Tag Archive for psie wychowanie

Miejski spacer

Kilka dni temu miałam przyjemność odebrać z dworca jednego z krakowskich znajomych, który akurat wpadł na krótko do Warszawy. Postanowiłam wykorzystać tę okazję nie tylko, aby przedstawić mu Najpiękniejszego Psa Świata, który na co dzień ukrywa się pod pseudonimem T., lecz również aby zorganizować miejski spacer szkoleniowy w iście bojowych warunkach. K. – gościnny, acz niezbyt wygodny korytarz pociągu TLK… Czytaj dalej →

P. I. E. S. czy pies? Cz. 2

Jakiś czas temu poruszałam kwestię tego, jak społeczeństwo traktuje mnie i mojego psa, kiedy pojawiamy się w przestrzeni publicznej. Reakcja na tekst była bardzo żywa, wielu właścicieli czworonogów zeznało, że ma podobne, nieprzyjemne doświadczenia, a także przeżywa stres i irytację, kiedy natrętni głaskacze, nieproszeni wyciągają ręce prosto w stronę pysków ich czworonogów. Nie znaczy to jednak, że kontakt z obcym… Czytaj dalej →

Chciałaby, a boi się

Tytuł dzisiejszego posta doskonale opisuje stosunek T. do pływania – z jednej strony, woda wydaje się jej czymś nad wyraz interesującym i przyjemnym, z drugiej zaś zdradliwym i niebezpiecznym, co rzecz jasna odbija się na jej zachowaniu w okolicy rzek, jezior i innych zbiorników wodnych. Można rzec, że spuszczona ze smyczy na brzegu, T. najbardziej przypomina szarpany przez zmienne, porywiste… Czytaj dalej →

P. I. E. S. czy pies?

Bywa, że sposób, w jaki traktują mnie ludzie, kiedy w towarzystwie T. pojawiam się w miejscach publicznych jest dla mnie trudny do zniesienia. Prawdę mówiąc, częściej zdarza mi się – przynajmniej w tej konkretnej kwestii – czuć źle i niekomfortowo, niż dobrze. Umieszczony w tytule wpisu skrót wymyśliłam w chwili przemożnej irytacji, po powrocie z kolejnego ciężkiego spaceru. Domyślacie się… Czytaj dalej →

Co dało nam psie przedszkole?

Przyszedł czas na najważniejszą, a zarazem ostatnią część mikro-cyklu wspominkowego o psim przedszkolu: poruszyłam już kwestię wyboru szkoły oraz opisałam wygląd zajęć trzeba więc wreszcie ujawnić to, co wyniosłyśmy ze szkolenia – zarówno T., jak i ja. Na początku muszę zaznaczyć, że idąc na pierwsze zajęcia wcale nie byłyśmy zielone, jak wiosenny szczypiorek. Kiedy tylko T. zaczęła mi dawać swoim… Czytaj dalej →