 2015 at 10:20

    Ciesz się, przynajmniej nie musisz wydawać ostatnich oszczędności na super, hiper zabawki 😛
    T. jest jak małe dziecko – cieszą ją najzwyklejsze pierdoły, a wypasione rzeczy olewa 😀

  11. Avatar
    3 grudnia 2015 at 11:27

    Haha! Setery mają to we krwi! Też uwielbiam takie zabawki!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.