Recenzja: komplet spacerowy Warsaw Dog

Muszę przyznać, że nie jestem fanką robionych ręcznie akcesoriów dla psów. Wprawdzie są niebywale śliczne, ale rzadko zdarza się, aby były równie praktyczne i przyjemne u codziennym użytkowaniu, co cieszące oko. Jeśli dodać do tego długie terminy oczekiwania na realizację zamówień, nie trudno dojść do wniosku, że bardziej opłaca się zainwestować w gotowy produkt, którejś z topowych firm, dostarczających na rynek zoologiczny spacerowy ekwipunek. Chyba, że chodzi o cacuszka z Warsaw Doga.

Warsaw Dog to mała, rodzinna firma, tworzona przez Zosię z bloga Pies w Warszawie i jej męża Kubę – psiarzy z krwi i kości, którzy przed wypuszczeniem produktów na rynek testują je na swoich własnych futrach, Bonzo i Milce. A że ich psiaki do nie należą do grzecznych miniaturek ekipa Warsaw Doga doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że na spacerze liczy się nie tylko oryginalny design.

Warszawski szyk dla australijskiego psa

Za nową smyczą dla Gambita zaczęłam rozglądać się jeszcze w październiku – ta ze szczenięcej wyprawki była już bowiem zbyt delikatna, z kolei ta odziedziczona po starszej siostrze niemiłosiernie nasiąkała wodą. Konieczność wyżymania jej po spacerze była dość frustrującym doświadczeniem, postanowiłam więc dać szansę produktom spod znaku psiego haj faszyn, obiecującym rozwiązanie tego problemu. A że trudno mi było pogodzić się z brakiem pasującej do smyczy obroży ostatecznie w listopadzie stałam się posiadaczką spacerowego kompletu Shine in Green.

wd_smycz1Zdecydowanie, w zestawie smycz gra pierwsze skrzypce. Została zrobiona według moich wskazówek i takiej samej nie znajdziecie w sklepie internetowym firmy, pomyślałam bowiem, że skoro już decyduję się na założenie zamówienia na akcesoria handmade byłoby miło, gdyby rzeczywiście były one jak najlepiej dostosowane do konkretnego psa i moich zwyczajów spacerowych. Zależało mi nie tylko na tym, aby materiał nie chłonął wody, lecz również na odpowiedniej długości, możliwości wygodnego przewieszenia smyczy przez ramię, a także tym aby poza karabińczykiem przypinanym do obroży smycz nie miała żadnych elementów, które… będą dzwonić na schodach. Odezwałam się więc do Zosi, aby dowiedzieć się, że Warsaw Dog uszyje dla mnie smycz spełniającą te wszystkie kryteria.

Biorąc pod uwagę moje wcześniejsze doświadczenia z podobnymi firmami nie spodziewałam się zbyt szybkiej odpowiedzi, a już na pewno nie tego, że ślicznie zapakowane smycz wraz z obrożą będą czekać na mnie w paczkomacie zaledwie pięć dni później. I to mimo że aby sprostać moim oczekiwaniom trzeba było zamówić jeden dodatkowy element. Nie mogę teraz napisać, że na paczkę czekałam z niecierpliwością – nawet nie zdążyłam się zniecierpliwić!

Haj faszyn…

Z radością przekonałam się, że Warsaw Dog to – wbrew temu co możecie przeczytać na stronie producenta – nie jest żadne wydumane i niepraktyczne haute couture. To moda prêt-à-porter z prawdziwego zdarzenia, wspaniale sprawdzająca się na co dzień, a jednak na tyle ładna, że pies rzeczywiście może zadawać szyku na dzielni. Nie ukrywam, że do zakupów skusił mnie piękny, zielony kolor i oryginalny, ciekawy, a jednocześnie nienachalny wzór – mam wrażenie, że zieleń nie jest barwą lubianą przez producentów psich akcesoriów, a to przecież właśnie w tym kolorze czerwone psy wyglądają najlepiej!

Jak już jednak wspomniałam, nie kolory i wzory są dla mnie najważniejsze, a praktyczne aspekty użytkowania. Przyjrzyjmy się więc bliżej elementom składowym kompletu: obroży i smyczy.

obroza_1

Półzaciskowa obroża wykonana jest z dość miękkiej, śliskiej w dotyku taśmy o szerokości 2,5 centymetra. Nie ma żadnego podszycia, opcji tak popularnej w przypadku podobnych produktów, jednak nie ma to żadnego wpływu na codzienne użytkowanie produktu – sierść się nie wyciera, na psiej szyi nie widać żadnych otarć. Mimo że część, która ma się zaciskać jest takiej samej szerokości, jak część główna, obroża działa dokładnie tak, jak powinna – ze względu na swoje wcześniejsze doświadczenia ze źle uszytymi półzaciskami, które kompletnie nie spełniały swojej funkcji miałam co do tego wątpliwości. Okazało się jednak, że taśma jest na tyle gładka, że metalowe kółeczka chodzą po niej bardzo płynnie. Obroża ma osobny uchwyt na adresówkę – coś, co mało która z firm szyjących psie akcesoria na zamówienie stosuje, a co bardzo ułatwia życie. Adresówka zawsze jest tam, gdzie być powinna, nie ma ryzyka, że smycz zamiast do kółeczka od obroży przypnie się przez przypadek do tego, które mocuje adresówkę. Tym, co wyjątkowo mnie urzekło jest jednak… sposób wszycia metki i czarno-białe logo. Tak się bowiem składa, że metka z logo firmy w przypadku akcesoriów handmade jest elementem, który może skutecznie zepsuć cały produkt. Metki sterczą, odstają, prują się, a na dodatek loga sklepów, często kolorowe, gryzą się kolorystycznie z pieczołowicie komponowanym przez klienta produktem. Paradoksalnie, logo potrafi całkowicie położyć estetyczny aspekt zamówienia. Ku mojemu zaskoczeniu w przypadku akcesoriów Warsaw Doga metka i logo są ładnie wkomponowane w całość, wydają się być na miejscu i po prostu nie zwraca się na nie uwagi.

dinksmagiczny

Smycz wykonana jest z tego samego materiału, co obroża. Ma 130 centymetrów długości – to opcja, której oficjalnie nie ma w sklepie Warsaw Dog, a która wydawała mi się najlepiej dostosowana do moich potrzeb. 110 to trochę mało, aby pies mógł sobie swobodnie wąchać trawkę, gdy idę po chodniku, z kolei 180 to czasami nieco zbyt dużo, na przykład wtedy, gdy trzeba dłuższy kawałek iść blisko ulicy – w związku z tym wybrałam opcję po środku. Aby móc wygodnie przewiesić ją przez ramię podczas spaceru zażyczyłam sobie kółeczka przy rączce, o które można zaczepić karabińczyk. Dodatkowym utrudnieniem był fakt, że kółeczko nie mogło być metalowe. Często puszczam psa przodem na klatce schodowej ze smyczą w zębach, gdy wracamy ze spaceru – nie chciałam, aby dźwięk metalowych elementów dzwoniących na schodach przeszkadzał sąsiadom. Myślałam, że sprawę załatwi materiałowa pętelka, uszyta z cienkiego kawałka taśmy, jednak Kuba zaproponował zdecydowanie lepsze rozwiązanie w postaci dyskretnego, czarnego kółeczka z mocnego plastiku, które jest nie tylko praktyczne, ale też świetnie komponuje się z pozostałymi elementami smyczy.

Poza drobnymi modyfikacjami wykonanymi na życzenie, Gambitowa smycz to standardowy produkt Warsaw Doga – smycz miejska.

… na co dzień

Muszę przyznać, że na co dzień kompletu Warsaw Dog używa się bardzo przyjemnie. Zarówno obroża, jak i smycz znoszą wspaniale spacerowe trudy, chociaż smycz narażona jest na zdecydowanie bardziej ekstremalne warunki.

Obroża służy mi głównie jako mocowanie adresówki. Odkąd ją mam Gambit chodzi w niej dosłownie bez przerwy, bez względu na warunki pogodowe, chociaż smycz zdecydowanie częściej przypinam do szelek. Po trzech miesiącach kolory wciąż są na tyle żywe i soczyste, że nawet nie przyszło mi do głowy pomyśleć o praniu.

Smycz z kolei towarzyszy mi tak podczas codziennych spacerów, jak i treningów, przez co narażona jest na kontakt z mokrą trawą, błotem, piachem i kurzem zbierającymi się na podłogach warszawskich tramwajów oraz psimi zębami. Stawiam przed nią niemało wyzwań i muszę przyznać, że ze wszystkimi poradziła sobie wyśmienicie.

smycznamnie

przezramie

Przede wszystkim, taśma, z której swoje akcesoria szyje ekipa Warsaw Dog naprawdę nie chłonie wody. Mam brzydki zwyczaj odpinania smyczy na początku treningu i rzucania jej w losowe miejsce na trawę – bez względu na to, czy od tygodnia leje, czy pogoda akurat zdecydowała się nas rozpieszczać – i jeszcze nigdy nie zdarzyło się, abym na koniec musiała ją wyżymać. Brud również znosi z godnością – dzięki gładkiej, śliskiej fakturze taśmy nie czepiają się piach i błoto. Dobrze zresztą widać to na zdjęciach, bo wszystkie, poza pierwszym robione były w podczas wyjątkowo mokrego spaceru lub bezpośrednio po nim, równo po 3 miesiącach użytkowania kompletu (bez prania!). Pies brudny i mokry, pańcia tak samo – tylko smycz dobrze się trzyma i wygląda jak trzeba.

Taśma okazała się być także zaskakująco wytrzymała. Na spacerach, na które nie zabieram nagród spożywczych lub zabawek zawsze nagradzam psa szarpiąc się z nim smyczą – zdarzało mi się nawet przeprowadzać krótkie, kilkuminutowe treningi, podczas których jedyną nagrodą było właśnie szarpanie smyczy. Mimo tak intensywnego użytkowania z taśmy nie wyłażą żadne nitki, a ślady zębów widoczne są jedynie w kilku miejscach. Nieco gorzej radzi sobie karabińczyk – dość szybko zaczęły odpadać z niego kawałeczki czarnej farby w miejscach narażonych na największe obciążenia. Choć bardzo wytrzymała, taśma jest na tyle miękka, że smycz bez problemu można złożyć w niewielki pakiecik, który uda się wcisnąć nawet do dość małej kieszeni.

malasmycz

zuzycie

Bardzo fajnym rozwiązaniem jest także dodatkowa rączka, znajdująca się tuż przy karabińczyku. Dzięki niej łatwo można w razie potrzeby przytrzymać krócej psa, bez kłopotliwego zawijania sobie smyczy wokół dłoni. Fantastyczne, praktyczne rozwiązanie, świetnie sprawdzające się w mieście, chociaż, moim zdaniem, nie do końca przemyślane. Rączka sprawdza się bowiem wyłącznie przy psach idealnie dopasowanych wielkością do swoich przewodników. Mając 163 cm wzrostu doskonale prowadzi mi się przy jej użyciu Tytanię (68 cm w kłębie), jednak w przypadku Gambita (52 cm w kłębie) muszę się trochę zgarbić. Z kolei dla sporo wyższego ode mnie P. używania dodatkowej rączki w ogóle nie jest opcją. Idealnie byłoby, gdyby wysokość, na jakiej ma znaleźć się dodatkowa rączka można było określić w formularzu zamówienia, domyślam się jednak, że to mogłoby trochę wydłużyć czas oczekiwania na jego realizację – Warsaw Dog wysyła swoje produkty w ciągu tylko dwóch dni roboczych.

krotkaraczka

Warto zaznaczyć również, że smycz nie nadaje się dla psów-ciągników. Taśma, jak już wspomniałam, jest gładka i śliska, a przy tym ma dość ostre brzegi. W przypadku psa, który potrafi ładnie chodzić na smyczy można w ogóle tego nie zauważyć, jednak czworonóg, który nie opanował tej umiejętności może uszkodzić właścicielowi ręce przy nagłym szarpnięciu, szczególnie, jeżeli ten akurat nie trzymał smyczy za rączkę.

zpsemsmycz

Smycz i obroża Warsaw Dog to pierwsze psie akcesoria handmade, z których – mimo pewnych wad – jestem naprawdę zadowolona. Spacerowy komplet jest nie tylko wyjątkowo ładny, ale bardzo praktyczny i wytrzymały. Czego chcieć więcej?

Zalety i wady

+ bardzo (!) szybka realizacja zamówienia;
+ świetny kontakt z klientem i otwarcie na jego potrzeby;
+ piękne, soczyste kolory, oryginalne wzornictwo;
+ dobrze wkomponowana w produkty metka z logo firmy;
+ osobny uchwyt na adresówkę przy obroży;
+ taśma nie nasiąka wodą;
+ nie łapie brudu;
+ jest naprawdę wytrzymała;
+ dodatkowa rączka przy karabińczyku smyczy;

– wysokość, na której znajduje się dodatkowa rączka nie zawsze umożliwia jej użycie;
– taśma ma ostre brzegi – uwaga na psy, które ciągną na smyczy.

  31 komentarzy do tekstu: „Recenzja: komplet spacerowy Warsaw Dog

  1. Avatar
    KarolaodNiucha
    19 lutego 2016 at 15:47

    Ależ genialny motyw z kółeczkiem przy rączce! Uwielbiam tak nosić smycze, ale te krótsze (uwielbiam 110-120 cm) przy grubszej kurtce aż mnie cisną 😛 ge-nial-ne!

    • Pies do kwadratu
      Pies do kwadratu
      19 lutego 2016 at 16:06

      Muszę przyznać, że jestem bardzo zadowolona z tego swojego pomysłu, a Kuba odwalił kawał dobrej roboty, jeżeli chodzi o realizację. 🙂 Mnie zawsze drażni, jak muszę zapiąć tak smycz wpinając na siłę karabińczyk w taknię rączki, bo to takie wciskanie na siłę i własnie tego chciałam dzięki takiemu kółeczku uniknąć.

  2. Avatar
    19 lutego 2016 at 18:07

    Do tej pory nie byłam jakoś szczególnie przekonana do Warsaw Doga, ale muszę przyznać że tą recenzją mnie zainteresowałaś i na pewno zapoznam się bliżej z ich produktami! 🙂

  3. Avatar
    19 lutego 2016 at 18:12

    Warsaw Dog stworzył na prawdę przemyślane akcesoria. Ładne i praktyczne. Na plus jest również darmowa wysyłka do paczkomatów 🙂 Od jakiegoś czasu przymierzam się do zakupu kompletu, zraziła mnie jednak nieco wiadomość o tym, że smycz jest ostra na brzegach. W dodatku farba z okuć odpryskuje, co mnie zawsze irytuje. Fajnie, gdyby była możliwość wyboru okuć srebrnych bądź z brązu.

    • Pies do kwadratu
      Pies do kwadratu
      19 lutego 2016 at 18:14

      Ja się teraz zakochałam w miętowym karabińczyku i wzorze Shine in Mint i tak sobie myślę, że Gambit powinien mieć jakąs obróżkę na zmianę i dłuższą smycz na wszelki wypadek… Szkoda tylko, że psi budżet na razie dokumentnie wyczerpany. 😉

  4. Avatar
    Hania
    19 lutego 2016 at 18:20

    Czekoowca wygląda cudownie z zielonym kompletem od Warsaw Dog!
    Kusi, kusi mnie jakiś ładny zestawik, ale jak na razie nie zanosi się na to, abym się na niego zdecydowała. Jednak nie wykluczam, że do końca tego roku Fiona zostanie dumną posiadaczką jakiegoś zestwu :).

  5. Avatar
    19 lutego 2016 at 19:43

    Mnie się za to wydaje po zdjęciach, że ta taśma okropnie tnie ręce. Chciałabym kiedyś pomacać, bo kilka wzorów skradło moje serce, a kolorowe karabińczyki są po prostu obłędne!
    Ale po prostu muszę sprostować: uchwyt na adresówkę stosuje większość firm HM od dawna, tylko niekoniecznie identyczne 😀

    • Pies do kwadratu
      Pies do kwadratu
      19 lutego 2016 at 21:19

      Taśma może ciąć ręce i uważam, że przez to nienajlepiej nadaje się dla psów, które nie potrafią chodzić na smyczy, zresztą – jest to w recenzji napisane czarno na białym. 😉 Co do uchytów na adresówkę, to muszę przyznać, że sama dotychczas spotkałam się z tym rozwiązaniem w firmach Kudłaty Art (handmade) oraz Jagul.

  6. Avatar
    20 lutego 2016 at 07:10

    Intryguje mnie jedno: czy regulator obroży jest plastikowy?

    • Pies do kwadratu
      Pies do kwadratu
      21 lutego 2016 at 13:30

      Tak, regulator jest plastikowy, a wszystkie kółeczka sa metalowe. Mogę powiedzieć, że dotychczas nie miałam z regulatorem żadnych problemów. 🙂

  7. Avatar
    21 lutego 2016 at 01:10

    brzmi obiecująco 🙂 jeśli chodzi o obroże, to jestem wierną fanką „superdog”, ale kusi mnie jakaś ładna brudoodporna smycz … naszą największą zmorą są zacinające się karabińczyki,a bo woda, a to ciach smyczką w piach :/ a jak ten karabinek sobie radzi w takich warunkach? bo widzę, że ty też się nie ceregielisz ze sprzętem 😉

    • Pies do kwadratu
      Pies do kwadratu
      21 lutego 2016 at 13:32

      Moja smycz jeszcze nie była na plaży i nie miała okazji tarzać się w prawdziwym piasku, więc trudno mi określić, jak zniesie takie warunki. Jak dotąd karabińczyk chodzi płynnie i się nie zacina. 🙂

  8. Avatar
    21 lutego 2016 at 14:28

    Brakuje jednego – ”Pani, po ile to?” 😉
    Ogólnie ciągle widzę gdzieś to psie haj fajszyn – jakieś psie designy, handmage akcesoria. Nie potrafię się zdecydować, czy mnie to interesuje czy wkurza.

    Z jednej strony opcja ciekawa i dopasowana do potrzeb, ale z drugiej – czyż nie jest to lekka burżuazja? Co jakiś czas się zastanawiamy nad czymś hand made- zarówno pieswwarszawie jak i kudłatyart mają ciekawą ofertę. Aktualnie stawiamy na jednokolorowe, skórzane akcesoria. Trochę obawiam się tych parcianych paseczków i plastikowych zapinek – kiedyś nam się Legion urwała z czegoś takiego 😉

    Przy okazji – skąd ta rybo-adresówka? Wygląda świetnie.

    • Pies do kwadratu
      Pies do kwadratu
      21 lutego 2016 at 19:30

      Myślę, że burżuazja jest wtedy, kiedy to są rzeczy kompletne pozbawione praktycznego zastosowania – tak liche, że można ich użyć tylko w słoneczny, letni dzień. 😉 Ja akcesoriów handmade ogólnie nie lubię, bo po prostu nie sprawdzają się one na moich psach, które lubią biegać po najgorszych krzaczorach i wchodzić w najgłębsze kałuże. O tym, że kupuję smycz od warsaw Dog zdecydowałam po tym, jak po powrocie z zawodów, na których non stop lało musiałam po prostu wyciskać starą przepinaną smycz z wody, która spływała z niej do wanny wartkim strumieniem. Muszę powiedzieć, że u mnie WD się sprawdza i jestem bardzo zaskoczona wytrzymałością – zaskoczona na plus. Ta ichniejsza taśma („parciany paseczek”) jest naprawdę mocna – smycz równie często co sposób starndardowy wykorzystuję jako szarpaczek i ma na sobie tylko kilka zadrapań. Dla mnie bomba, zwłaszcza, że Gambit odkąd rozkręcił się zabawkowo szarpie się bardzo intensywnie.

      Adresówka jest z pik-pik.pl.

      • Avatar
        6 marca 2016 at 15:30

        My właśnie z powodu brudu decydujemy się na standardowe rozwiązania. Legion lubi po dłuższym spacerze po prostu położyć się w kałuży 😉
        Dzięki za namiar na pik-pik. Akurat kupiliśmy już nieśmiertelniki (super sprawdzają się jako adresówki), ale taka ryba też by się przydała 😉

      • Pies do kwadratu
        Pies do kwadratu
        6 marca 2016 at 15:32

        Miałam nieśmiertelniki, jako adresówki, ale denerwowało mnie dzwonienie metalu – silencery zaraz się z nich zsuwały i zupełnie nie spełniały swojej funkcji. :/

    • Avatar
      22 lutego 2016 at 16:59

      Haha, ja też ostatnio widzę tych haseł „psi dizajn”, „moda dla psa”, które pojawiły się mniej więcej w tym samym czasie co „psie haj faszyn”. Myślę, że to wynik zmian zachodzących w społeczeństwie i będzie tego jeszcze więcej.

      Przyznam szczerze, że sama nacięłam się kiedyś na handmade’owe akcesoria z bawełnianej tasiemki – obroża pod wpływem deszczu i słońca (bo to lato było) stała się szmatką w trymiga i od tej pory darowałam sobie tego typu akcesoria. Dlatego my stronimy od bawełny i tasiemek – to musi być szybkoschnące, łatwo czyszczące się i wytrzymałe.

      A z obroży wyposażonej w zwykłą, chińską, plastikową klamrę Bonzo zerwał się jakieś 2 miesiące po adopcji, trzeba było go prowadzić do domu na smyczy owiniętej wokół szyi – także od takiego badziewia też stronię, dlatego mamy Duraflexa 😀 W naszych obrożach chodzą amstaffy, dogi argentyńskie – wszyscy usatysfakcjonowani jakością klamry,z czego jestem seryjnie dumna.

  9. Avatar
    21 lutego 2016 at 17:09

    Fajnie, że można modyfikować pod swoje potrzeby produkty. No i zdają egzamin przy trudnych warunkach atmosferycznych, bajer! 😀 Tylko mnie się te ich wzory nie podobają.

    • Pies do kwadratu
      Pies do kwadratu
      21 lutego 2016 at 19:31

      No patrz, a mnie skusiły właśnie te wzorki!

  10. Avatar
    23 lutego 2016 at 14:38

    Świetny zestaw, my się zastanawiamy ostatnio nad nowym 😉 Może właśnie z WD weźniemy

    • Pies do kwadratu
      Pies do kwadratu
      24 lutego 2016 at 14:07

      Mnie bardzo kusi jeszcze jeden, tym razem Shine in Mint. 🙂

  11. Avatar
    23 lutego 2016 at 22:42

    Achhh, ja po prostu nie powinnam czytac takich wpisów, bo co tylko dojdzie do mnie coś nowego, już rozgladam się za następnym – a komplety Warsaw Doga są dość popularne i polecane, kuszą 😉

    • Pies do kwadratu
      Pies do kwadratu
      24 lutego 2016 at 14:08

      U mnie Warsaw Dog świetnie się sprawdza, więc myślę, że warto. Ja w każdym razie wiem, jaką smycz zabierać na zawody.

  12. Avatar
    24 lutego 2016 at 05:55

    A ja jestem nietypowa i mi po prostu nie podoba się wzór… Możesz pisać co chcesz, wychwalać ich pod niebiosa a mi się i tak nie podoba!

    • Pies do kwadratu
      Pies do kwadratu
      24 lutego 2016 at 14:10

      Co kto lubi, wiadomo. Mnie ten oryginalny design bardzo odpowiada – nie przepadam za infantylnymi wzorkami oferowanymi przez inne firmy szyjące akcesoria spacerowe, szczególnie, że praktycznie w każdej można dostać dokładnie to samo.

  13. Avatar
    26 lutego 2016 at 02:00

    Dużo czasu potrzebowałam, żeby się przekonać, ale jednak. Nasze łorsołki pewnie zaraz wyruszą w drogę 🙂
    Miałam brać zestaw z innej handmendowej firmy, ale czekałam kilka (!) dni na odpowiedź co do zamówienia i ceny, serio. Poza tym stwierdziłam, po dogłębnym przyjrzeniu się produktom, że jednak Warsaw Dog oferuje coś zupełnie innego. Tak jak ty, nie chce znowu czegoś, co zaraz będzie miało kolor błota i tone piachu na sobie. No już nie mogę się doczekać 😀

    • Pies do kwadratu
      Pies do kwadratu
      26 lutego 2016 at 20:12

      A chcesz zestaw smycz + obroża, czy smycz + szelki?

  14. Avatar
    26 lutego 2016 at 21:11

    Szelki + smycz. Obroża to nie w tym życiu i nie dla tego psa 🙂

  15. Avatar
    Sylwia
    24 marca 2017 at 11:27

    Mam zamiar kupić szelki typu guard. Właśnie się zastanawiałam gdzie kupić, bo nie mogłam znaleźć sklepu z takimi szelkami. Przekonałaś nie do WarsawDoga.
    Kupuję szelki guard Shine in Blue tak szybko jak tylko psi budżet pozwoli. Będą ładnie wyglądały na moim psie, bo jest biało czarny. Fajnie, ciekawie napisany post. Dzięki za recenzję!!!

  16. Avatar
    Sylwia
    29 marca 2017 at 17:32

    Czy karabińczyki też są plastikowe?

    • Pies do kwadratu
      Pies do kwadratu
      29 marca 2017 at 17:34

      Karabińczyki są metalowe, pokryte (w moim przypadku) czarną emalią; z tego, co wiem, jest też możliwość zamówienia innych kolorów.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.