Pasję szarpania warto zacząć rozwijać u szczenięcia zaraz po przybyciu do nowego domu, bo umiejętność zabawy z przewodnikiem to coś, co przydaje się właściwie przy każdej aktywności, jaką można uprawiać z psem. Szczególnie ważne jest to w przypadku czworonogów myślących przede wszystkim za pomocą żołądka, a więc dokładnie takich, jak Gambit. Dzięki, między innymi, szarpakowi Shaggydoggy.com powoli przekonuje się on, że na świecie obok jedzenia są również inne, całkiem atrakcyjne aktywności.
Coś dla oka
Szarpaki Shaggydoggy.com to seria zabawek do przeciągania, w której znajdziemy rozmaite modele i wzory: od najprostszych złożonych jedynie z piłki i amortyzatora, przez urozmaicone futerkiem, po kuszące miękkimi, polarowymi frędzlami wielobarwne rajskie ptaki. W moje ręce i Gambitowe zęby wpadł właśnie ten ostatni model – szarpak YMCA.
Zabawka wykonana jest z mięsistych, polarowych frędzli, średnio twardej piłki oraz zakończonego wygodną rączką amortyzatora. Wersja, która znalazła się w mojej psiej szafie ma różową piłkę, pomarańczowy amortyzator oraz dopasowane kolorystycznie, wielobarwne polarowe taśmy. Wygląda po prostu fantastycznie! Kojarzy mi się z gigantyczną papugą i myślę, że nie przesadzę, pisząc, iż jest to nie tylko najładniejsze psie akcesorium w domu, ale też najbardziej unikalne. Decydując się na zakupów produktów Shaggydoggy.com warto pamiętać, że zabawka, która ostatecznie trafia do klienta nie będzie dokładnie taka jak pokazano na stronie producenta: szarpaki są robione ręcznie, dzięki czemu nie ma nie dwóch takich samych.
Szarpak YMCA przeznaczony jest przede wszystkim dla szczeniąt ras dużych i średnich. Dla przedstawicieli ras małych oraz miniaturowych może okazać się zbyt duży. Cała zabawka ma około 70 cm długości, natomiast średnica piłki wynosi 5 cm. To idealna wielkość dla podrostka aussie, przypuszczam jednak, że maltańczyk lub york mogą czuć się nieco przytłoczone jej rozmiarem.
Coś dla futra
Śliczny szarpak YMCA najchętniej schowałabym głęboko w psim pudle, aby nie uległ niszczycielskim wpływom szczenięcych zębów, ale że tlą się we mnie jeszcze resztki rozsądku nie odważyłam się tego zrobić. Jako, że psie zabawki są dla psów, a nie po to, by cieszyć ludzkie oko, szarpak od kilku tygodni regularnie spotyka się z kompletem Gambitowych zębów – najpierw mlecznym, obecnie w połowie stałym.
Muszę przyznać, że wytrzymałość zabawki mile mnie zaskoczyła. Na pierwszy rzut oka szarpak wydawał się raczej delikatny i spodziewałam się, że szybko dokona żywota tarmoszony przez łatwe do nakręcenia szczenię. Tak się nie stało, chociaż pierwsze ślady użytkowania pojawiły się na zabawce bardzo szybko, właściwie już po pierwszej sesji szarpania.
Gambit od razu uznał szarpak za wyjątkową atrakcję (a w jego ślady poszła Tytania, która jest jednak psem o dość delikatnym chwycie), z tym, że początkowo wyposażony jedynie w zęby mleczne, miał problemy z uchwyceniem polarowych frędzli – nawet kiedy wyjątkowo zachęcająco uciekały przed nim po ziemi. Przez to podczas zabawy celował w amortyzator. Na pokrywającej go taśmie szybko pojawiły się nitki i zadziory, wysupłane z faktury materiału za pomocą szczenięcych igiełek. Obecnie ma już nieco pewniejszy chwyt i trochę stałych zębów, dzięki czemu zupełnie nieźle idzie mu łapanie polarowych farfocli, które do tej pory znoszą to z godnością.
Zabawka świetnie sprawdza się podczas krótkich, pełnych emocji sesji szarpania. Amortyzator działa wyśmienicie, dodatkowo potęgując przyjemność czerpaną przez psa ze wspólnej aktywności, a przy tym nieco odciąża mięśnie i stawy przewodnika. Przy dużym psie naprawdę czuć różnicę. Poza tym, dobrze spisuje się także przy rozbudzaniu pasji pogoni. Wielkość i tęczowe kolory sprawiają, że nie da się jej zgubić w trawie, dzięki czemu z powodzeniem można ścigać się do niej z psem lub wykorzystywać ją jako pierwszy w krótkim, szczenięcym życiu aport. Gambit docenia każde możliwe zastosowanie szarpaka, a piłka stanowiąca jego centrum dodatkowo kusi go do położenia się w cieniu i ćwiczenia mocy zębów. W przypadku podobnych zapędów dobrze jest pamiętać o tym, że szarpak YMCA nie należy do pancernych wyrobów i pozostawiony z psem sam na sam może szybko z pięknej, barwnej papugi zmienić się w porzuconego na drodze, rozjechanego gołębia. Aż chciałoby się mieć dwa takie same: dla możliwości zaprzęgnięcia siebie i psa do jeszcze lepszych zabaw oraz na wszelki wypadek. Szkoda, że cena produktów Shaggydoggy.com nie zachęca do kupowania szarpaków parami.
Szarpaki Shaggydoggy.com świetnie nadają się na szczeniąt i psich podrostków – zarówno do zabawy, jak i pierwszych, ostrożnych treningów. Nie tylko zadowalają psy, ale też cieszą ludzkie oko radosnymi, soczystymi kolorami. Niestety, mogą okazać się niezbyt wytrzymałe w starciu z dorosłymi psami o sporych niszczycielskich skłonnościach i mocnych zębach.
Zalety i wady
+ w sam raz dla szczeniaka;
+ sprawdzi się u dorosłego psa o delikatnym chwycie;
+ miękkie, polarowe frędzle zachęcające do zabawy;
+ amortyzator z rączką dla wygody przewodnika;
+ unikalny design i piękna kolorystyka;
+ wielkość i barwy sprawiają, że nie da się zgubić;
– cena;
– wytrzymałość w przypadku psów-niszczycieli.
Tekst powstał w ramach testów produktów, biorących udział w plebiscycie TOP for DOG organizowanym przez redakcję dwumiesięcznika Dogs&Sport.
Faktycznie, piękny barwny szarpak, aż szkoda używać. 😉 Ale tak jak napisałaś, to nie jest dla nas ozdoba mieszkania tylko zabawka dla psa. Jednak szczęśliwy pies to podstawa. 🙂
W ogóle, przy szczeniaku kupowanie drogich zabawek to trochę marnotrawstwo, zwłaszcza, że wypadałoby wszystko mieć parami, żeby uczyć wymiany, a przecież szczeniak może jakąś zabawkę preferować i wtedy całe wysiłki edukacyjne na marne… W tym duchu niedawno zamówiłam piłki na sznurkach całe 13 zł jedna. Jasne, że nie są takie piękne, jak te cudeńka z Ke-Hu czy Rauki, ale mam nadzieję, że dadzą radę. 😛
Ale z tym szarpakiem ma dużo ładniejsze fotki 🙂
Prawda, przy szczeniakach większość zabawek albo będzie potem za mała albo zostaną zbyt szybko zniszczone.
U, to kolejna recenzja się szykuje? 😀 Piłki dadzą radę 😉 Pytanie czy Gambitowi się spodobają. 😉
A co do zdjęć z szarpakiem – to po prostu jest idealny kontrast jak dla mnie. 😀
Ten szarpak jest fantastyczny, też go mamy od jakiegoś czasu i sprawdza się świetnie. I nie tylko dla szczeniaczków jest fajny, Nel nim się bawi i nie mam nawet śladów użytkowania, przy czym ona łapie za piłkę, bo tak jest jej najwygodniej, więc dla nas to zabawka na lata. Bardzo polecamy 😀
To prawda, jeżeli pies chwyta za piłkę to szarpak może przeżyć zacznie więcej bo to bezwzględnie najbardziej wytrzymały element całej zabawki. Ja bardzo żałuję, że nie mam dwóch takich samych, bo YMCA byłaby świetna do ćwiczenia wymiany zabawek. 🙂
Hoi!!Artikel engko baca keluar kat mana hoi!Budok2 beringus kat PDO baca blog sakmonkol ke?Tahu ke cakap omputih?Yang aku baca malam smalam dari blog Mat Tomoi!Hoi!Tahulah Dato Sahak selalu hulur2 kat budok2 kat PDO!Sape hentam Dato sahak,PDO akan hentam balik!SYABAS!!!
Faktycznie bardzo ładny! Ale z tego co widzę, zniszczeniu uległa głównie (tylko?) rączka z amortyzatorem. Być może stałe zęby mniej by ją poszarpały niż szczenięce igiełki, jak myślisz?
Myślę, że dużo zależy od psa – Tytania na przykład nie należy do niszczycieli i bez problemu może się takimi zabawkami długo cieszyć. Rzeczywiście, ucierpiał głównie amortyzator, ale też jest on najbardziej eksploatowaną częścią zabawki. Myślę, że jeżeli pies będzie chwytał głównie za piłkę lub frędzle to szarpak przetrwa dłużej, ale na pewno nie nadaje się dla psów, które rozwalają każdą zabawkę w pięć minut.
Bardzo ubolewam, że te wszystkie psie szarpaczki są takie drogie, bo dla samego wyglądu mi szkoda tyle kasy 🙂 A tak jak piszesz – to ma być dla psa, chociaż dać mu szkoda 😀
Ja też nad tym ubolewam, ale w sumie rozumiem, skąd biorą się te ceny, szczególnie w przypadku zabawek, w których podstawą jest inna zabawka jakiejś znanej firmy. Słyszałam, że bardzo drogie zabawki Ke-Hu są przy tym bardzo wytrzymałe, więc warte swojej ceny także myślę, że jeżeli pies szaleje za jakimś szarpakiem to warto zainwestować. 🙂
Ostatnio brałabym wszystkie szarpaki :D. Gdyby nie amortyzator, mogłabym sama zrobić ale nie mam takich zdolności ;).
Czekoowca taka piękna <3.
Amortyzator to akurat podobno bardzo prosta rzecz do zrobienia: pamiętam, że na blogu Dog’s Path był kiedyś opublikowany fajny tutorial. To, co mnie powstrzymuje przed samodzielnym szyciem takich rzeczy jest brak maszyny i zdolności jej obsługi.
A Abi jest jakimś odmieńcem i uwielbia wszystkie zabaweczki oprócz szarpaków 😉 Strasznie nie lubi tego materiału i od razu zaczyna pluć z miną zdegustowania na pyszczku. Dobrze, że u Was się sprawdza 😀
Wiadomo, różne psy mają swoje różne małe dziwactwa. 😀
Też nad nim się zastanawiałam dość intensywnie, ale doszłam do wniosku, że w podobnej cenie bardziej odpowiada mi estetyka Ke-hu 🙂 faktycznie nieźle naruszony amortyzator 😛 Ja pamiętam, że czasem w zabawie się lekko zapomniałam…i Balu dzięki temu stracił kilka swoich mleczaków #zlamatka 😛
Gdzieś w internetach mignęło mi info, że najlepsze amortyzatory ma Tug-n-Nuff , może trzeba teraz zainwestować w ich fajowe futerka z podwójnym bungee. 😉 Mnie udało się być wobec Gambita tak delikatną matką, że nie mam żadnego zęba mlecznego na pamiątkę. 🙁
Przynajmniej nie trzeba było mu kłów pod narkozą wyjmować.
Hahaha to może dlatego Bal jest szczerbaty :D:D:D
Śliczny jest. Kolorowe szarpaki kocham od zawsze,a jednocześnie są niewieloma zabawkami,które lubi Czika. Za jakość trzeba płacić to tyczy się wszystkich psich gadżetów,akcesoriów . 🙂
Pozdrawiam,
http://beaglowate.blogspot.com/
Prawda, że za jakość trzeba płacić, ale jednak mając szczeniaka, którego należy nauczyć wymiany zabawek, a za jakość w związku z tym płacić podwójnie… Cóż, zaczyna się trochę inaczej patrzeć na ceny zabawek. Niemniej, szarpak jest bardzo fajny, prześliczny i naprawdę godzien polecenia. 🙂
@Na kanapie siedzi pies:
Nie wiem, czy jest sens robić recenzję tych piłek – wydaje mi się, że standardowe piłeczki firmy HOKO wszyscy już znają. Na razie Gambit jest z nich zadowolony i całkiem fajnie jest w stanie się nimi bawić w swoich krótkich momentach skupienia. Niestety, sznurki się rozwiązują i piłki z nich zjeżdżają, co jest dla mnie super niewygodne… Ale może uda mi się jakoś domowymi sposobami (węzły żeglarskie + zapalniczka) naprawić ten mankament.
Szarpak prezentuje się niezwykle uwodzicielsko:-) Szkoda, że mój bulek należy do psich niszczycieli.
Domyślam się, że u bullików to w ogóle jest spory problem z doborem zabawek, które przetrwałyby dłużej niż kilka dni. Możesz polecić jakieś mega wytrzymałe skarby? 🙂
jakie to małe jest piękne!
Szarpak bardzo ciekawy, lubię zabawki „obfite” (dużo polarowych kawałków) ale szybkoschnące (amortyzatory i futro odpadają). Myślę, że wraz ze szczeniakiem się jakiś pojawi, a to już coraz bliżej o ile wszystko będzie dobrze 😀 Szczeniaczkowo się robi w blogosferze 🙂
Ach, dziękuję! I trzymam kciuki za Twoją malinę. Swoją drogą, w związku z tym szczeniaczkowem właśnie jutro będzie na blogu tekst o tym, dlaczego dorosłe psy są SUPER FAJNE, a nawet jeszcze fajniejsze. 😉
I to jest świetna zabawka, faktycznie może trochę droga ale wygląda na porządną no i można ją chyba prać w pralce. Świetna recenzja!