Historie ze spacerów i treningów. Sinusoida emocji

Pojawienie się w domu psa zwykle oznacza przewrócenie życia do góry nogami – bo pies to nie tylko spacery, pełna miska i konieczność częstszego odkurzania. To cała gama, mniej i bardziej subtelnych, zmian. Zmian, które dotyczą takich spraw, jak codzienna aktywność fizyczna, kierunki wakacyjnych wycieczek czy… Interakcje społeczne. Bywa, że to, czego można czasem doświadczyć podczas treningów i spacerów zupełnie nie mieści się w głowie. Dziś mam dla Was przegląd takich właśnie historii. Będzie i śmieszno i straszno i nawet trochę smutno.

*

Niedawno kolejny raz byliśmy na treningu pasterskim. Tłok był niesamowity, w ten weekend przyjechało całe mnóstwo ludzi i psów, dlatego momentami trudno było ogarnąć kto kiedy wychodzi. W pewnym momencie usłyszeliśmy krzyk od strony roundpenu:
– Teraz owczarek australijski!
W odpowiedzi początkujący pasterze zaczęli wyciągać swoje psy z klatek.Nagle okazało się, że do jednego stadka owiec idą dwa psy. Gambit, jak to zwykle bywa z osobnikami o wątpliwej przynależności rasowej, został zmierzony poważnym spojrzeniem przez właścicielkę drugiego czworonoga, więc żeby oczyścić sytuację i upewnić się, czyja teraz kolej odkrzyknęłam:
– Ale prawdziwy czy podróbka?!

*

Kiedyś podczas sesji zdjęciowej zagadnął mnie przechodzący obok mężczyzna:
– Przepraszam, czy to jest border collie?
– Nie, proszę pana.
– To jak daleko od bordera stał ten pies?

*

Podczas ostatniego treningu rozproszeń na tym samym trawniku bawiła się młoda mama z córeczką. Miejsca dużo, wystarczy go dla każdego, wiadomo. Jakoś tak wyszło, że w toku ćwiczeń my zbliżyliśmy się do nich, a one – do nasz. Kiedy spotkaliśmy się podczas chodzenia przy nodze mama zapytała mnie, czy na pewno nam nie przeszkadza. Dawno nic mnie tak pozytywnie nie zaskoczyło. Wyjaśniłam, że absolutnie nie, na wszelki wypadek dodałam jednak, że psów, które ćwiczą nie można zaczepiać. W odpowiedzi dowiedziałam się, że dziewczynka boi się psów i właśnie dlatego pani chciała popatrzeć z nią na trening, a o żadnym zaczepianiu, rzecz jasna, nie ma mowy.

*

Wracałam ze spaceru, kiedy nagle tuż obok zatrzymał się mężczyzna na rowerze. Spodziewałam się pytania o rasę albo cmokania do psa, tymczasem gość wyciągnął z plecaka paczkę psich smakołyków znanej marki (może się Wam kojarzyć z żółtym kolorem).
– Przepraszam, czy pani pies je takie rzeczy?
– Wie pan co, on ma raczej słaby żołądek, więc ja nie mogę podawać takich smakołyków.
– Szkoda, bo u mojej suczki zdiagnozowano niewydolność nerek i ona już nie może tego zjeść, a nie chciałbym, żeby się zmarnowało…

*

Mam sąsiadkę. Sąsiadką ma psa w typie owczarka niemieckiego. Pies ma nienawiść do wszystkiego co żyje. Czasem mijamy się na klatce schodowej. Domyślacie się pewnie, że nie są to najprzyjemniejsze sytuacje, ani dla mnie, ani dla mojego psa. Któregoś razu próbowałam przedostać się do bramy, jednocześnie sprytnie chowając Gambita za siebie, żeby podczas spaceru mieć na smyczy psa, a nie na przykład strzęp zakrwawionego mięsa.
– Pani ją puści do mojego, niech ona mu pokaże jak się trzeba zachowywać. Gabi, chodź do nas, ty jesteś taką ładną suczką!

*

Jak widać, życie z psem to emocjonalny roller coaster, w sekundę potrafi prześlizgnąć się od strachu o życie do stanu faith in humanity restored. Co Was ostatnio spotkało na spacerze? Koniecznie podzielcie się swoją opowieścią w komentarzu!

photo credit: Iza Łysoń

  8 komentarzy do tekstu: „Historie ze spacerów i treningów. Sinusoida emocji

  1. Avatar
    Lena
    24 sierpnia 2018 at 11:59

    Gabi! Gabi, zeżryj proszę wściekłego niemca!

    Biedny Gambit, nie dość, że podrabiany aussie to jeszcze popdrabiany samiec 😀

    • Pies do kwadratu
      Pies do kwadratu
      24 sierpnia 2018 at 12:33

      No oszukali mnie w hodowli przeokropnie xD

  2. Avatar
    Karnas
    24 sierpnia 2018 at 15:38

    Wczoraj Rudy najpierw zignorowal rzucajcego sie w jego kierunku psa, za co dostal smakolyki i mnostwo dobrych psow. Optymistycznie nastawiona poszlam dalej. Chwile pozniej mialam na glowie malego bialego pieseczka, ktory pozostawiwszy pania dwa bloki dalej przylecial do nas. Oczywiscie bez smyczy, nieodwolywalny (pani biegla za nim z okrzykiem DLACZEGO UCIEKLES). Wiara w ludzkosc mocno podupadla.

    • Pies do kwadratu
      Pies do kwadratu
      24 sierpnia 2018 at 17:11

      Jeżeli chodzi o tego rodzaju akcje o ja w zasadzie z każdego spaceru wracam bez wiary… zwłaszcza, jak poniesie mnie w jakieś typowe miejsce spacerowe.

  3. Avatar
    https://kundelrex.blogspot.com/
    24 sierpnia 2018 at 21:01

    Ja jak ostatnio wracałam ze spacero-rowerku ze swoim psem, jakieś 60 m od nas stała pani z panem, sąsiadka z sąsiadem, jak zwał tak zwał. Nagle widzę psa przechodzącego przez ulicę i słyszę, jak pani mówi „chodzi tak ten pies po ulicy jakby podwórka nie miał”, no i myślałam że chodzi o tego burka który właśnie przechodził przez ulicę. Nie. Byłam już 40 m od niej, słyszę jak mówi „wakacje są a ona tak go trenuje” i już wiedziałam że chodzi o mnie i mojego psa :”) Jakieś 10 m od nich Rex zatrzymał się na siku a pani na dokładkę dodała „i co chwila zatrzymuje się to to i szczy”. Dodam, że pies był na smyczy, nikogo nie zaczepiał, nie jest agresywny, ja nie przepracowuję absolutnie psa, a wielmożna pani jest wielką chrześcijanką :”D
    Nie wiem jak można w co niedziela chodzić do kościoła, a dzień później obgadywać 14-letnią dziewczynkę z psem…
    Wracając do tematu, od czasu gdy usłyszałam jak gada o tym że trenuję z psem, to od tego momentu cały czas patrzyłam się w ich stronę. Facet się tylko uśmiechał. Przejeżdżając obok z psem, wydusiłam z siebie „ekhem, ekhem, katoliczka, ekhem” i pojechałam dumnie patrząc się przed siebie. Nie miałam zamiaru tracić czasu na bezsensowną gadaninę, tym bardziej że to starsza osoba i dalsza sąsiadka, więc nie wypada, ale swoje powiedziałam i póki co pani chrześcijanka siedzi cicho jak widzi mnie z psem. Ale następnym razem, gdy ciśnienie skoczy trochę wyżej, to nic nie mogę obiecywać że będę grzeczną dziewczynką 😉
    Nikomu nie życzę

    • Pies do kwadratu
      Pies do kwadratu
      27 sierpnia 2018 at 15:26

      Świadoma praca z psem jednak bardzo wielu ludzi w Polsce jeszcze dziwi – zwłaszcza tych starszej daty. Myślę, że nie powinnaś sobie brać tych uwag do serca, tylko po prostu robić swoje. 🙂

  4. Avatar
    Anna Wieczorek
    27 sierpnia 2018 at 15:20

    Ja nie przepadam za spacerami w zatłoczonych miejscach, nie lubię dociekliwych pytań i oczekiwania satysfakcjonującej drugą stronę odpowiedzi, taka już jestem 🙂 Dlatego często wybieram psie parki, gdzie mamy swoją grupę znajomych, oraz lasy 🙂

    • Pies do kwadratu
      Pies do kwadratu
      27 sierpnia 2018 at 15:27

      Ja z kolei nie lubię psich parków, bo często odwiedzające je osoby pozwalają swoim psom na dręczenie innych i kompletnie nie zwracają uwagi na to, co dzieje się na wybigu – jakby obecność ogrodzenia całkowicie zwalniała z odpowiedzialności za zachowanie swojego psa 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.