Niedawno zabrałam się za robienie porządków w psich rzeczach. Muszę przyznać, że ilość akcesoriów nieco mnie zaskoczyła – wydawało mi się, że mam wyłącznie podstawowe sprzęty w niewielkiej ilości tymczasem okazało się, że przez ostatnie lata zgromadziłam niewielką, ale jednak!, kolekcję. Z tej okazji postanowiłam przygotować dla Was wpis z lubianej chyba przez wszystkich kategorii psia szafa. W pierwszej części pokażę Wam akcesoria spacerowe Gambita.
Szelki
Gambit krótko po odebraniu z hodowli odkrył w sobie pasję do psich zaprzęgów. Aby móc temperować te zainteresowania w bezpieczny sposób szybko zaczęłam wyprowadzać go na spacery w szelkach. Zaczynaliśmy od niezbyt dobrze dopasowanych szelek typu step-in kupionych naprędce w Aquael Zoo – ich jedynym zadaniem było przetrwanie do momentu, aż DogStyle w końcu zrealizuje moje zamówienie na guardy. Szyte na miarę, ze zwiększoną regulacją, aby mogły rosnąć razem z psem, gdy wreszcie trafiły w moje ręce spisywały się świetnie. Mimo wszystko, wyjątkowo długi czas oczekiwania na produkt końcowy na dłuższy czas skutecznie zniechęcił mnie do akcesoriów handmade, więc kiedy zdecydowałam, że Gambit potrzebuje nowych szelek swoją uwagę skoncentrowałam na dużych, światowych markach. W końcu stanęło na uprzęży Ruffwear Front Range w kolorze Pacific Blue, której używam do tej pory. Z szelek jestem ogromnie zadowolona i jedyne, co mam im do zarzucenia to żółwie tempo wysychania. Niestety, podczas letnich spacerów trzeba pamiętać, aby przed wodowaniem psa zdjąć uprząż.
Obroże
Byłam przekonana, że mam jedynie dwie i naprawdę mocno się zdziwiłam, gdy otworzyłam spacerową szufladę i naliczyłam ich aż sześć! Beżowo-brązowa w gwiazdki to pierwsza obroża Gambita, która znalazła się w jego hodowlanej wyprawce. Fioletowa firmy Jagul również pochodzi z czasów szczenięcych – kupiłam ją razem ze smyczą, gdy kompletowałam zestaw szczenięcej pierwszej potrzeby jeszcze przed wyprawą do Austrii. Obroża z wzorem obedience to dla mnie, oczywiście, must have. Została zamówiona z myślą o startach w zawodach, bo zgodnie z regulaminem obi pies nie może mieć na sobie obroży półzaciskowej.
Trzy pozostałe to obroże używane na co dzień, służą przede wszystkim do oznakowania psa za pomocą adresówki, czasem również do przypięcia smyczy. Uwielbiam taśmy spod znaku WarsawDog, łączące w sobie piękne wzornictwo i bardzo praktyczny materiał. Obroża Aqua Violet ma jak na mój gust nieco zbyt masywne okucia i mam nadzieję, że kiedyś sprawię Gambitowi dokładnie taką samą, ale z mniejszymi metalowymi elementami. Natomiast Shine in Green jest po prostu idealna. Niedawno do kolekcji dołączyła podszyta neoprenem, śliczna obroża w owieczki od White Fox – jak na mój gust ma nieco zbyt masywny zaczep na adresówkę, poza tym jednak jest wyjątkowo urocza.
Jak widać w kwestii adresówek jestem wierna trójmiejskiej firmie Pik-pik.
Smycze
Krótka, pleciona smycz pochodzi z hodowlanej wyprawki Gambita, z kolei przepinaną, limonkową firmy Jagul kupiłam razem z fioletową obrożą jeszcze przed odbiorem szczeniaka.
Obecnie obie leżą na dnie spacerowej szuflady i czekają na moment, w którym jeszcze będą mogły się przydać. Aktualnie korzystam przede wszystkim z jednej z dwóch smyczy WarsawDoga. Ta z wzorem Shine in Green ma długość 150 cm, Aqua Violet to przepinana 240 cm, obie o szerokości 2,5 cm. Ostatnia, czarna z niebieskim akcentem o długości 180 cm to prezent od ZAYMA Cratf – ślicznie wygląda w połączeniu z obrożą White Fox!
Dodatki
Zimą staram się pamiętać o oświetleniu psa podczas spacerów w nocy, jednak popularne ledowe obroże zupełnie się u mnie nie sprawdziły, dlatego zamiast nich używam silikonowych lampek rowerowych z Biedronki, które przyczepiam do szelek. Lampkę mam już ponad rok, można się więc domyślać, że musiała przetrwać całkiem sporo. Natomiast w ciepłe dni zbieram na spacery wodę dla psa i składaną, materiałową miskę z TK Maxxx. Wolę takie materiałowe od tych składanych silikonowych, bo przy intensywnym użytkowaniu plastik szybko przeciera się i dziurawi na łączeniach.
Plastikowy kaganiec z Trixie, który jako jedyny nie załapał się na zdjęcie, wykorzystuję wyłącznie podczas podróży komunikacją miejską. Jest na Gambita za duży, więc może w nim bez problemu otworzyć pysk, a przy tym na tyle lekki, aby nie było mu za bardzo niewygodnie.
***
Kolekcja akcesoriów spacerowych Gambita nie prezentuje się szczególnie imponująco, chociaż przypuszczam, że z czasem trochę się powiększy. Ze względu na rączkę na grzbiecie kuszą mnie szelki Hurrta Active, mimo kolorystycznych niedostatków, a także piękne obroże i smycze z WildWoof oraz Hundo. Z drugiej strony, nie lubię mieć stosów rzeczy, których nie używam na co dzień, wygląda więc na to, że przede mną długie wewnętrzne debaty.
Jak Wy podchodzicie do tematu psich akcesoriów? Kolekcjonujecie je, czy stawiacie na minimalizm i kupujecie wyłącznie najpotrzebniejsze rzeczy? Jakie są Wasze ulubione marki? Nie zapomnijcie pochwalić się w komentarzu!
Za pomoc fotograficzną dziękuję Emilii z Paw Shots Photography
A czemu używacie głównie obroże półzaciskowe? Tak z ciekawości się pytam 😛
Dlatego, że jednak Gambit ma trochę kryzy i w przypadku obroży na klarmę sierść wchodzi w zapięcie przez to są one niezbyt wygodne w codziennym użytkowaniu. 🙂
A jak pies ma więcej kryzy to szyja jest szersza niż głowa i półzacisk to już w ogóle must-have 😛
Takie rzeczy to tylko u pięknych kseropsów. 😀
W kwestii obroży nie będę oryginalna – uwielbiam WarsawDoga. Mamy ich akcesoriów całkiem sporo i nawet porzuciłyśmy dla nich róż (chociaż cały czas mamy nadzieję, że zrobią coś różowego). Z szelek zdecydowanie wygrywa Ruffwear – ładne, lekkie i wygodne (a Lajson umie powiedzieć, jeśli szelki mu nie pasują). Bardzo bym chciała sprawdzić na własnym psie komplet smycz i obroża z Berry Zoo, bo wyglądają ślicznie (u nas w okolicy chodzi seter blue belton w szarym komplecie i wygląda nieziemsko pięknie), ale wydają się okropnie niepraktyczne. Za to w ogóle nie rozumiem zachwytów nad Hurttą.
Teraz jesteśmy świeżo po porządkowaniu szafy. Obroże, smycze, ubranka i zabawki, których nie używałyśmy poszły częściowo do mojej siostry, która niedawno adoptowała psa, a resztę oddałam do schroniska. Niestety wciąż sporo zostało np. obroże z klamrą, których nie chciało schronisko. Mam jednak nadzieję, że i tym rzeczom uda się znaleźć nowych właścicieli. Teraz staram się bardzo ostrożnie wybierać rzeczy dla psa i nie wpadać w szał zakupów 🙂
Piątka! Też kompletnie nie rozumiem zachwytów nad Hurttą i nie wiem, jak można tyle płacić za coś co jest po prostu brzydkie. Wspomniane szelki to chyba jedyny produk tej firmy, który jest dla mnie naprawdę interesujący. 🙂
Również staram się nie wpadać w szał zakupów i inwestować jedynie w dobre jakościowo rzeczy, których rzeczywiście potrzebuję; chyba jedyną moją psią fanaberią była obroża w owieczki od White Fox i pewnie jeszcze długo przyjdzie mi czekać na taki kolejny zryw. 😉
W ogóle, uświadomiłaś mi, że w WarsawDogu rzeczywiście nie ma nic zupełnie, całkowicie różowego – co za niedopatrzenie ze strony Zosi!
A ja akurat Hurttę lubię i podoba mi się (choć wiadomo, jedne wzory bardziej, inne mniej), choć niestety ich rozmiarówka w wielu przypadkach nie jest najlepsza i nie można jej zawsze dopasować.
Natomiast ze swojej strony absolutnie nie rozumiem zachwytów nad Juliusami, a zwłaszcza nad tymi szelkami typu „siodło”. To jest dla mnie optycznie tak brzydkie, a ponadto wydaje mi się też niewygodne dla psa (wygląda właśnie jak sztywne siodło), że swojemu psu nigdy bym tego nie kupiła. W dodatku u psa długowłosego po zdjęciu tego ustrojstwa na grzbiecie robi się często… „siodło”. 😉 (Widziałam mudika po zdjęciu i wyglądał no… śmiesznie, z sierścią wygniecioną w przedniej części grzbietu).
Z Julius K-9 lubię gumowane smycze.
Co do Warsaw Dogów – mam i czasem używam, bardzo cenię ich za solidność wykonania, własny rozpoznawalny styl i ładną kolorystykę.
Zastrzeżenie mam w zasadzie jedno – sztywność taśmy. W przypadku szarpnięcia przez psa wrażenie w dłoni jest bardzo niemiłe. Fajnie by było, aby udało im się zmienić taśmę na równie solidną, ale miększą, bardziej podatną.
Świetna, luźna notka 🙂
Ja również prowadzę wewnętrzne debaty nad akcesoriami spacerowymi, bo u nas zazwyczaj nowa obroża/smycz zastępuje starą. No chyba, że są to jakieś okazje, typu nadchodzące święta – gwiazdkowy klimat musi się zgadzać 😀
Swoją drogą od długiego czasu marzę o nowym komplecie spacerowym, a takie połączenie od WD to ostatnio mój „must have”. Jednakże moim odwiecznym problemem jest wybór tego idealnego (pod względem kolorystycznym) zestawu. Coś czuję, że padnie na Aqua Violet – jest świetny, no chyba, że do końca stycznia zaskoczą mnie nowe wzory *-*
WarsawDog jest super, bardzo polecam! A Aqua Violet pięknie prezentuje się chyba na każdym psie! 🙂
Mi się marzy minimalizm, niestety w tym przypadku należałoby zacząć od wywalenia wszystkiego, co mamy i kupna nowości. Ogólnie chcę półzacisk, guardy i smycz – zielone dla Sheali, różowe (? kwestia otwarta) dla Pandecznika. Firma jest jeszcze kwestią otwartą, bo jak ma ładne wzornictwo, to też bardzo różne opinie i bądź mądry.
Ciekawe, czemu stacjonarne zoologi oferują tylko step-iny? Pandzioł popyla chwilowo w niebieskich, bo wyrosła ze swoich pierwszych guardów i wnioski są dwa: Pandzie brzydko w niebieskim, szelki typu step-in nie nadają się kompletnie do niczego, więc czemu są najbardziej dostępne na świecie?
W tym Aquael Zoo, w którym kupowałam Gambitowi jeszcze pierwsze step-iny było też sporo innych szelek, między innymi Juliusy, zarówno pasowe, jak i te bardziej zabudowane, z tym, że wszystko było w kompletnie absurdalnych cenach – nie chciałam wydawać milionów monet, skoro już zamówiłam szyte na miarę quardy, więc poszłam w tymczasową, tanią opcję. 🙂
Muszę przyznać, że dotychczas wydawało mi się, że jestem psią minimalistą, tymczasem okazało się, że Gambit ma całkiem sporo rzeczy. Dla mnie jedne szelki + jedna obroża to za mało, bo chciałabym mieć opcję na zmianę na wszelki wypadek, ale doskonale rozumiem o co Ci chodzi. Gdyby teraz miała projektować swoją spacerową psią szafę od nowa pewnie postawiłabym na dwa komplety od WarsawDoga (obroża + smycz), jedne szelki nowerskie może również od WD, Ruffwear, osobne szelki do biegania – i to w zasadzie wszystko, pomijając jakieś dodatki typu kaganiec, lampka, przenośna miska. Zresztą, jak o tym myślę, to wychodzi na to, że właśnie tak rzeczy używam – wykorzystuję w zasadzie 2 zestawy, pozostałe obroże trzymam raczej z sentymentu czy na przyszłość niż realnej potrzeby. 🙂
Pracowałam przez jakiś czas w zoologu. Przeciętny klient po prostu woli step-iny, bo się je łatwiej psu zakłada. Wielokrotnie proponowałam guardy, ale nie – zbyt skomplikowane i upierdliwe.
Co do psich akcesoriów to staram się raczej mieć tylko tyle ile potrzebuję, choć mam trochę za dużo, ale nie jest ze mną źle. Choć obroży lubię mieć kilka i od czasu, do czasu zmienić. Obecnie mam 4, więc nie ma tragedii.
Niestety Warsaw Dog teraz wprowadził Aqua Orange, no i pewnie będzie obróżka albo szelki. Już bez smyczy, moją ulubioną i tak jest gumowana juliusa.
Zrecenzjuesz Ruffweary? Bardzo mocno się zastanawiam nad zakupem, ale cena nie pozwala na pomyłki ;P Na spacery wychodzimy tylko w szelkach, więc dostaną niezły wycisk – jak się sprawują u Pana Boliłapki? 😀
Jeżeli jest taka potrzeba, to oczywiście mogę zrecenzować, nie ma sprawy. 🙂
Łapki coraz lepiej, ostatnio nawet poważniej trenujemy! 😀
Dobrej recenzji nigdy za mało, a Twoje teksty świetnie się czyta 😉 trzymam kciuki za nieszczęsnego pazurka ;P nie wybieracie się czasem na wystawę za tydzień? 😀
W takim razie dodam recenzję szelek do listy tekstów do napisania.
Z wystawami czekam do przyszłego roku – sprawdziłam „rozkład jazdy” na grudzień i niestety nigdzie nie ma sędziów, którzy mogliby zrozumieć sens istnienia łysych fretek obidjęsowych. 🙁
A spróbuj go kiedyś zapisać do borderów 😀 może tam wypłosza docenią 😛
ja się przez ciebie zaraziłam warsaw dogiem 🙁 myślałam ostatnio intensywnie o obróżkowym poście, ale jak tak sobie czytam twój to chyba wyjdę na cieżko uzależnioną… 😀
To dlatego, że wolę wydawać kasę na treningi i seminaria obi, zamiast na obróżki. 😉
Ja raczej staram się stawiać na to, co się przyda, jednak minimalizmem bym tego nie nazwała – gdy ma się trzy psy słowa „tylko najpotrzebniejsze” i „minimalizm” średnio do siebie pasują xD Nawet, gdy mam po jednej parze szelek, dwie obroże i jednej smyczy cała kolekcja wygląda dosyć… obszernie, przynajmniej moim zdaniem, a i tak nie mam wszystkiego, co uważam za „must have”.
Ulubionej marki chyba nie mam. Ze wszystkich naszych rzeczy chyba najbardziej zadowolona jestem z Łorsołdogowych guardów, chociaż myślę, że przy najbliższej okazji kupię Fidze jakieś szelki z podszyciem (pewnie na wiosnę, jak na powrót „wyłysieje”). Czaję się na hurrty active albo ruffweary dla Bati, jakieś sledy, gumowane smycze, nowe obroże…
Oj tak, sledy mnie również by się przydały, ale że jestem beznadziejna w mierzeniu psa to wciąż nie mogę się zebrać do zkupów. 😉
Rany, dzięki za tę wspominkę o Pik-Piku! Kompletujemy wyprawkę i już myślałam, że nie znajdę żadnej ładnej adresówki, a z moją paranoją to bez niej ani rusz. 😮
Adresówki z Pik-pik są świetne – nie dość, że bardzo ładne to do tego wytrzymałe! 🙂
Nasza kolekcja na razie jest uboga, ale myślę, że w przyszłości powiększymy ją o jakąś cudną obrożę handmade 🙂
Polecam w takim razie podszycie z neoprenu, chyba najlepiej znosi spacerowe trudy. 🙂
Moja kolekcja obecnie do największych nie należy, ale podejrzewam, że zmieni się to dosyć szybko, bo od jakiegoś czasu mam bzika na punkcie obroży handmade. 😉
Polecam Kudłaty Art – komplet obroża + smycz tej firmy wiernie nam służy od ponad roku. 🙂
Rozumiem, że wkrótce pojawi się post „Psia szafa: zabawki”? 😀 Już zacieram rączki!
Planuję jeszcze dwa wpisy z tej serii – jeden z zabawkami i jeden z akcesoriami obedience. 🙂
Ja również zamierzam kupić szelki hurtta active ze względu na tą rączkę, która będzie pełnić idealnie zadanie na treningach flyballu 😉
Tylko ta gama kolorystyczna… Zupełnie nie ma w czym wybierać. 🙁
No to obróżki Warsaw Dog i White Fox skradły moje serce <3 Są jeszcze w innych kolorach może?
Obie firmy mają mnóstwo różnych wzorów; każdy znajdzie coś dla siebie!
Takie pytanie trochę na marginesie, czy szelki guardy mają z natury tendencje do przekręcania się? Mam pierwsze z WD i nie wiem czy to kwestia dopasowania czy po prostu tak ma być…
Nabyte kilka dni wcześniej Dog Copenhagen zachowują się poprawnie…
Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie, bo nigdy nie miałam żadnych szelek z Warsaw Doga. Mogę tylko powiedzieć, że Dog Copenhagen i Ruffwear się nie przekręcają / nie przekręcały wcale, a Dog Style minimalnie.
Dziękuję! Szykam właśnie „taśmowych” fajnych szelek.