Obedience: sposób na samotny trening

Dobrze jest móc ćwiczyć w towarzystwie innych obi freaków, bo grupa pomaga i mobilizuje. Trenując w gronie innych psów i ludzi łatwiej jest przepracować tak niezbędne w obedience elementy, jak wykonywanie poleceń przewodnika pomimo rozproszeń, otwartą głowę w obecności innych czworonogów, czy reakcję na komisarza oraz sędziego. Niestety, nie każdy może znaleźć wokół siebie właściwych ludzi z właściwymi psami. W tej sytuacji pozostają samotne treningi – nie zawsze łatwe do zorganizowania. Pozwólcie, że podpowiem, jak to zrobić.

samotnytrening_1***

Nie od dziś wiadomo, że trudniej jest zrezygnować z zaplanowanych aktywności jeżeli przy okazji popsuje się szyki kilku innym osobom. Grupa daje ogromną motywację, a samotny trening zdecydowanie łatwiej przełożyć na jutro, które najprawdopodobniej nigdy nie nadejdzie. Bywa, że utrzymanie motywacji do regularnych treninów staje się prawdziwym wyzwaniem. O tym, jak radzić sobie ze spadkiem zapału do pracy napisano naprawdę wiele, zarówno na papierze, jak i w Internecie. Nie jestem fanką motywacyjnych cytatów o doniosłości życia rodem z Tumblra. Lubię poleżeć na kanapie, czytając dobrą książkę lub oglądając serial. Nie mam ochoty wychodzić z domu, gdy jest zimno i pada. Mimo to, udaje mi się w miarę regularnie trenować. Aby utrzymać ten stan stosuję kilka prostych tricków.

Przede wszystkim, wyznaczam sobie cele. Jeden nadrzędny oraz mniejsze, w bezpośredni sposób prowadzące do realizacji tego większego. Obecnie takim celem jest solidne przygotowanie Gambita do startu w klasie 1 obedience, do czego powinno doprowadzić mnie nauczenie go zestawu konkretnych ćwiczeń, utrwalenie i wzmocnienie tych zachowań oraz wypracowanie możliwie największej powtarzalności.

Niestety, w natłoku codziennych zajęć łatwo jest stracić te cele z oczu, dlatego kluczem do ich realizacji jest rozsądne planowanie. Staram się układać plan treningowy w ramach tygodnia, tak aby rzeczywiście był on możliwy do realizacji. Wolę zrobić mniej i dokładniej, by móc cieszyć się satysfakcją z dobrze wykonanej pracy niż zaplanować bardzo ambitne treningi, których połowa nie odbędzie się ze względu na brak czasu. Warto pamiętać również o tym, aby w ramach tygodnia pracy uwzględnić także dzień przeznaczony na odpoczynek i błogie lenistwo. To coś, czego potrzebują i ludzie, i psy.

Mam cele, staram się planować wspólne aktywności z Gambitem, a mimo to bywa, że bardzo nie chce mi się wyjść z domu. Nie mam złudzeń, wiem, że nie jesteśmy maszynami do pracy, więc oczywiście czasami zdarza mi się odpuścić. Najczęściej jednak staram się pamiętać, że pogoda czy mój wisielczy nastrój są bez znaczenia, że kiedy już wyjdziemy z domu to będzie naprawdę fajnie. Zawsze jest.

samotnytrening_2***

Obedience to bardzo obszerny sport. Znajomość ćwiczeń to tylko jedna z wielu składowych dobrego zaprezentowania siebie i psa podczas zawodów. Oczywiście, nauczenie czworonożnego zawodnika elementów składających się na program danej klasy jest bardzo istotne, jednak chyba jeszcze ważniejsze jest wzmocnienie ich w łańcuchach, rozproszeniach, treningach typu competition. Warto o tym pamiętać podczas planowania treningów, a miejsca ćwiczeń dobierać tak, aby pomagały w osiągnięciu tego celu – szczególnie, kiedy nie ma się żadnych asystentów do pomocy.

W przypadku nauki podstaw do ćwiczeń najlepiej wybierać na trening w miarę spokojne, raczej pozbawione rozproszeń miejsca. Szczęściarze, dysponujący własnym ogrodem nie muszą się specjalnie wysilać, gorzej natomiast mają osoby żyjące ze swoimi psimi sportowcami w mieszkaniach – a więc również ja. Gdy uczę Gambita zupełnie nowych rzeczy staram się szukać spokojnych, osłoniętych miejsc, w których raczej nie pojawiają się biegające luzem psy. Unikam więc miejskich parków, zwłaszcza takich, w których powszechnie przyjęte jest puszczanie czworonogów luzem, aby się wybiegały. Uważam, że nie fair jest wymaganie od psa, aby pracował, gdy inny, nachalny pies dosłownie po nim skacze. Zresztą, tego typu sytuacje zwykle kończą się nieprzyjemnym spięciem pomiędzy ludźmi i całkowicie odbierają mi ochotę na trening.

Dość szybko staram się podnosić kryteria związane z otoczeniem, w którym trenuję, jednak bardzo uważanie wybieram miejsca ćwiczeń – tak aby zachować możliwie największą kontrolę nad fundowanymi psu rozproszeniami, a w razie, gdyby coś poszło nie tak móc szybko wycofać się z sytuacji. Nie jest to łatwe, ale jestem pewna, że w każdym mieście można znaleźć takie miejsca, w których da się ćwiczyć zarówno wzmacnianie zachowań przy innych psach, jak i w obecności ludzi.

Trening w obecności psów to szczególnie delikatna kwestia, bo mimo innych czworonogów w okolicy odpowiedzialny przewodnik zobowiązany jest zapewnić swojemu czworonożnemu sportowcowi możliwie największy komfort pracy. Najważniejsze jest to, aby wszystkie obecne w sytuacji psy znajdowały się pod kontrolą. Oczywiście, w związku z tym najlepiej sprawdzą się spotkania z innymi parami zawodniczymi, ale gdy tych brakuje również da się zafundować psu naprawdę solidny wycisk.

Na początek można wykorzystać psy przywiązane przed sklepem, które czekają na swoich właścicieli. To bezpieczna sytuacja, bo obcego czworonoga ogranicza smycz, mamy więc pewność, że nie wtrąci się on do treningu. Trudność ćwiczeń można stopniować, wybierając początkowo grzeczne, osiedlowe staruszki, które niespecjalnie mają ochotę wracać uwagę na inne istoty swojego gatunku, aby po jakimś czasie spróbować pracy w obecności nadpobudliwych krzykaczy, zaczynających ujadać, gdy tylko ich człowiek zniknie im z oczu. Wadą takiego rozwiązania jest, niestety, trudność w planowaniu. Najlepiej na każdym spacerze mieć przy sobie jakieś nagrody, aby zawsze móc skorzystać z okazji do ćwiczeń.

Świetnymi miejscami treningowymi o nieco wyższym poziomie trudności są wybiegi dla psów, a właściwie – ich okolice. Nie wyobrażam sobie przeprowadzenia treningu obedience na terenie wybiegu, ale praca tuż przy płocie to naprawdę świetna sprawa. Dzięki ogrodzeniu możemy mieć absolutną pewność, że żaden pies nie przeszkodzi nam w ćwiczeniach. Jednocześnie, wybieg umożliwia stopniowanie rozproszeń w naprawdę szerokim zakresie – w zależności od godziny, dnia tygodnia oraz pogody można spotkać na nim pojedyncze burki lub całe stada psów.

Niezłą opcją, szczególnie dla osób mieszkających w na wsiach lub osiedlach domów jednorodzinnych, może być przeprowadzenie treningu obok posesji sąsiada, który posiada stróżującego psa na podwórku. W takim wypadku jednak należy upewnić się, że teren jest należycie zabezpieczony, a bramy i furtki zamknięte, aby obyło się bez nieprzyjemnych niespodzianek. Warto wziąć także pod uwagę dobre sąsiedzkie stosunki i zastanowić się, czy właściciele psa – rozpraszacza na pewno nie będą mieli nic przeciwko.

***

Zupełnie oddzielnie można (a nawet należy!) ćwiczyć pracę z w obecności innych ludzi. Oczywiście, szansa na to, aby podczas zawodów ktoś cmokał do psa w trakcie pracy jest naprawdę bardzo niewielka, dobrze jest jednak pamiętać o tym, że w czasie przebiegu na ringu poza parą zawodniczą znajdują się co najmniej dwie osoby – sędzia oraz komisarz, którzy przemieszczają się, rozmawiają, trzymają w rękach rzeczy, które mogą psu wydawać się dziwne i niepokojące. Publiczność na zawodach obedience zwykle składa się z innych uczestników imprezy i ich znajomych, a więc nie jest zbyt duża i głośna. Z drugiej strony, bywa, że zawody odbywają się przy okazji wystaw psów rasowych, co stwarza zupełnie inne, zdecydowanie trudniejsze warunki. Stąd, obecność innych ludzi podczas pracy, rozmowy, oklaski, rozmaite hałasy to elementy obowiązkowe do przepracowania.

Trenując samotnie najłatwiej jest wykorzystać w tym celu naturalne skupiska ludzi, oczywiście odpowiednio stopniując poziom rozproszeń. Także w tym wypadku rekomenduję unikanie miejskich parków oraz okolic placów zabaw dla dzieci, aby nikomu nie przyszło na myśl przerywać nam trening na przykład pytaniami o możliwość pogłaskania psa. Z doświadczenia wiem natomiast, że doskonale nadają się do ćwiczeń wszystkie miejsca, w których ludzie spieszą, takie, które raczej nie są celem samym w sobie, ale przystankiem na drodze do niego. Mowa o przystankach autobusowych i tramwajowych, dworcach kolejowych, placach przed wejściami do galerii handlowych oraz typowo turystycznych lokalizacjach, takich jak warszawska Starówka lub krakowski Rynek Główny. Z jednej strony, tam zawsze dużo się dzieje, a w godzinach szczytu możemy spodziewać się dużego tłoku, z drugiej natomiast pojawiający się w tych miejscach ludzie są zwykle zbyt zajęci sobą, aby okazać ćwiczącemu zespołowi coś więcej niż przelotne zainteresowanie. Trzeba jednak zdawać sobie sprawę z tego, że pies, który robi dziwne rzeczy zawsze będzie wzbudzać zadziwienie i przyciągać spojrzenia.

Psy są niesamowicie spostrzegawcze i szybko kojarzą fakty, dlatego ważne jest pokazanie czworonożnemu sportowcowi, że reagować należy włącznie na przewodnika, a polecenia wydawane przez komisarza to wyłącznie element tła, a ignorowanie go jest częścią zadania. Na pewno pomogą w tym treningi w miejscach, w których kręci się dużo ludzi, chociaż można również zabrać się za tę kwestię od innej strony i zamiast otoczenia użyć w treningu… Technologii, którą na co dzień zwykle nosi się w kieszeni. Nad reakcją na komisarza – zarówno swoją, jak i psa – można z powodzeniem pracować puszczając sobie podczas treningu ze smartfona nagrania symulujące przebieg zawodów: polecenia sygnalizujące kolejne etapy danego ćwiczenia, komisarza prowadzącego zawodnika po ringu w czasie chodzenia przy nodze, osobę wypowiadającą neutralne z perspektywy psa słowa lub komendy. Ten sposób można zorganizować sobie trening rozproszeń lub trening typu competition, jeżeli brakuje nam pomocnika. Pies uczy się słuchania przewodnika i nie wyprzedzania poleceń, człowiek natomiast może poćwiczyć słuchanie tego, co komisarz mówi do niego na ringu.

Takie pomoce treningowe można bardzo łatwo przygotować samodzielnie, dostosowując treść nagrania do poziomu zespołu i elementów, na którym dana para aktualnie pracuje. Można też po prostu puścić sobie podczas treningu nagrania z zawodów z YouTube.

Na tym filmie można zobaczyć, jak wykorzystać do treningu rozproszeń pierwsze, słoneczne kwietniowe popołudnie.

***

Ważną częścią treningów obedience jest weryfikacja szkoleniowych rezultatów. Najlepszym sprawdzianem przygotowania zespołu są, oczywiście, zawody – nic tak dobrze nie pokazuje błędów i elementów, na którymi należy jeszcze popracować jak karta oceny. Niemniej, jeszcze przed startem w zawodach dobrze jest móc popatrzeć na siebie i swojego psa z boku – jeżeli nie mamy pod ręką mądrego, trenerskiego spojrzenia pozostaje nagrywanie filmów z ćwiczeń i uważne oglądanie ich w domu. Wystarczy nam do tego telefon i mały statyw do smartfona, świetnie nada się też kamera sportowa. Nie chodzi o ładne obrazki i soczyste kolory, ale informacje, więc jakość nagrań nie ma większego znaczenia. Ważne, aby było widać co dzieje się na ekranie.

Filmy z treningów dobrze jest obejrzeć dwukrotnie: raz koncentrując się na psie, drugi raz – na sobie. Wiele psich błędów wynika z niewłaściwego zachowania przewodnika podczas pracy – niejasnych sygnałów, czy nieodpowiedniego miejsca nagradzania. Weryfikując efekty treningów dobrze jest więc wziąć pod uwagę obie składowe psio-ludzkiego zespołu. Jeżeli nie jesteśmy pewni, jak powinno wyglądać dane ćwiczenie i co poprawić warto skonsultować się z kimś bardziej doświadczonym (Internet daje w tym względzie właściwie nieograniczone możliwości!) lub porównać efekty naszej pracy do jakiegoś naprawdę dobrego zespołu. W tym celu można sięgnąć po filmy z zawodów, zwłaszcza wysoko ocenionych przebiegów.

***

Wolicie trenować z grupą, czy wyłącznie w towarzystwie swojego psa? Jakie macie sposoby na samotne treningi? Nie zapomnijcie podzielić się ze mną w komenatrzu Waszymi trickami!

  11 komentarzy do tekstu: „Obedience: sposób na samotny trening

  1. Avatar
    28 października 2016 at 12:14

    Ojej, to tekst idealny dla nas! Dzię-ku-je-my (dobra, ja dziękuję, starsza suka śpi, a młodsza pewnie sika na mój nowy dywan).
    Od dawna noszę się z przygotowaniem sobie uczciwego planu treningowego. W ogóle objawieniem okazało się dla mnie to, że lepiej zrobić mniej, a dokładnie, niż zaplanować uj-wi-co i paść plackiem pod nałożoną samodzielnie presją (co namiętnie czynię).
    Sama często wykorzystuje przestrzeń publiczną do treningu, ale widzę kilka nowych pomysłów – z przyjemnością skorzystam. I świetna myśl z tym nagraniem na komórce!

    A abstrahując od tematu tekstu – cieszę się, że miałaś z Gambitem podobnie, jak ja z Pandą. znaczy niespecjalnie raduje mnie ciężar Waszych pierwszych dni, ale fakt, że teraz Gambit jest ukochanym synusiem daje mi nadzieję 😀

    • Pies do kwadratu
      Pies do kwadratu
      4 listopada 2016 at 11:11

      Też się zawsze uginam pod presją zbyt ambitnych planów, tracę motywację i w ogóle nic mi nie wychodzi, więc kiedy wiem, że mam napięty grafik wolę sobie zaplanować realne do zrobienia 10 minut detali w domu – jest porobione, w dobrym nastroju, na fajnych emocjach. 😉
      Panda na pewno wyrośnie na super słodką córusię i mega wymiataczkę! 😀

  2. Avatar
    29 października 2016 at 20:38

    Tekst spory, aż jestem mile zaskoczony 😉 My nie ćwiczymy jakiegoś sportowego obedience, ale swoje ćwiczymy. Zazwyczaj jednak robimy to samotnie – jakoś tak się złożyło, że rzadko jest okazja do popracowania w grupie.

    Bardzo się zgodzę, że zaplanowanie treningu jest bardzo ważne. My często wychodzimy i z braku pomysłów ”przećwiczymy” to co znamy 😉 Trzeba się za to zabrać. Może na blogu umieścisz jakiś gotowy plan? 😉

    • Pies do kwadratu
      Pies do kwadratu
      4 listopada 2016 at 11:15

      Ja akurat bardzo lubię pisać długie teksty, problem z tym, że w ostatecznym rozrachunku mało kto je, niestety, czyta. 😉
      Myślę, że umieszczanie gotowych planów nie ma sensu, trzeba je pisać pod konkretnego psa, biorąc pod uwagę to jaki jest jego poziom zaawansowania w treningu, jakie ma problemy, jak często można z nim trenować (są psy, które na luzie mogą trenować codziennie, są i takie, których maksimum to 2 razy w tygodniu). Może kiedyś napiszę więcej o planowaniu treningów, ale tak naprawdę nie mam tu jeszcze dobrze sprawdzonego, jednolitego systemu, który mogłabym przedstawić na blogu. Absolutnymi mistrzynami planowania są w obedience Joanna Hewelt i Kamila Buryn, obie mają rewelacyjne systemy, każda inny, ale bardzo pomocny i przejrzysty. Bardzo polecam seminarium z jedną z nich, jeżeli kiedyś będziesz miał okazję w nim uczestniczyć.

  3. Avatar
    2 listopada 2016 at 19:19

    Kolejny bardzo fajny, bardzo motywujący wpis! I filmik genialny – widać, że tworzycie zgrany duet. Pozdrowienia!

    • Pies do kwadratu
      Pies do kwadratu
      4 listopada 2016 at 11:15

      Cieszę się, że tekst Ci się podobał! 🙂

  4. Avatar
    Anonim
    4 listopada 2016 at 21:43

    Świetny wpis! 🙂 Pamiętam nasze pierwsze wspólne 1,5 roku… aż mnie ciarki przechodzą na samo wspomnienie…bycie „bardziej atrakcyjną niż kupa w krzakach” było naszym głównym zadaniem i skrycie podziwiałam zawodników, którzy pracują z psami w ogromnych rozproszeniach i na zawodach 🙂 Nie sądziłam, że kiedyś będzie i nam to dane, a jednak dokonaliśmy tego 🙂 Wchodzę na pole, wyciągam dyski i może się walić i palić, my pracujemy 🙂 i to jest piękne i niezwykle motywujące 🙂

    • Pies do kwadratu
      Pies do kwadratu
      6 listopada 2016 at 20:21

      Bardzo podziwiam osoby, które z poziomu „starań o bycie bardziej atrakcyjnym niż kupa w krzakach” poszły o krok dalej – praca nad motywacją i zaangażowaniem psa jest ogromnie trudna, wymaga masy cierpliwości i zrozumienia od przewodnika. Brawo Wy! <3

  5. Avatar
    Collie&Malinois
    27 listopada 2016 at 13:21

    Wracam do życia (i Internetu) 🙂 Uwielbiam Twoje wpisy ze względu na systematyzację- coś, czego mi bardzo długo brakowało przy ćwiczeniach z psami, a jednocześnie coś, o zym Ty piszesz z taką łatwością, że aż chce się spróbować. Ja co prawda mam inne schematy i łańcuchy, ale wiele informacji które zawierasz w swoich wpisach są dla mnie jak prezent pod choinkę 😀

    • Pies do kwadratu
      Pies do kwadratu
      27 listopada 2016 at 14:59

      Witamy ponownie! 😉
      Dzięki, cieszę się, że ktoś faktycznie coś z tego wyciąga, bo mam wrażenie, że właśnie te najbardziej merytoryczne wpisy mają najmniejsze grono odbiorców. Zapraszam wkrótce po więcej prezentów – powoli piszę tekst o planowaniu treningów. 🙂

      • Avatar
        Collie&Malinois
        27 listopada 2016 at 16:46

        albo najmniej komentatorów 🙂 Tak, ja wyciągam dużo- tak na prawdę to Ty rozpoczęłaś moją przygodę ze świadomym i zaplanowanym treningiem. Wcześniej robiłam cokolwiek gdziekolwiek, obecnie dzień i tydzień mam zaplanowany według elementów ze schematu- mam to szczęście, że do IPO mogę robiś schematy, bo nie ma losowania 🙂 Jeszcze tylko myślę, czy dałoby się to jakoś pogodzić z drugim psem, niestety Gi jest o wiele, wiele bardziej problematyczny i nie wiem, czy jest sens wplątywać go w treningi i w jaki sposób to zrobić, żeby było chociaż minimalnie dla niego produktywne.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.