„Jaki mądry piesek!”, czyli…

…kilka słów o przepastnej różnicy pomiędzy inteligencją użytkową, a mądrością życiową.

inteligencj

Mądrość wprost od niego promienuje, czyż nie?

Treningi obedience staram się organizować sobie tak, aby dość często zmieniać środowisko ćwiczeń, więc siłą rzeczy bywam z psem w rozmaitych miejscach publicznych. Również w takich, w których kręci się mnóstwo ludzi. Wykonujący figury obedience Gambit staje się wtedy nie lada atrakcją, a przypadkowa publiczność nie szczędzi pełnych radości i uznania komplementów, wśród których tym najczęściej powtarzającym się jest hasło “Jaki mądry piesek!”. Gambit, rzecz jasna, nic sobie z tego nie robi, ja zaś chichoczę w duchu, wszak wiele dobrego mogę powiedzieć o swoim ukochanym psie, z pewnością jednak nie to, że jest mądry.

Domyślam się, że przeczytawszy powyższy wstęp ktoś mógł dojść do wniosku, że drowuję sobie zarówno z niego, jak i z niewinnego pieska, który to piesek nie tylko ćwiczy obedience, lecz także jak może stara się być kulturalnym członkiem miejskiej społeczności. Zapewniam jednak, że choć niniejszy artykuł z pewnością do najpoważniejszych nie należy, to nie w głowie mi podśmiewanie się z kogokolwiek – za dowód prawdziwości moich słów niech posłuży krótka, z życia wzięta historyjka.

Pewnego razu w jednym z wiodących sklepów internetowych z artykułami dla zwierząt zamówiłam karmę, duży, 12-kilogramowy worek. Nie ma w tym, rzecz jasna, nic szczególnego, wszak mój pies nie odżywia się ani miłością, ani mądrością – gdyby tylko mógłby jadłby same parówki, ale że te nie spadają z nieba musi zadowolić się suchymi granulkami. Szczególne było w całej sytuacji natomiast to, że wraz z karmą zamówiłam kilka mniejszych rzeczy. Ostatecznie, wszystko trafiło do mnie w pudle, tak wielkim, że ledwo mieściło mi się ono w przedpokoju. Karton oklejony był taśmą i dodatkowo zabezpieczony zszywkami zupełnie absurdalnej wielkości, więc dobranie się do jego zawartości zajęło chwilę – Gambit dzielnie asystował w całym procesie, doskonale rozumiejąc, że wszystko, co przyniósł kurier należy do niego. Gdy zaczęłam roznosić skarby po mieszkaniu i wszystko odkładać na swoje miejsca pies zniknął mi z oczu. Doszłam do wniosku, że najwyraźniej znudził się już całym tym cyrkiem i poszedł zajmować się swoimi psimi sprawami, chociaż trochę dziwiło mnie, że nie ma ochoty nadzorować procesu układania nowych zabawek w psiej szufladzie. Zakończywszy czynności porządkowe machnęłam ręką na wciąż leżący w przedpokoju karton, dochodząc do wniosku, że wyniosę go na śmietnik w drodze na wieczorny spacer. Włączyłam laptopa, zrobiłam kawę, zaczęłam oglądać śmieszne koty w internecie. Upłynęło jakieś 30 minut nim zorientowałam się, że w okolicy brakuje psa – owczarek to ten typ burka, który chodzi za człowiekiem krok w krok, więc taka nagła zmiana nawyków była co najmniej niepokojąca. Zajrzałam do klatki. Na łóżko. Na balkon. Nic. W końcu trafiłam do przedpokoju, gdzie moim oczom ukazał się widok w równym stopniu tragiczny, co śmieszny. Obok otwartego kartonu stał milczący Gambit. Patrzył na mnie wzrokiem zapowiadającym co najmniej wieloletnią depresję i jednocześnie wołającym o pomoc,oto bowiem wielka zszywka, wystająca z otwartego kartonu złapała go za obrożę i nie chce puścić. Co na to Gambit? Zamiast próbować się uwolnić za pomocą zębów lub łap, zamiast piszczeć lub szczekać, aby zawołać pomoc… po prostu stał, najwyraźniej doszedłszy do wniosku, że jego czas dobiegł końca, że pora umierać, że to ten moment, w którym serce krzyczy “Żegnaj okrutny świecie!”. Naprawdę? To tak właśnie zachowuje się „mądry piesek”?

***

Autorzy podręczników o anatomii psów mogą mieć na ten temat inne zdanie, zapewniam Was jednak, że gambitowy mózg to w gruncie rzeczy struktura o niezwykle prostej budowie. ¾ zajmuje ośrodek głodu (ośrodka sytości nie stwierdzono), natomiast pozostała ¼ odpowiada za inteligencję użytkową (nakierowaną na zdobywanie jedzenia, oczywiście). To sprawia, że Gambit świetnie radzi sobie z chodzeniem przy nodze, zmianami pozycji i coraz częściej bezbłędnie lokalizuje kwadrat, jednak w najmniejszym stopniu nie pomaga mu w rozwiązywaniu codziennych, życiowych problemów. Na mądrość życiową pod czaszką najwyraźniej zabrakło miejsca.

Wbrew pozorom nie jest to jakaś wyjątkowo rzadka przypadłość, a wspomniany wariant anatomiczny powszechnie występuje u wielu psów rozmaitych ras. Nie powoduje u psa żadnych dolegliwości, ani nie obniża jakości życia – tak długo, jak pies nie uszkodzi się, na przykład wyskakując przez otwarte okno, żeby poczęstować się “chlebkiem dla ptaszków”. Niedobór mądrości życiowej nie tyle bowiem przeszkadza psu, co nakłada na jego właściciela dodatkowe obowiązki, bo “mądry piesek” to tak naprawdę piesek dobrze wychowany.

photo credit: Iza łysoń

  13 komentarzy do tekstu: „„Jaki mądry piesek!”, czyli…

  1. Avatar
    2 czerwca 2017 at 14:16

    „Piesek pyskowy”, „piesek łapkowy” i „piesek mamopomuszny” 😀 Chyba jednak masz rację twierdząc, że Kserówki są mądre życiowo 🙂

    • Pies do kwadratu
      Pies do kwadratu
      2 czerwca 2017 at 18:15

      Bo Ty okropnie swoich Kserówek nie doceniasz!

  2. Avatar
    3 czerwca 2017 at 06:25

    Potem pewnie był Ci bardzo wdzięczny, że uratowałaś go od śmierci 🙂

    • Pies do kwadratu
      Pies do kwadratu
      3 czerwca 2017 at 09:55

      Oczywiście, w końcu beze mnie spotkałaby go najgorsza możliwa śmierć – z głodu! 😛

  3. Avatar
    Asia
    3 czerwca 2017 at 08:44

    Ja bym psią „mądrość życiową” określiła jako połączenie inteligencji + wola zadowolenia właściciela + niekonfliktowość. Nieraz widzi się na ulicach małych miasteczek takie burki co to właściciel ma je gdzieś, a one bez smyczy czy obroży idą grzecznie obok, nikogo nie zaczepiają, jak trzeba to same poczekają pod sklepem. Niczego nieuczone, a jednak zupełnie bezproblemowe i najczęściej totalnie niedocenione. Zawsze kiedy widzę takiego psa myślę co by było gdyby go wziąć w sportowe obroty… Moja osobista suka jest mistrzynią inteligencji, co doprowadza mnie nieraz do osiwienia. W opisanej sytuacji zdjęłaby sobie obrożę lub odgryzła kawałek kartonu. Szafki i drzwi otwiera jak chce, jedzenie trzeba solidnie chować. Zawsze coś wykombinuje. A człowiek nieustannie musi być czujny, skupiony i trzy kroki przed pieseczkiem.

    • Pies do kwadratu
      Pies do kwadratu
      3 czerwca 2017 at 09:59

      Te burki, o których piszesz (ja nazywam je psami menelskimi) są dla mnie właśnie mądre i mądrość wyklucza moim zdaniem chęć zadowolenia właściciela – bo po co się o to starać, skoro miska będzie pełna tak czy siak? Gdyby takiego pieska wziąć w sportowe obroty, to, moim zdaniem, pewnie byłoby… zupełnie nic, ewentualnie nic specjalnego, bo bycie bardzo spokojnym, życiowo ułożonym pieskiem często nie idzie w parze z cechami, których szukamy u psów sporotywch, jak np. szybkość, czy wysoki popęd łupu.

      • Avatar
        5 czerwca 2017 at 12:08

        O! Lejecie miód na moje zbolałe serce! Zawsze boli mnie przeokrutnie, jak widzę, że stereotypowy Kowalski wyprowadza swojego psa na trzeci spacer dookoła tego samego skwerku co zawsze i pies grzecznie sobie tupta, a ja tańczę obwieszona szarpakami i smaczkami świecącymi w ciemności, żeby się z nim minąć.

      • Pies do kwadratu
        Pies do kwadratu
        5 czerwca 2017 at 14:15

        Spoko, spoko, ja tam zawsze powtarzam, że im pies bardziej użytkowy tym głupszy. 😀

      • Avatar
        Magda
        14 czerwca 2017 at 08:20

        Nie zgodzę się z Tobą, za to zgadzam się w 100% z komentarzem Asi. TE pieski są bardzo mądre, wierne i wpatrzone w Pana. Nie były nigdy niczego uczone a chodzą przy nodze, na każde zawołanie i robią te wszystkie inne rzeczy same z siebie, nad którymi my ciężko pracujemy. Jest tak dlatego, że dla nich najważniejsze jest przede wszystkim zadowolenie Pana a nie własnych psich spraw. I kto tu tak naprawdę jest mądry nasze rasowce, które trenujemy miesiącami żeby wracały na zawołanie czy taki kundelek, którego pan żulek wcale nie trenuje a i tak to robi sam z siebie? nie uważam również, że jedynie rasowce nadają się do sportów. Kundelek, którego spotykamy w parku ma takie skupienie na pracy, przewodniku (chociażby na mnie mimo, że tylko czasem widzimy się w parku) którego nigdy nie widziałam u żadnego bordera. Nie wspominając właśnie o szybkości, o której piszesz, że takim psom brakuje, również w tej dziedzinie bije bordery na głowę. Gdyby tylko ten pies mógł uczestniczyć w zawodach frisbi lub adżility byłby mistrzem, bo jest niesamowity.

  4. Avatar
    Ola
    4 czerwca 2017 at 14:41

    Kiedyś pisałam post właśnie o inteligencji psów uwzględniając jej podziały jeśli dobrze pamiętam. Zawsze któryś z nich przeważa i dlatego psy które nazywamy inteligentnymi, często są bardziej problemowe w życiu codziennym. U Emeta jak to nazwałaś, mądrość życiowa, zdecydowanie przeważa. Jest psem który poradzi sobie w każdej sytuacji, nawet robiłam mu taki śmieszny test Corena na ten typ inteligencji i wypadł wybitnie. To potwierdza się na seminariach, kiedy trenerzy mówią że to jeden z niewielu tak inteligentnych psów jakie spotkali – podczas kiedy ja szarpię się z nim bo zobaczył pieska który jest jego nowym przyjacielem ;). Z drugiej jednak strony szybko uczy się nowych rzeczy i zawsze myślę że drugiego takiego psa nie będę mieć i jak pracuję z innym to jeeeju czemu ten pies tego nie łapie, takie przyzwyczajenie po Emecie. Także nawet ciężko tak do końca stwierdzić który typ u niego przeważa. No, i na koniec – nie polecam takich piesków, chyba że ktoś nigdy nie straci cierpliwości i ciągle pragnie uczyć się o psach problemowych na własnych doświadczeniach :D.

    • Pies do kwadratu
      Pies do kwadratu
      6 czerwca 2017 at 17:18

      To, oczywiście, bardziej złożony problem, do którego w niniejszym tekście podchodzę w luźny, humorystyczny sposób – nie nazwałabym Gambita psem problemowym w życiu codziennym. Jest on w gruncie rzeczy zupełnie prosty w obsłudze, natomiast to stworzonko po prostu bezmyślne – na pewne rzeczy trzeba uważać za niego, bo gotów się uszkodzić np. nie widząc drzewa na swojej drodze.
      Mądre pieski są moim zdaniem fajne do życia, natomiast do sportu zwykle brakuje im motywacji – są po prostu zbyt rozsądne na to, żeby lecieć do kwadratu, bo i po co? 😉

  5. Avatar
    4 czerwca 2017 at 16:51

    U nas mamy kompletnie na odwrót – Legion jest mądra do wszystkich głupot. Ciągle kombinuje, knuje i snuje intrygi. Odlicza co do minuty czas do obiadu, kręci się, żeby dostać coś szybciej. Czasami nawet po samym posiłku przychodzi i udaje, że wcale nic nie było i ”gdzie ten obiad?”.

    Generalnie chodzi o to, że jej procesy myślowe są bardzo skomplikowane moim zdaniem i często mamy problem ze zrozumieniem, o co jej chodzi. Potrafi zrobić coś w innym pomieszczeniu tylko po to, żebym tam poszedł sprawdzić, a wtedy ona szybko robi hops i jest na moim miejscu. Tego typu sprawy.

    Natomiast wszelkie ćwiczenia i treningi idą jej ”tak sobie”. Czasami zastanawiam się czy ona naprawdę ma problem ze zrozumieniem ćwiczenia czy po prostu mi ściemnia. Bo jak przez kilka dni nie dam się ”nabrać” na jej udawanie to nagle wszystko robi jak w zegarku.

    Mamy porównanie do Leviego, który podobnie jak Twój pies ma dość prosty umysł – w ogóle nie jest skomplikowany. On to właśnie też jest taka ciamajda, że jak ma lekko otwartą łazienkę to szczeka, żeby mu otworzyć zamiast samemu to zrobić. To, albo jest okropnie leniwy 🙂

    • Pies do kwadratu
      Pies do kwadratu
      6 czerwca 2017 at 17:21

      Legion to niezły oryginał, jak na owczarka. 😉
      Gambit z pewnością nie jest ciamajdą (przeciwnie, to kosmicznie sprawny pies, bardzo szybki, o dużej świadomości ciała), raczej po prostu działa w sposób zero-jedynkowy – wie, że nie wolno wokalizować, to będzie cierpiał w milczeniu. Jest też mało samodzielny w podejmowaniu decyzji i nastawiony na szukanie pomocy u mnie (był prowadzony w sposób, który sprzyjał takiemu efektowi), więc kiedy nie wie, co robić nie kombinuje, tylko zwraca się o pomoc do mnie (zwykle przez dostawienie do nogi).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.