Work, vers czy show? A może fajny pies?

work_vers_showWork, vers, show.

Wydawać mogłoby się, że to tylko proste, angielskie słówka, których znaczenie powinno być absolutnie jasne dla każdego, kto zdołał w przynajmniej podstawowym stopniu opanować język Szekspira. Tymczasem okazuje się, że w Polsce dosłownie każdy rozumie je inaczej. Co więcej pojawienie się jednego z nich w jakiejkolwiek dotyczącej psów dyskusji sprawia, że uczestnicy rzeczonej natychmiast zapalają się do rozmowy w dwójnasób. Tak bardzo, że nie dalej niż po pięciu minutach powietrze tężeje do tego stopnia, że można by ciąć je nożem. Ewentualnie, okładać klawiaturą.

Masz worka? Włóż do niego swoje hodowlane ambicje, zawiąż go mocno i odłóż w kąt. Następnie zaś z pokorą udaj się do hodowcy, który sprzeda Ci porządnego psa. Takiego, z którym bez wstydu można pokazać się na wystawie.

W Twoim domu mieszka show? W takim razie, nie zapomnij, że prawdziwą pracę możesz co najwyżej pokazać mu palcem. Najlepiej przez szybę, z bezpiecznej odległości, żeby przypadkiem nie połamał sobie swoich grubokościstych łapek, nie pobrudził wypielęgnowanego futerka i, rzecz jasna, nie naraził się na pośmiewisko.

Ten pies to vers? Doprawdy, gorzej już być nie mogło – wszak nie od dziś wiadomo, że jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego.

Zaskakujące, jak wiele emocji mogą budzić trzy proste, angielskie słówka. Jak w czarodziejski sposób sprawiają, że osoby, które zwykle są zdolne do spokojnej rozmowy na poziomie nagle zaczynają obrzucać się błotem. Jak nagle odbierają dorosłym ludziom kulturę wypowiedzi, zdrowy rozsądek i resztki tak rzadkiej w dzisiejszym świecie empatii, zamiast tego zmuszając do szufladkowania i wprowadzania kategorycznych podziałów.

Odnoszę wrażenie, że niektórzy kompletnie zgubili się wśród słów, którym nadano tak wiele doniosłych znaczeń. A przecież wszyscy kochamy psy. Uwielbiamy wspólną aktywność. Chodzimy na długie spacery. Dbamy. Dogadzamy. Pielęgnujemy.

To może wydać się zaskakujące, ale… Tamci, z tej drugiej, gorszej strony również to robią. Tak się bowiem składa, że za każdym rodowodem, oznaczającym wyglądającego jak łysy szczur worka lub kompletnie pozbawionego popędów showa stoi człowiek. Ten właśnie, który dba, dogadza, pielęgnuje i kocha swojego czworonoga, jak każdego innego członka rodziny. Dlatego, nim zaczniesz opluwać papier, pomyśl o stojącej za nim osobie. Nie musisz sznurować sobie ust, ale spuść z tonu. Bo chociaż nie wszystko musi Ci się podobać, to w ostatecznym rozrachunku, nie jest istotne, jaką przykleisz temu zwierzęciu metkę – worka, versa czy showa, ale czy to po prostu fajny pies.

I wcale nie chodzi o Twoje zdanie na ten temat.

 

photo credit: Iza Łysoń Arts

  22 komentarze do tekstu: „Work, vers czy show? A może fajny pies?

  1. Avatar
    10 lutego 2017 at 15:23

    Work i show to dla mnie martwe pojęcia, a vers nie znane. Nie widzę żadnych przeciwwskazań dla których show’y nie mogły by pracować, a worki nie powinny się pokazywać na wystawach. Dla Worków przecież jest klasa użytkowa. Dla mnie to konflikt na poziomie – co było pierwsze – jajko czy kura? 😉

    • Pies do kwadratu
      Pies do kwadratu
      12 lutego 2017 at 23:25

      Akurat z klasą użytkową to różnie bywa – w borderach, owszem, jest, ale np. w aussie już nie, przez co zdobycie uprawnień hodowlanych dla mojego pieska to spore wyzwanie. 😉
      Wiadomo, że każdy ze swoim pieskiem może robić, co mu się podoba i nikt nikomu nie powinien zabraniać takiej, czy innej aktywności ze względu na rodowód psa; osobną kwestią są jednak psie predyspozycje, które dość często właśnie z rodowodu wynikają. Natomiast wyśmiewanie kogoś, bo ma worka i interesuje się pasterstwem albo odwrotnie ma showka i lubi jeździć na wystawy uważam za płytkie i żenujące.

      • Avatar
        Anonim
        4 maja 2017 at 20:49

        Gorzej jak ktoś ma showka i interesuje się pasterstwem. Wtedy dopiero są dyskusje.
        Chociaz nikt nie ma pojęcia o popędach danego psa ale każdy komentuje.

        Tak samo z mixem show/isds. Workiem go nazywać nie mozna, showem tez nie vers tez się nie wszystkim podoba.

        Przy czym niektórzy gównoburzyści dopuszczają miano psa sportowego. Ale za pracującego sie juz obraża bo sport to nie praca <3

        I tak mam psą szkolonego do pracy w straży ale nie mogę nazywać go workiem bo jest versem a psem sportowym nie jest xD

      • Avatar
        Monka
        4 maja 2017 at 20:50

        Nie podpisałam się a nie chce być anonimem.
        Monika od Dextera i Morgana 🙂

  2. Avatar
    10 lutego 2017 at 15:37

    Gust i „podobanie się” to zawsze była kwestia sporna, a wiele osób za wszelka cenę stara się narzucić swój wzór piękna. Myślę, że takie przepychanki nie mają większego znaczenia póki, ktoś nie robi głupoty i nie kupuje psa nie wiedząc czego sam chce i tutaj niestety uważam, że jest to głupota kupowanie psa pod coś, który się do tego nie nadaje. Przykładowo ktoś chce mieć kanpowca, ale kupuje worka, bo mu się podobał i wulkan energii rozsadza mu życie i mieszkanie lub odwrotnie, ktoś myśli poważnie o sportach, (ale tak poważnie – poważnie) i kupuje eksteriera, który był krzyżowany pod względem cech wyglądu i nie ma podstawowych popędów potrzebnych w danej pracy. I wtedy dopiero zaczynają się ludzkie tragedie, oddawanie psa, kupowanie nowego modelu itp., bo teoria – że przecież się da, bo pies to pies – nie przełożyła się na praktykę. Pozostaje więc tylko szacunek dla innej grupy i wyborów innej osoby (jeśli robi coś z głową) oraz chyba traktowanie innej linii jak odrębną rasę, szczególnie przez fanatyków. W końcu miłośnikowi bordera nie musi się podobać gończy, ale to nie znaczy, że któryś z nich jest gorszy. Jest inny i ma inne predyspozycje i najważniejsze tak jak piszesz, by jego właściciel go kochał i był z nim szczęśliwy, a inni zawsze mają „ale”. Ale to nam ma pasować nasz pies nie komuś. 🙂

    • Pies do kwadratu
      Pies do kwadratu
      12 lutego 2017 at 23:40

      Właśnie o szacunek i zrrozumienie, że różni ludzie szukają w psach różnych cech się rozchodzi. Dziwi mnie, że żadna z tych grup nie jest w stanie zaakceptować decyzji pozostałych i uznać za normalne i zdrowe, że ktoś kto lubi wystawy kupuje showka, a ktoś kogo interesuje pasienie – worka, a oba te typy mają prawo być rozmnażane, tak długo, jak długo nie jest narażony dobrostan zwierząt.

  3. Avatar
    11 lutego 2017 at 13:38

    Chyba może z 2 czy 3 razy spotkałam się z konfliktem work vs show, bo versów wogóle nikt z tego co pamiętam nie mieszał. Osobiście wisi mi co czyj pies robi i dlaczego skoro rodowód tamto, byle by nie działa mu się krzywda psychiczna i fizyczna, oczywiście jedne mają lepsze predyspozycje do tego, a inne do tamtego, ale żeby to aż tak szufladkować jest przesadą.

    • Pies do kwadratu
      Pies do kwadratu
      12 lutego 2017 at 23:28

      Niestety, konflikt na tej linii jest bardzo powszechny i często uderza w bardzo utalentowanych przewodników i ogromnie fajne psy. 🙁

  4. Avatar
    11 lutego 2017 at 14:25

    Lubimy sobie utrudniać życie. Zawsze, do wyrzygania ze znudzenia powtarzam, że ważna jest świadomość własnych oczekiwań i uczciwe postawienie sprawy. Po co oceniać cudze wybory (o ile nie są etycznie naganne)? Spotkałam się parę razy z oburzeniem, że ktoś bierze sobie psa „mniej pasującego” charakterologicznie czy popędowo, bo ładny. Ale w czym problem, zupełnie nie potrafię pojąć – skoro potencjalny właściciel jest w stanie zapewnić zwierzęciu fajne życie, to już wyłącznie jego sprawa, czy podobają mu się długonogie łysolki, czy puchate merlaki.
    W tym temacie wkuropatwia mnie też jojczenie nad użytkami dowolnej rasy, które nie są „sportowe”, jakby zawody były jedynym sposobem realizowania popędów. To, że Iksińska robi ze swoim showem sport na wysokim poziomie nie znaczy absolutnie, że Igrekowski bawiący się ze swoim użytkiem w różne aktywności jest lepszy czy gorszy. Owszem, pies może mieć predyspozycje, ale nikt nie jest zobligowany do rozwijania czegoś, bez czego zwierzę może się obyć i obywa, nie tracąc przy tym na komforcie życia.

    • Pies do kwadratu
      Pies do kwadratu
      12 lutego 2017 at 23:36

      Pod Twoim komenatrzem mogę – jak zwykle! – po prostu się podpisać. 😉 Zgadzam się w 100%! Dodatkowo, martwi mnie kwestia uprawnień hodowlanych – nie rozumiem, czemu tak trudno jest zrozumieć i uszanować, że różni ludzie szukają w psach różnych rzeczy i w związku z tym powinniśmy mieć prawo rozmnażać różnego typu zwierzątka. 🙁

      • Avatar
        Ciaudzia
        13 lutego 2017 at 18:49

        Są różne rasy, które mają różny wygląd i różny charakter określony wzorcem. To ludzie powinni wybierać spośród ras psa odpowiedniego do swoich oczekiwań, a nie zmieniać specyfikę rasy. :/ Jeśli chodzi o uprawnienia hodowlane -ja jestem za tym, aby dostawały je psy zgodne ze wzorcem (w końcu po coś został stworzony).

  5. Avatar
    Collie&Malinois
    11 lutego 2017 at 17:11

    Niesamowite jest dla mnie, że nazwanie swojego superpsa to temat do gównoburzy i pisania postów 😀 Ludzie już na prawdę nie mają się czym zajmować skoro nazwa to już punkt zapalny. Czasem myślę, że fajnie byłoby być jedną z tych osób, ktróre nie przesiadują na grupach, nie ma ich w internetach za dużo i zamiast tracić czas na takie rzeczy chodzą trenować z psami :p

    • Pies do kwadratu
      Pies do kwadratu
      12 lutego 2017 at 23:38

      Ja ostatnio wypisałam się ze sporej liczby psich grupy i muszę przyznać, że chociaż mam mniej materiału na wpisy blogowe to w moim zyciu zrobiło się jakby spokojniej – polecam! 😉

  6. Avatar
    Ciaudzia
    13 lutego 2017 at 18:44

    Jakie znaczenie, czy „work” czy „show”? Myślę, że przyklejając takie łaty właściciel psa w jakiś sposób chce usprawiedliwić jego „wady” – w wyglądzie lub zachowaniu. Wystawowy „show” o wzorcowym wyglądzie powinien pracować zgodnie ze specyfiką swojej rasy. Tyle w temacie.

    • Pies do kwadratu
      Pies do kwadratu
      13 lutego 2017 at 18:59

      Niestety, w wielu przypadkach promowane na wystawach cechy wyglądu wykluczają zgodną ze specyfiką rasy, wydajną pracę – stąd pogłębiające się podziały. Zgadzam się, że showki również powinny być w stanie pracować w sposób, do którego rasa została stworzona i mam nadzieję, że hodowcy produkujący psy w hipertypie kiedyś się opamiętają; im szybciej tym lepiej, żeby nie było powtórki z owczarków niemieckich.

      • Avatar
        Ciaudzia
        13 lutego 2017 at 19:14

        Nie chodzi tyle o hodowców co i o sędziów. Nawet podczas wystawy pies powinien prezentować pewne zachowania, które wskazują na zgodne z rasą popędy np. psy myśliwskie powinny chętnie węszyć. Dobry sędzia powinien zwracać uwagę nie tylko na wygląd, ale i zachowanie psa. Pamiętajmy również, że niektóre rasy wymagają prób pracy, co także potwierdza prawidłowe zachowania prezentowane przez danego psa, oczekiwane w danej rasie.

      • Pies do kwadratu
        Pies do kwadratu
        13 lutego 2017 at 19:18

        To prawda, sędziowie to również ważne ogniwo tego łańcucha. Nie jestem pewna, czy faktycznie da się rzetelnie ocenić psa (w tym również jego zachowanie), biorąc pod uwagę, jak szybko odbywa się to na wystawach. Być może są sędziowie, którzy skrupulatnie oceniają psy, jednak moje dotychczasowe doświadczenia pokazują raczej ocenę opartą na szybkim rzucie oka (być może to kwestia tego, że mój pies znacząco różni się od tego, co w mojej rasie pokazuje się podczas wystaw).
        Co do prób pracy – fajnie, że są, z pewnością jest to działanie w dobrym kierunku. Niestety, w wielu przypadkach zdanie ich jest czystą formalnością i to wcale nie dlatego, że pies wykazuje wybitne cechy użytkowe.

  7. Avatar
    14 lutego 2017 at 18:56

    Prawda jest jednak taka, że wiele hodowli nastawia się albo na eksterier albo na użytkowość. Niektóre rasy niestety będąc ”show” mają niewielkie szanse w sportach (np: owczarki niemieckie i ich niskie tyły prowadzą dość szybko do kontuzji).

    Nie ma też co ukrywać, że wiele osób zanim psa kupi już wie, co będą z nim robić i potem jest płacz, że ich ”wystawowy” pupil okazuje się zwykłym petem. To jest właśnie często problem takiego zrzucania swoich ambicji na psa.

    • Pies do kwadratu
      Pies do kwadratu
      15 lutego 2017 at 16:57

      Linie rozjeżdżają się coraz bardziej i pewnie się tego nie uniknie, jednak fajnie byłoby gdyby obie grupy ludzi darzyły się szacunkiem i były w stanie normalnie ze sobą rozmawiać. 😉

  8. Avatar
    15 lutego 2017 at 11:32

    prawda jest jak dupa, każdy ma swoją. Więc jeśli chodzi o „moją prawdę” to uważam, że każdy wie ( a przynajmniej wypadałoby żeby wiedział) po co mu dany pies, czego oczekuje, co może mu zaproponować i niech pod te oczekiwania i preferencje wybiera psa. Ja mam szoła, który nie był w życiu na żadnej wystawie, za to śmiga z powodzeniem na zawodach frisbee. Ale! Wiem, zdaję sobie sprawę, że biorąc psa z „linii sportowych”/ łorka… byłoby to (frisbowanie) łatwiejsze/ lepsze. Dlaczego więc szoł? No i tu się koło się zamyka wracając do pytania o preferencje przewodnika 😉

    • Pies do kwadratu
      Pies do kwadratu
      15 lutego 2017 at 17:00

      Pierwszego psa zwykle kupuje się trochę w ciemno, wydaje mi się, że to zupełnie normalne. Człowiek dopiero z czasem przekonuje się, jakie są jego faktyczne oczekiwania, a do tego po drodze wkręca się w nowe rzeczy, etc.
      W ogóle, z frisbee to ciekawa sprawa – nie wiem, czy to kwestia mojej nieznajomości tematu, czy to na tyle specyficzny sport, ale mam wrażenie, że w aussie akurat na tym polu showki radzą sobie wcale nie gorzej niż tobołki. 😉 Jasne, lżejszy pies będzie szybszy, ale np. znam naprawdę sporo (!) showków z naturalnie „lotną dupką”. Będzie mi się miło, jeżeli zechcesz rozwinąć temat łatwości/ lepszości.

      • Avatar
        20 lutego 2017 at 20:50

        trafiłaś w dziesiątkę 🙂 dokładnie tak jest. Człowiek bierze sobie na początek „coś” takiego pośredniego co by było do wszystkiego po trochu, a potem w miarę wkręcania się w odpowiednie klimaty wybiera już „coś” konkretnego i tu właśnie niezmiernie pomocne są właśnie te linie, bo jak już mamy punkt odniesienia, to teraz tylko wybrać w „prawo”, czy w „lewo”. Co do sprawy „łatwiejszej i lepszej”mam niestety doświadczenie poparte dowodami, że ilość pracy, którą włożyłam w Pippina jest wprost nieproporcjonalna do efektu, który dostałam 😉 Żeby nie było, uważam, że nasz efekt jest dobry, nawet bardzo, jednakże ten pies mało co miał w „pakiecie” 😉 A jeśli już mowa o frisbujących owsikach, to jak najbardziej brykają one całkiem spoczko, ładnie, wysoko, podwijają ten tyłeczek i własnie dlatego, obok borderów, to druga popularna „rasa do frisbee” 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.