5 domowych zwyczajów

Życie z psem potrafi być bardzo ekscytujące i po brzegi wypełnione niespodziankami. Miło jest od czasu do czasu dać się zaskoczyć, jednocześnie jednak dobrze jest ustalić pewne stałe punkty w rozkładzie dnia, które nieco uporządkują rzeczywistość i uczynią ją odrobinę bardziej przewidywalną. W toku mojego życia z Gambitem wytworzyło się kilka domowych zwyczajów, które jasno wskazują mu, czym za chwilę będziemy się zajmować lub są po prostu naszymi małymi, sympatycznymi rytuałami.

gambitdomowy

1. Hasło na dobranoc

Nim w moim życiu rozpoczęła się epoka psów moją ulubioną aktywnością było wylegiwanie się na łóżku w formie ukręconego z koca burrito w towarzystwie herbaty i dobrej książki lub ulubionego serialu. Konieczność wychodzenia na spacery bez względu na pogodę oraz odkrycie sportów kynologicznych nauczyło mnie bardziej aktywnego spędzania czasu, jednak do tej pory lubię wieczorem zawinąć się w kołdrę, by spokojnie poczytać – oczywiście, w czworonożnym towarzystwie. Mogłoby się wydawać, że spanie z psem to naturalna kontynuacja tego zwyczaju, ale w moim przypadku to absolutnie nie wchodzi w grę. Co więcej, wcale nie chodzi o bałagan. Bez problemu byłabym w stanie przejść do porządku dziennego nad piaskiem i sierścią w pościeli, tak się jednak składa, że mam bardzo lekki sen i przekręcający się na łóżku pies sprawiłby, że szybko zaczęłabym przypominać zombie. Przez to samoistnie powstała komenda “Idziemy spać”, która informuje Gambita, że to naprawdę był ostatni odcinek lub rozdział, dlatego powinien zejść z łóżka i iść odpoczywać do siebie.

2. Ubranie jako sygnał

Jakiś czas temu zorientowałam się, że kompletnie nie mam się w co ubrać. Dosłownie na każdej sztuce odzieży została jakaś pamiątka po treningu, której nie dało się już doprać. Od tamtej pory wprowadziłam w swojej szafie ścisły podział na ubrania, które zakładam do psich aktywności i takie, które noszę wyłącznie z dala od psów. Gambit zaskakująco dobrze rozróżnia to do jakiej kategorii należą konkretne rzeczy. Wie, że gdy zakładam czarne jeansy lepiej iść do klatki, by tam poczekać na porcję jedzenia na “do widzenia”. Wie także, że gdy wykładam fioletowe legginsy za chwilę będziemy wychodzić na trening. Moja bystra, czekoladowa bestia!

3. W nagrodę idziemy do domu

Po doświadczeniach z Tytanią, dla której powrót ze spaceru zawsze oznaczał zupełną utratę entuzjazmu i całkowite wyprucie z chęci do życia obiecałam sobie, że u kolejnego psa zwrócę na tę kwestię szczególną uwagę. Jak postanowiłam, tak zrobiłam – Gambit uwielbia powroty ze spacerów! Od pierwszego dnia w domu uczyłam go, że chociaż spacer to moc atrakcji to wracanie do domu również może być fajne. Uciekałam przed nim w stronę bramy kamienicy lub szarpałam się z nim zabawkami jednocześnie wstukując kod do wejścia w domofonie. Dzięki temu, gdy podczas krótkiego, fizjologicznego spaceru nagle straci głowę dla jakiegoś zapachu wystarczy, że otworzę drzwi na klatkę schodową. Widząc to, Gambit od razu zaczyna sprint w moją stronę.

4. A to Ci smakuje?

Gambit za jedzenie gotów jest oddać duszę. Nie wie, co to znaczy być wybrednym, przynajmniej jeżeli chodzi o psie jedzenie, więc podczas wyboru karmy mogę kierować się wyłącznie jej składem. Smakowitość to kryterium, którego w ogóle nie biorę pod uwagę, bo wszystko, co ma do zaproponowania rynek pet food jest jego zdaniem najpyszniejsze na świecie. Zupełnie nie rozumiem, jak to się dzieje, że Gambit do ludzkiego jedzenia ma zgoła odmienne podejście – nie wszystko mu odpowiada, czasem gotów jest coś zjeść wyłącznie dlatego, że obok jest inny pies. Stąd, lubię testować jego kulinarne upodobania. Czasem przygotowując sobie posiłek zostawiam coś dla Gambita, aby później – zwykle, kiedy już zjem – poprosić go o wykonanie jakiejś prostej komendy i móc nagrodzić go czymś nietypowym, czego nigdy dotąd nie próbował. W ten sposób odkryłam na przykład, że nie jest on fanem mandarynek i bananów, ale za to lubi czereśnie, jabłka oraz truskawki. Chociaż przekonanie się do tych ostatnich wymagało dokumentnego rozsmarowania jednej po dywanie.

5. Kultura obowiązuje

W zeszłym roku, przy okazji zeszłorocznego dogtrekkingu w Przesiece miałam przyjemność poznać osobiście Kasię, Daniela i psa Bohuna. Cała trójka jest szalenie sympatyczna, a do tego ogromnie ujęło mnie to, że Kasia rozmawia z Bohunem nie jak z psem, ale jak ze starym, dobrym kumplem. Jej ton głosu, kiedy mówi “Bohuuun, chodź na wymiankę” to ogromnie mnie rozczula. Przypuszczam, że właśnie pod jej wpływem zaczęłam bardzo grzecznie zwracać się do Gambita. Gdy chcę, aby zmienił miejsce, bo akurat leży w przejściu zawsze mówię “Przepraszam”, a kiedy podaje mi do ręki zabawkę “Dziękuję”. Jest też druga strona medalu – gdy Gambit zaczyna podczas spaceru robić coś, mi się nie podoba nie przywołuję go do siebie zwykłym “Chodź!”, ale stanowczym “Gambicie, zapraszam!”, które stało się czymś na kształt komendy sygnalizującej, że należy natychmiast przerwać dane zachowanie i zameldować się u mnie, bo inaczej będą kłopoty.

Jak jest u Was? Czy Wy i Wasze psy macie jakieś szczególne domowe zwyczaje i codzienne rytuały?

 

Photo credit: Ewa Leśniewska

  24 komentarze do tekstu: „5 domowych zwyczajów

  1. Avatar
    21 października 2016 at 11:47

    Codzienny rytuał to na pewno jedzonko – kiedy sięgamy po kubeczek Nata grzecznie idzie do klatki i czeka aż wrócimy z kubeczkiem, napełnimy kulę smakulę i położymy przed nią miskę. Ruszyć się może jedynie na komendę weź. Niemniej nawet jak jesteśmy wyjazdowi i nie ma klatki Nata czeka na kocu/pod stołem aż będzie mogła spałaszować śniadanko. Inny rytuał to krojenie chleba – mieszkamy z rodzicami, którzy przemycają fragmenty smaczków. Nata wstaje i zebrze gdy kroi mama, natomiast wie, ze jak kroi mąż to nie ma po co się ruszyć 🙂
    No i zawsze jak sygnalizuje konieczność spacerów to podskakując robi salta – ale to już nie wiem jak sie nauczyła 🙂

    • Pies do kwadratu
      Pies do kwadratu
      22 października 2016 at 12:43

      Psy jednak świetnie wyczuwają, kto w rodzinie jest najsłabszym ogniwem i kiedy warto być cierpliwym w żebraniu. 😀

  2. Avatar
    Joanna
    21 października 2016 at 11:56

    Ja śpię z psem. Niestety bo mimo ze to uwielbiam , to się właśnie nie wysypiam. Pies się rozpycha. Codziennie obiecuje sobie ,ze to zmienię i … ?

    • Pies do kwadratu
      Pies do kwadratu
      21 października 2016 at 20:37

      Ja chyba nie byłabym w stanie tak funkcjonować; bardzo lubię leżeć z psem na łóżku, ale nie wyobrażam sobie być codziennie kompletnie niewyspaną.

  3. Avatar
    21 października 2016 at 12:14

    U nas szczególnie na slowa.
    „Ide sie ubrac” jest oficjalnym haslem do wyjscia z domu. Mam odpowiednie do pory roku obuwie tylko na wyjscia z nia, i to obuwie ona ma w powazaniu.
    „W ogóle nie” jest bardziej wazne, niz zwykle „nie”. Tak jakos sie utarlo.
    „Do domu” powiedziane krótko przed furtka, jakies dwie posesje przed, animuje ja do sprintu. Szczególnie rano, gdy po spacerze nastepuje sniadanie i „jajko i mozarella”.
    I „teren prywatny”- Mircia od razu hamuje, czy to posesja, czy rabatka w miescie. Z czasów ulicznych miala bowiem zakodowane, ze warto nawiedzac obce posesje, podchodzic do drzwi domow, moze cos dadza do zjedzenia.
    Czasami spi u mnie w lózku, jak jej sie zachce, jasne 😉

    • Pies do kwadratu
      Pies do kwadratu
      22 października 2016 at 12:44

      O, strasznie fajna sprawa z tym „terenem prywatnym” – może wprowadzę coś takiego Gambitowi. 🙂

  4. Avatar
    21 października 2016 at 15:49

    U nas jest chyba tylko jeden typowy rytuał, ale za to mocny. Od pewnego czasu mieszkamy na parterze i dysponujemy ogródkiem, co postanowiliśmy wykorzystać jako zwolnienie z porannych sterczeń na skwerku. Panna początkowo nie ogarniała o co chodzi, ale teraz otwieram balkon, pies migiem leci załatwić swoje sprawy i galopem wraca, bo śniadanko już czeka – śniadanko wprowadziliśmy jako przyspieszacz, żeby suce nie chciało się kontemplować zapachów i opóźniać powrotów.
    No i pies śpi ze mną, jak małżonka nie ma, bo jakoś głupio śpi mi się w pustym łóżku. Szilopies już sam ogarnął ten schemat i jak jesteśmy tylko we dwie, to około 8 wieczorem pies zajmuje wyro 😛

    • Pies do kwadratu
      Pies do kwadratu
      22 października 2016 at 12:42

      Ojej, ojej, jak strasznie zazdroszę ogródka! Marzę o tym, aby rano móc po prostu wypuścić Gambita na sika, zamiast ubierać się, schodzić po schodach, wychodzić na najbliższy trawnik…

  5. Avatar
    22 października 2016 at 13:19

    Z nas się na szkoleniu PT szkoleniowiec śmiał, że powiedziałem do Legion ”zrób siad, proszę”. Nie wiem czemu nie wolno prosić psów, ale z Legion zawsze wymieniamy się uprzejmościami 🙂

    • Pies do kwadratu
      Pies do kwadratu
      22 października 2016 at 13:22

      Ja uważam, że to maksymalnie urocze! <3

  6. Avatar
    22 października 2016 at 13:23

    U nas jak zostawiam psa zawsze mówię słodziutko „pa pa”, jakoś samo się utarło. Gorzej jak się pewnego razu zagalopowałam i identycznie powiedziałam tak do swojej polonistki wychodząc z sali lekcyjnej 😉
    Oprócz tego, obojętnie na jakiej części podwórka bym nie założyła psu szelek spacerowych to skubana zawsze pobiegnie do furtki i czeka przy niej na mnie zniecierpliwiona, aż podepneę smycz i opuscimy granice działki.
    Jako, że Trixi jest psem podwórkowych to codziennie na noc zamykam ją w kojcu. Zawsze w godzinach wieczornych dumnie kroczę w stronę klatki z obiadkiem, a podpalany pies na hasło „Trixi, do kojca!” biegnie do klateczki, siada przy budzie i czeka aż pojawi się przed nim pełna miska i usłyszy magiczne „możesz!”

    • Pies do kwadratu
      Pies do kwadratu
      23 października 2016 at 11:27

      Psy jednak bardzo szybko kojarzą związki przyczynowo-skutkowe, które oznaczają dla nich ważne wydarzenia. Gdybyśmy byli tak samo konsekwentni w treningu jak w zakładaniu szelek na spacer to by się dopiero działo. 😀

  7. Avatar
    Agnieszka
    22 października 2016 at 13:46

    Moja Trójka wie, że jak biorę nerkę (w której mam akcesoria spacerowe) to wychodzimy 🙂

    • Pies do kwadratu
      Pies do kwadratu
      23 października 2016 at 11:23

      O, tak, nerka, to wiadomo, nie jakieś tam siku pod blokiem, ale spacer jak się patrzy!

  8. Avatar
    22 października 2016 at 13:55

    U mnie Fado także potrafi rozróżniać stroje. Zawsze się nie potrafiłam zorientować dlaczego raz skacze po mnie jak głupi, łasi się, a czasem jest grzeczny słucha się, nie łasi się, nie skacze. Dopiero później ogarnęłam, że to chodzi o strój. Pod tym względem Fado jest idealny, nie raz musiałam go szybko na sikupę wyprowadzić i zazwyczaj w stroju roboczym kończyło się to oblepienie sierścią, a gdy ubrana byłam elegancko, w inny ciuch to nic takiego nie miało miejsca. Tam samo ogarnia po stroju kiedy idziemy tyko na podwórko pobawić się, a kiedy na spacer. 😀

    • Pies do kwadratu
      Pies do kwadratu
      23 października 2016 at 11:29

      O, zazdroszczę, że Fado tak szanuje ciuszki do ludzi! Gambit, niestety, tak nie ma i skacze po mnie zawsze, więc jak czasem (bo np. bardzo się spieszę) zdarzy mi się wyjść z nim na szybki sik w ubraniach, których normalnie nie zakładam do psa to mam prawie stuprocentowe szanse na nowe, niespieralne plamy. :/

  9. Avatar
    22 października 2016 at 14:34

    ooo, z tym rozróżnianiem ubrań to ostatnio sobie kminiłam czy on tak serio czy to tylko ja sobie ubzdurałam że jest takim geniuszkiem.. a jednak można! 😀

    • Pies do kwadratu
      Pies do kwadratu
      23 października 2016 at 11:20

      Całkiem mądre te nasze pieski. 😉

  10. Avatar
    22 października 2016 at 16:10

    W naszym przypadku słowo ,,spacer” jest kluczowe i nie można go wymawiać w innym wypadku niż właśnie przed wyjściem z domu. Gdy Rambo widzi, że się ubieram, ale nie do końca jest pewien czy idziemy na spacer czy ja wychodzę, bo np. zakładam inną kurtkę niż zwykle, lub gdy nie wiem gdzie jest, a wychodzimy wystarczy ,,Rambo, spacer!” i pies przy drzwiach, po otwarciu drzwi od razu biegnie po Azę i Maxa i razem biegną i drą japy jak opętani aż do furtki. Co do rozmawiania z psem to u nas tak samo. Synuu możesz mi oddać tą zabawkę? Aza ile mam na ciebie czekać? I inne tego typu rozmowy u nas na porządku dziennym 🙂

    • Pies do kwadratu
      Pies do kwadratu
      23 października 2016 at 11:35

      Z tym spacerem to chyba dużo osób tak ma, aż dziwię się, że coś takiego nigdy nie powstało u mnie.

  11. Avatar
    25 października 2016 at 18:02

    U nas też ubrania mają swoje znaczenie. 🙂

    • Pies do kwadratu
      Pies do kwadratu
      27 października 2016 at 18:48

      Ale te nasze psy jednak są bystre! 🙂

  12. Avatar
    8 listopada 2016 at 08:33

    Bardzo fajny wpis. Takie codzienne zwyczaje są i u nas. Na spanie mamy dokładnie taką samą komendę Wy. Psy idą do siebie i śpią. Powrót z porannego spaceru z Hunterem bywa czasem ciężki bo potrafi się zatrzymać pod klatką i zastrajkować. Od czasu kiedy mówię do niego „idziemy coś zjeść” od razu zmienia zdanie i pędem wbiega do klatki. A na sam spacer wystarczy „spacerek” i już psy gotowe do wyjścia:-) Moje psy też uwielbiają jeść a ponieważ ja spędzam dużo czasu w kuchni to zwykły mi towarzyszyć. Zazwyczaj jak kroję warzywa to coś dostają i chyba jeszcze nie było żeby nie zjadły. One są wszystkożerne;-))) Miłego dnia!

    • Pies do kwadratu
      Pies do kwadratu
      9 listopada 2016 at 12:26

      Wszystkożerny pies to najlepsza opcja! 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.