Zawody obedience w Sopocie

W zeszłą sobotę startowałam z Gambitem w zawodach obedience w Sopocie. Początkowo planowałam jechać do Czech na imprezę odbywającą się w dokładnie tym samym terminie, ale system rejestracji na eventy obedience’owe, jakiego używają nasi sąsiedzi zupełnie mnie pokonał. W związku z tym w piątek rano wsiedliśmy do pociągu, by po ośmiu godzinach jazdy w pozbawionym klimatyzacji, dusznym wagonie znaleźć się w Trójmieście. Podróż wprawdzie nie należała do najprzyjemniejszych, ale z pewnością było warto: słodko-gorzkie, sopockie doświadczenie przyniosło bowiem całkiem ładny wynik. Kolejną nadmorską przygodę zakończyliśmy zdobywając 2 miejsce w stawce 7 psów, 284,5 punktu na 320 możliwych oraz ocenę doskonałą.

Kiedy koło południa przybyliśmy na sopocki hipodrom nic nie zapowiadało czekającej mnie emocjonalnej karuzeli. Zainstalowałam psią klatkę w skrawku cienia pod jednym z otaczających ring żywopłotów, dopełniłam związanych z rejestracją formalności, zabrałam Gambita na spacer, po czym pozostało mi już tylko… Denerwowanie się, bo jak wiadomo, obedience to okropnie stresujący sport. Z tym, że decydując się na start w zawodach jednocześnie powzięłam mocne postanowienie, że nie będę panikować, a do przebiegu podejdę ze spokojną, otwartą głową. Muszę przyznać, że jestem z siebie dumna, bo w dużej mierze mi się to udało. Przy pierwszym ćwiczeniu stres jeszcze trochę dawał mi się we znaki, ale już w przejściu do kolejnego udało mi się zapomnieć, że gdzie jestem i nabrać tak potrzebnej pewności siebie. Gambit popłynął na tej fali: emocjonalnie rósł z każdym kolejnym ćwiczeniem, był skoncentrowany, uważny, a jednocześnie bez nadmiernego spięcia. Z indywidualnej części startu jestem ogromnie zadowolona – nawet, jeżeli jest kilka detali, do których mogłabym się przyczepić.

Chodzenie przy nodze, 9,5 p.
Widać, że to nie ta sama koncentracja, nie ta sama radość, które są normą podczas treningów, więc połówkę punktu uznaję za słusznie straconą. Mimo to, wciąż uważam je za niezłe technicznie – jestem bardzo zadowolona z kroków w tył oraz szybkiego tempa.

Przywołanie, 10 p.
Dynamiczny, pewny pac przy nodze, wyczekanie bez poprawiania łokci, dzida do najsmaczniejszego miejsca na świecie jak się patrzy – Gambit do ostatniej chwili utrzymał bardzo ładne tempo, późno zaczął hamować i bardzo świadomie wykończył ćwiczenie do pozycji przy nodze.

Siad w marszu, 9,5 p.
Długo walczyłam nad myleniem pozycji z marszu. Gambit preferował stój nad wszystko inne, bez względu na sposób nagradzania lub zupełny brak nagród, bo bardzo lubi związany z tym ćwiczeniem ruch. Pomogły krótkie ćwiczenia na słuchanie podczas zwykłych spacerów, które na majówce obedience podsunęła mi Joanna Hewelt. Czasem wciąż zdarza mu się zrobić nie tę pozycję co trzeba, ale na tyle rzadko, żebym mogła przestać się (za bardzo) przejmować. Pół punktu stracone za pozycję mojej lewej ręki. Niezmiennie z nią walczę, szukając kompromisu pomiędzy jej naturalnym trzymaniem, które będzie skutkowało uderzaniem psa w głowę a odstawianiem jej, które może być uznane za nadmierną pomoc ciałem.

Stój w marszu, 9,5 p.
Jedno z tych ćwiczeń, których jestem raczej pewna, jak widać – nie bezpodstawnie. Po tym, jak do niego wróciłam Gambit usiadł, nie czekając na komendę, dlatego już widzę te wszystkie zbierające się na horyzoncie ćwiczenia na czekanie i słuchanie. Poza tym, jestem zadowolona, przynajmniej z psa, bo moja lewa ręka znowu się nie popisała.

Kwadrat, 10 p.
To dziesiątka, którą mam ochotę mocno przytulić i nigdy nie wypuszczać, bo wytłumaczenie Gambitowi idei kwadratu zajęło mi naprawdę długie miesiące. Dość powiedzieć, że wcześniej na zawodach konsekwentnie dostawał za to ćwiczenie 0. Próbowałam rozmaitych metod na pokazanie mu, o co właściwie mi chodzi, ale za każdym razem kiedy wydawało mi się, że już, już zbliżamy się do celu okazywało się, że to jednak nie to i trzeba zaczynać od nowa. Ostatecznie, ojcem tego kwadratowego sukcesu okazał się Tomek Jakubowski, który na semiarium obedience w Fun&Focus pokazał mi sposób Silvii Cacciatore. Zrozumienie i lokalizację miejsca w kwadracie przepracowaliśmy na nowo 2 tygodnie przed zawodami. Tym razem nic mi się nie wydawało – wyraźnie widziałam, że z każdym powtórzeniem ćwiczenia Gambit nabiera pewności co do tego, o które miejsce między taśmami chodzi. Teraz pozostaje pracować nad ładnym obrazem całości ćwiczenia.

Aport, 10 p.
Powinnam była dalej rzucić, żeby Gambit mógł pokazać prędkość do koziołka i ładny, pewny powrót, ale mimo to ćwiczenie wciąż wyglądało całkiem dobrze.

Zmiany pozycji, 10 p.
Od jakiegoś czasu konsekwentnie zbieramy za to ćwiczenie dziesiątki, więc byłoby mi przykro, gdyby tym razem stało się inaczej. Na szczęście, Gambit stanął na wysokości zadania.

Omijanie pachołka, 10 p.
Bardzo ładnie, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że nie mam na to ćwiczenie żadnej przedkomendy, a Gambit lokalizuje pachołek dopiero w chwili, kiedy pada ode mnie sygnał do wysłania psa – wcześniej bezwzględnie wymagam patrzenia na mnie w pozycji przy nodze. Swego czasu robiłam z nim sporo ćwiczeń na świadome wybieranie dużego pachołka spomiędzy innych obiektów, które mogą pojawić się na ringu, więc radzi sobie z tym świetnie. To, w połączeniu z równą prędkością w obie strony i równym, pewnym dostawieniem do nogi sumuje się w naprawdę fajny obraz całości.

Skok przez przeszkodę, 9,5 p.
Pół punktu stracone za podskok przy dostawieniu – z mojej winy, bo za przeszkodą zostawiłam Gambitowi za mało miejsca.

W trakcie przebiegu w ogóle nie patrzyłam na sędziego i nie miałam pojęcia o tym, ile punktów dostaliśmy za poszczególne ćwiczenia, chociaż oczywiście miałam świadomość tego, że idzie nam nieźle i stopniowo odhaczamy kolejne zadania z listy. Dopiero podczas omówienia startu dowiedziałam się, że straciliśmy tylko 2 punkty (4 razy 9,5), co pozwoliło nam wskoczyć na pierwsze miejsce i zostawić całą stawkę daleko w tyle. Niestety, ten stan nie potrwał zbyt długo.

Siad w grupie przez 1 min., 0 p.
Gambit dokonał wejścia na ring na fajnym poziomie skupienia, nie ruszył się też, kiedy siedzący obok niego berneńczyk stwierdził, że jednak pójdzie za swoją przewodniczką. Mogłam spokojnie odjeść od psa i odwrócić się. Wszystko przebiegało w jak najlepszym porządku… Do czasu. Nagle Gambit zaczął rzucać głową i kłapać zębami. Ze swojego miejsca nie bardzo widziałam, co się dzieje, ale było dla mnie jasne, że zaraz do puli wpadnie 0, więc powtórzyłam komendę licząc chociaż na 5 punktów, ale to zupełnie nic nie dało. W końcu przestał się wygłupiać się i rzucać, ale zamiast siedzieć położył się z bardzo nieszczęśliwą miną. Dokładnie w tym momencie komisarz zarządził powrót do psów. O tym, że podczas zostawania Gambita ukąsiła osa dowiedziałam się od sędziny podczas przyznawania punktów. A mogło być tak pięknie.

Po zostawaniu byłam przekonana, że wylądujemy gdzieś w połowie stawki, najpewniej na najgorszym, czwartym miejscu. Mocno zdziwiłam się, kiedy podczas oficjalnego ogłoszenia wyników nie tylko okazało się, że zajęliśmy drugie miejsce, ale że od pierwszego pomimo 0 za ćwiczenie grupowe dzieliło nas tylko… 0,5 punktu.

Z jednej strony, przykro mi z powodu tej osy, bo fajnie byłoby stanąć na najwyższym stopniu podium. Z drugiej, zdaję sobie sprawę z tego, że gdyby wystąpiła reakcja anafilaktyczna mogłoby dojść nawet do tego, iż do domu wracałabym już bez psa. Z trzeciej niewielka różnica, jaka ostatecznie dzieliła nas od pierwszego miejsca pozwala mi wierzyć, że pies Gambit to jednak ma obedience’owy mózg. To właśnie tego ostatniego wniosku zamierzam się trzymać. Mocno.

  4 komentarze do tekstu: „Zawody obedience w Sopocie

  1. Avatar
    11 sierpnia 2017 at 14:42

    Gratulacje zajęcia miejsca na podium! Poszło pięknie, ale szkoda że ta wredna osa musiała akurat się Gambita uczepic. Mojego szczeniora w niedzielę też wredna osa uzadlilo w łapsko co skończyło się opuchnieciem, kulawizna i interwencją weterynarza 😛

    • Pies do kwadratu
      Pies do kwadratu
      11 sierpnia 2017 at 15:12

      Dzięki, chociaż muszę przyznać, że trochę mi smutno, że nam się złoto tak prześlizgnęło koło nosa, ale wierzę, że jeszcze wszystko przed nami. 🙂

  2. Avatar
    11 sierpnia 2017 at 15:48

    Gratuluję drugiego miejsca! <3
    Szczególnie gratuluję kwadratu, brawo.
    Masakra z tą osą, tu nie ma czego zazdrościć…

    • Pies do kwadratu
      Pies do kwadratu
      12 sierpnia 2017 at 12:18

      Dzięki! Mam nadzieję, że zrozumienie kwadratu jest już na tyle dobre, że na każdych kolejnych zawodach Gambit będzie miał ładną powtarzalność tego ćwiczenia. 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.