Świadomie kupić psa rasowego – to prawdziwe wyzwanie, szczególnie dla osoby, która na co dzień nie obraca się w światku kynologicznym. Zaryzykowałabym nawet stwierdzenie, że w pełni świadomy zakup pierwszego psa w danej rasie jest praktycznie niemożliwy i dopiero po odchowaniu “pierwszego psiego dziecka” zyskuje się dostateczną orientację potrzebną do tego, aby rzeczywiście móc dokonać przemyślanego wyboru hodowli, krycia i wreszcie konkretnego szczenięcia. Nie znaczy to jednak, że ktoś, kto nigdy nie był na wystawie czy kynologicznych zawodach, a mimo to marzy o psie rasowym powinien od razu wybić sobie z głowy takie pomysły albo skierować swoje kroki do pierwszej z brzegu hodowli, która akurat ma na stanie śliczne puchate kulki. To, że zadanie jest trudne nie znaczy, iż można poddać się na starcie. Mam nadzieję, że wszystkim tym, którzy chcieliby nabyć rasowe szczenię – nowego członka rodziny – ten krótki poradnik pomoże uporządkować wiedzę i pozwoli szczęśliwie dotrzeć do celu.
1. Możliwości i oczekiwania
Każdy, kto decyduje się na sprawienie sobie psa rasowego (a prawdę mówiąc, w ogóle jakiegokolwiek psa) powinien w pierwszej kolejności zastanowić się nad tym, jakie miejsce zwierzę będzie zajmować w jego życiu. Warto dobrze przemyśleć tę kwestię i dokładnie określić swoje zamiary oraz oczekiwania wobec przyszłego czworonożnego członka rodziny. Trzeba jednak pamiętać, że te ostatnie bezwzględnie należy skonfrontować z realnymi możliwościami – pies to żywa istota, która ma ściśle określone potrzeby, a zatem wymaga wydatków, zarówno finansowych, jak i czasowych. Istotne jest to, aby ludzkie oczekiwania i psie potrzeby “spotkały się” gdzieś w połowie drogi. Ktoś, kto szuka nowego członka rodziny, towarzysza krótkich spacerów i wieczorów spędzanych na kanapie raczej nie powinien decydować się na border collie, czy przedstawiciela innej z ras typowo przeznaczonych do pracy. Osoba, która ceni ciszę raczej nie będzie zadowolona z rozszczekanego owczarka węgierskiego mudi. Zawodnik, który planuje zakup psa do konkretnego sportu powinien wybierać rasę pod kątem fizycznych i psychicznych predyspozycji, a nie eksterieru. Ktoś, komu nie w smak noszenie kaloszy i włóczenie się po polach zdecydowanie nie powinien patrzeć w stronę seterów.
Podobne przykłady można mnożyć w nieskończność, jednak z doświadczenia wiem, że osobie, która szykuje się do zakupu pierwszego w życiu psa trudno jest ze stu procentową pewnością określić, co jest dla niej ważne, a jakie cechy może zepchnąć na dalszy plan lub w ogóle odpuścić. Nim w domu pojawiła się Tytania szczekanie było dla mnie sprawą zupełnie nieistotną – uważałam, że to po prostu, ot, psia cecha i absolutnie nie brałam pod uwagę tego aspektu myśląc o wyborze rasy. Obecnie wiem, że pies, który nie wie, co to cisza nie jest dla mnie. Szczekliwość, a raczej jej brak, zyskała w moim przypadku status dość ważnego, chociaż nie najbardziej istotnego, kryterium w wyborze rasy. O tym, że myśląc o psie bezwzględnie należy wziąć pod uwagę jego wielkość, temperament oraz potrzebę ruchu i aktywności intelektualnej wie każdy. Dodatkowo, można zastanowić się nad takimi cechami przyszłego czworonożnego przyjaciela, jak stopień niezależności w podejmowaniu decyzji, umiejętność (lub jej brak) zajmowania się sobą w domu i podczas spacerów oraz odpoczywania, stosunek do obcych osób. Na koniec dobrze jest wyobrazić sobie najgorszy możliwy dzień z życia i zastanowić się, gdzie (i czy w ogóle) jest w nim miejsce dla psa.
2. Orientacja w rasie
Często jest tak, że miłość do danej rasy zaczyna się od zachwytu nad eksterierem jej przedstawicieli. Nie ma w tym nic złego (bo przecież dobrze jest mieć psa, na którego da się patrzeć bez wewnętrznego bólu), pod warunkiem, że nie poprzestanie się na zachwycie wyglądem. Po dokonaniu wstępnego wyboru rasy trzeba spróbować dowiedzieć się o niej jak najwięcej, a nie ograniczać się do wzdychania do znalezionych w Internecie zdjęć.
Jak zdobyć rzetelną wiedzę o rasie? Najlepiej sięgnąć po źródła specjalistyczne, koncentrujące się na kynologii w ogóle lub danej rasie w szczególe. Można zacząć od zapoznania się z oficjalnym wzorcem, w którym znajdują się informacje ogólne, takie jak kraj pochodzenia czy użytkowość, a także dokładnie opisany prawidłowy eksterier oraz oczekiwany od przedstawicieli rasy temperament. Wzorce FCI można pobrać ze strony Związku Kynologicznego w Polsce. Przykładowo, tu możecie przeczytać o wzorcowym seterze irlandzkim, a tu o wzorcowym owczarku australijskim.
Rzecz jasna, nie można poprzestać na tej krótkiej lekturze. Z jednej strony dlatego, że jest to dokument skierowany przede wszystkim do sędziów kynologicznych i wystawców, zatem koncentrujący się głównie na eksterierze psów, z drugiej natomiast ponieważ istnieją rasy w obrębie których znajdziemy czworonogi różniące się kolosalnie tak wyglądem jak i temperamentem. Z perspektywy osoby szukającej psa rodzinnego (a właśnie dla nich przeznaczony jest niniejszy tekst) zwłaszcza ta ostatnia kwestia jest istotna, na nic bowiem zda się piękny pies, z którym nie sposób na co dzień funkcjonować ze względu na jego problematyczny charakter. W związku z tym, warto swoją wiedzę możliwie jak najbardziej poszerzyć, zarówno w sposób teoretyczny, jak i praktyczny. Niezastąpiony okaże się tu powszechny w dzisiejszych czasach dostęp do Internetu. Fora zrzeszające miłośników konkretnych ras są prawdziwą kopalnią wiedzy. W publikowanych na nich postach wiele można wyczytać o wadach i zaletach psów – wprost i między wierszami. Nie zawsze jednak jest sens się na takim forum wypowiadać, bo środowiska skupione wokół ras często stanowią zamknięte grupy, niechętnie wpuszczające do swojego grona obcych. Wszystko, rzecz jasna, w imię źle pojętej ochrony dobrostanu zwierząt. W sieci znajdziemy również miliony stron i blogów o psach, trzeba jednak pamiętać, aby wszystkie te materiały czytać z pewną dozą sceptycyzmu. Nie wszystko wszak jest takie, jakim wydaje się być na pierwszy rzut oka.
Wiedzę praktyczną najlepiej zdobywać poprzez poznawanie możliwie największej liczby przedstawicieli rasy oraz rozmowy twarzą w twarz z hodowcami i właścicielami psów. Umawianie się na wspólne spacery z takimi osobami pozwoli zobaczyć, jak psy zachowują się wobec obcych, innych psów i po prostu szczerze porozmawiać. Poza tym, przyszłego czworonożnego towarzysza warto szukać tam, gdzie są jednostki podzielające nasze kynologiczne zainteresowania. Osoba marząca o wystawach powinna szukać kontaktów właśnie tam, a ktoś kto pragnie czworonożnego sportowca na zawodach danej dyscypliny.
Bywa, że w środowisku rasy są osoby szczególnie zaznajomione z jej specyfiką, znające osobiście dziesiątki psów i mające gromadzone przez lata, bezcenne doświadczenie. Nawiązanie z kimś takim kontaktu może okazać się krokiem milowym w poszukiwaniu idealnego psa. Nie ukrywam, że tak właśnie było w przypadku Gambita. Jestem pewna, że gdyby nie rady i pomoc Justyny Włodarczyk mój czekoladowy chłopiec nigdy by do mnie nie trafił.
3. Kwestia zdrowia
Kupić psa rasowego to znaczy sprowadzić do domu zwierzę, które swojemu właścicielowi będzie towarzyszyć przez najbliższych kilkanaście lat. Bardzo ważne jest, aby upewnić się, że pupil możliwie najdłużej będzie cieszył się dobrym zdrowiem. W przypadku psów rasowych ryzyko nabycia zwierzęcia chorego lub takiego, które zachoruje w przyszłości możemy starać się minimalizować, kupując szczenię po przebadanych rodzicach.
Wielu rasom towarzyszą charakterystyczne dla nich dolegliwości. Niektóre z nich są uwzględnione w przepisach FCI, dzięki czemu aby psy mogły być rozmnażane muszą mieć odpowiednie badania, inne natomiast nie (i to mimo że stanowią równie powszechny problem!). W takim wypadku to, czy pies lub suka zostaną zbadane pod kątem danej dolegliwości zależy wyłącznie od dobrej woli i poczucia odpowiedzialności hodowcy. Przykładowo, u setera irlandzkiego do wyrobienia zwierzęciu uprawnień hodowlanych wymagany jest wynik badania na dysplazję. Z kolei w przypadku owczarków australijskich nie wymaga się żadnych badań, jednak hodowca, któremu zależy na tym, aby powoływać na świat jedynie zdrowe szczenięta sprawdzi swoje psy pod kątem szergu możliwych chorób: zrobi zdjęcia RTG pod kątem dysplazji, testy genetyczne na typowe dolegliwości oczu oraz mutację genu MDR1, a także będzie rok rocznie powtarzać kliniczne badanie oczu.
Dobrze mieć świadomość tego, że tego typu usługi weterynaryjne nie są tanie, przez co szczenięta po rodzicach posiadających dodatkowe badania mogą być droższe, jednak zdrowie to coś, na czym nie należy oszczędzać. W dłuższej perspektywie pozwoli to wręcz na zmniejszenie kosztów posiadania psa, bo oszczędzi wydatków na weterynarzy. Odpowiedzialny nabywca, który chce kupić zdrowego psa hodowców zbywających tę kwestię lakonicznym “Nie badam, bo wszystkie moje zwierzęta zawsze były zdrowe” powinien omijać szerokim łukiem. Można, a nawet trzeba, prosić o udostępnienie skanów wyników badań lub okazanie oryginałów podczas wizyty w hodowli. Gwarantuję, że hodowca z prawdziwego zdarzenia nie poczuje się urażony, ale będzie się cieszył, że jedno z jego szczeniąt być może zamieszka ze świadomą, odpowiedzialną osobą.
4. Wybór hodowli
Hodowli psów jest w Polsce, Europie i wreszcie na świecie całe mnóstwo, szczególnie jeżeli chodzi o rasy cieszące się wśród nabywców wyjątkową popularnością, jak choćby uwielbiane przez Polaków owczarki niemieckie, labradory i yorki czy hołubione w sportowym świecie border collie. Z jednej strony, można się cieszyć, że jest z czego wybierać, z drugiej jednak konieczność wskazania tej jedynej spośród kilkunastu czy kilkudziesięciu może laika przyprawić o zawrót głowy. Niestety, podjęcie decyzji tak, aby jej później nie żałować nie jest łatwe.
Już na początku pojawia się dość skomplikowana kwestia tego jak definiujemy rasę i które stowarzyszenia uznajemy za wiarygodne. Sprawa jest o tyle trudna, że w Polsce felerna nowelizacja “Ustawy o ochronie zwierząt” z 2012 roku zalegalizowała istnienie rozmaitych organizacji kynologicznych spod ciemnej gwiazdy. Na dodatek, starają się one swoje działania maksymalnie upodobnić do wiarygodnych stowarzyszeń: przykładowo, szczenięta urodzone w zrzeszanych w nich hodowlach często dostają metryki lub rodowody wzorowane na tych prawdziwych, przez co wyjątkowo łatwo paść ofiarą oszustwa.
Jednocześnie, istnieją organizacje skupiające się na konkretnych rasach, którym nie można odmówić wiarygodności, jak choćby ASCA (owczarki australijskie), czy ISDS (border collie). To trudny, złożony temat, a rzetelene omówienie spraw związanych z możliwymi rejestracjami psów wymagałoby napisania osobnego artykułu. Na potrzeby tego tekstu powiem tylko, że osoba stawiająca swoje pierwsze kroki w kynologicznym świecie powinna szukać psa w hodowli zarejestrowanej w Międzynarodowej Federacji Kynologicznej (FCI, Fédération Cynologique Internationale z siedzibą w Belgii), której członkiem jest Związek Kynologiczny w Polsce (ZKwP). Rodowód FCI uprawnia do uczestnictwa w wystawach oraz zawodach sportowych. To, czy hodowla jest zarejestrowana w FCI można sprawdzić, wpisując jej nazwę w wyszukiwarkę na stronie internetowej Międzynarodowej Federacji Kynologicznej. Warto zwrócić na to uwagę, szczególnie, że Związek Kynologiczny w Polsce oraz Polski Związek Kynoloigczny (tzw. Polski Klub Psa Rasowego, PKPR) to nie to samo – ta druga organizacja powstała w 2001 roku, a zrzeszona jest w ramach Alianz Canine Worldwide z siedzibą w Hiszpanii.
Sprawdzenie rejestracji hodowli to dopiero pierwszy krok na drodze do podjęcia właściwej decyzji. Należy pamiętać, że FCI nie jest święte i również wśród jej członków znajdą się osoby nastawione jedynie na zysk, które zupełnie nie troszczą się o dobrostan zwierząt. Nim zdecydujemy się zarezerwować szczenię warto w miarę możliwości hodowlę odwiedzić, aby zobaczyć mieszkające w niej psy i poznać jej właściciela. Odpowiedzialny hodowca chętnie zaprosi potencjalnego nabywcę na kawę i odpowie na wszystkie nurtujące go pytania, dotyczące rasy, jej zalet, wad, zdrowia, temperamentu. Wątpliwości powinna wzbudzić osoba, która proponuje spotkanie „na mieście” lub zamiast zaprezentować gościowi wszystkie swoje psy pokazuje mu tylko jedno, wybrane zwierzę. Takie zachowanie mogą suegrować, że w hodowli nie dzieje się dobrze.
Oczywiście, nie każdy ma czas i możliwości, aby jeździć po kraju i wizytować położone często w odległych miejscach hodowle interesującej go rasy. To zrozumiałe. W takim wypadku (i nie tylko!) dobrze jest zebrać na temat hodowli możliwie szeroki wywiad. Zwykle w takich sytuacjach pierwszym źródłem, po które sięgamy jest Internet. Wiele hodowli ma swoje strony w sieci (a także profile na Facebooku!), przy czym trudno nie zauważyć, że w świecie kynologicznym rozwój technoloigiczny postępuje znacznie wolniej niż w innych dziedzinach życia – witryny mogą wyglądać niezbyt zachęcająco. Rzecz jasna, warto szukać informacji także w innych internetowych źródłach: fora oraz facebookowe grupy skupione wokół konkretnych ras, czy przygotowywane przez pasjonatów bazy danych to prawdziwa kopalnia wiedzy zarówno o psach, jak i hodowcach.
Świetnym źródłem informacji są także właściciele szczeniaków z wcześniejszych miotów. Rozmowa w cztery oczy z taką osobą, możliwość poznania jej czworonożnego przyjaciela i obserwowania go na pewno okaże się niezwykle cennym doświadczeniem.
Kwestię wyboru hodowli można podsumować krótko: im więcej będziemy wiedzieli o niej i pochodzących z nich psach tym lepiej.
5. Wybór krycia
Rasa pozwala w znacznym stopniu określić cechy zarówno wyglądu, jak i charakteru, którymi odznaczają się jej przedstawiciele, trzeba jednak pamiętać, że pies psu nierówny. W związku z tym dobrze jest poznać rodziców przyszłego czworonożnego towarzysza i przekonać się, czy posiadają pożądane przez nas cechy. Szczególnie ważne jest to w przypadku ras prezentujących wybitną różnorodność, jak choćby owczarki australijskie, wśród których znajdziemy tak dogoterapeutów, jak i psy traktujące ludzi z dużym dystansem. To bardzo ważne, bo psy dziedziczą po rodzicach ogrom predyspozycji i cech. To wprawdzie trochę skrajny przykład, ale nieźle oddaje istotę rzeczy: liczenie na to, że szczenię urodzone ze skojarzenia dwóch spokojnych, kanapowych misiów będzie mistrzem torów agility jest co najmniej nierozsądne.
Odpowiedni wybór miotu w znaczniej mierze może zagwarantować, że przy przemyślanej pracy ze strony przewodnika szczenię wyrośnie na wymarzonego psa. To sprawia, że przypadku ściśle określonego zestawu cech przyszłego członka rodziny nie warto się spieszyć ze sprowadzeniem pieska do domu – lepiej poczekać na idealne krycie.
Jednocześnie sądzę, że osoby, które nie mają wyjątkowo wyśrubowanych wymagań wobec przyszłego członka rodziny, nie szukają psa do sportu na wysokim, światowym poziomie, czy specyficznego rodzaju pracy, ale po prostu towarzysza codziennego życia powinny zwrócić uwagę przede wszystkim na datę odbioru szczenięcia. W przypadku znalezienia kilku obiecujących hodowli i miotów dobrze jest wybrać opcję najbardziej odpowiednią czasowo. Wynika to stąd, że mały piesek wymaga ogromu uwagi, pochłania gigantyczne ilości energii i czasu, lepiej jest więc sprowadzić go domu w okresie, gdy rzeczywiście możemy mu poświęcić te zasoby biorąc krótki urlop od codziennych obowiązków.
6. Zapisy na listę i oczekiwanie
Odpowiednia hodowla i skojarzenie wybrane? W takim razie pozostało już tylko zapisać się na listę oczekujących na szczenię i cierpliwie wyglądać krycia i narodzin stada puchatych kulek. Ten etap, w zależności od zasad, jakimi kieruje się hodowca, może przebiegać różnie. Zwykle można określić pożądaną płeć pieska (często więcej chętnych jest na suki, stanowią one bowiem materiał hodowlany), większość hodowców nie pozwala natomiast wybierać psa na postawie koloru (w przypadku aussie to spory problem, bowiem wielu nabywców nastawionych jest na umaszczenie blue merle). Jedni hodowcy pozwalają nabywcom wybierać spośród urodzonych piesków samodzielnie, inni natomiast na podstawie swoich obserwacji i doświadczenia dopasowują szczeniaki do poszczególnych chętnych. Czasem wymagane jest wpłacenie zaliczki, innym razem nie. To etap, o którym trudno jest pisać w ogólnikach, wszystko bowiem zależy od zwyczajów i zasad panujących w danej hodowli.
Dobrze jest mieć świadomość tego, że szczeniaki można odwiedzić jeszcze przed tym, jak ukończą 8 tygodni i będą rozjeżdżać się do nowych domów. Osoba mieszkająca blisko wybranej hodowli ma niepowtarzalną okazję obserwowania z bliska rozwoju piesków i wczesnego okresu dorstania – naprawdę warto skorzystać z takiej możliwości, jeżeli tylko pozwalają na to finanse i czas.
Nabywca wraz z pieskiem powinien otrzymać umowę kupna-sprzedaży, metrykę uprawniającą do wyrobienia mu rodowodu w ZKwP oraz książczkę zdrowia szczenięcia lub paszport. Piesek powinien być oznakowy za pomocą elektronicznego czipu lub tatuażu (ta opcja podobno wkrótce ma wyjść z użycia), a także zaszczepiony i odrobaczony odpowiednio do wieku. Czerwona lampka powinna zapalić się w razie braku któregokolwiek z tych podstawowych elementów. Nie należy nasotmiast dziwić się, gdy dokumentów jest więcej – sama odbierając z hodowli Gambita dostałam wraz ze szczeniakiem niewielką teczkę, zawierającą poza tym kserokopie badań jego rodziców, kart ocen z wystaw i testów psychicznych.
***
Poruszanie się w obrębie nieznanej tematyki nie jest łatwe. Często wymaga wiele wysiłku i ogromnej cierpliwości. Mam nadzieję, że ten przydługi poradnik pomoże kynologicznym laikom wejść do naszego nieco hermetycznego świata i w przyszłości cieszyć się życiem z wymarzonym czworonożnym towarzyszem.
Warto też podkreślić, że psiaka można kupić nie tylko w ZKwP, szczególnie jak się nie ma daleko do granicy, i wciąż mieć psa z rodowodem FCI. Zgodnie ze wskazówkami zegara są to:
Rosja – Российская кинологическая федерация rkf.org.ru
Litwa – Lietuvos Kinologu Draugija kinologija.lt
Białoruś – Белорусское кинологическое объединение bcu-upo.org
Ukraina – Кинологический союз Украины uku.com.ua
Słowacja – Slovenská kynologická jednota skj.sk
Czechy – Českomoravská Kynologická Unie ckmu.cz
Niemcy – Verband für das Deutsche Hundewesen http://www.vdh.de
Naturalnie w Niemczech, Czech i częściowo na Słowacji ceny są znacznie wyższe niż w Polsce, ale warto się rozejrzeć, zamiast jechać przez ponad pół Polski.
Genialny post! Oby każda osoba planująca kupno psa miała możliwość przeczytania Twojej pracy 🙂 Ja na chwilę obecną, planuję mieć tylko buraski ale nie wiadomo co się w życiu zmieni a dużo dobrego się dowiedziałam 🙂
Mam nadzieję, że tekst okaże się takim wstępem i przewodnikiem dla osób w ogóle nie siedzących w psim środowisku, a marzących o psie rasowym – zawsze możesz podrzucić go swoim znajomym, kiedy następnym razem zapytają Cię, skąd wziąć rasowego szczeniaczka. 😉
Ja to z sentymentem wspominam, jak to kontaktowałam się z różnymi hodowlami, gdzie chciałam jak najlepiej wypaść w castingu na nowego właściciela 🙂 W sumie ważne dla mnie było, jak się hodowca dopytywał, dlaczego akurat taki pies, jak chcę z nim spędzać czas, jakie mam plany co do psa – a nie od razu rzucał się na pierwszego lepszego kupującego. No i bardzo cenię sobie kontakt z hodowcą już po zgarnięciu młodego do domu, tym bardziej, ze to mój pierwszy pies i dalej jestem bardzo przejęta, żeby nic nie zepsuć w wychowaniu… i tak pewnie nie ustrzegę się błędów 🙂
Ja z kolei bardzo żałuję, że mam słaby kontakt z hodowcą, to tak naprawdę jedyny mankament, bo poza tym jestem bardzo zadowolona z postępowania w momencie gdy okazało się, że Baloo ma poważne wady 🙂 Jestem zdania, że gdy poszukuje się drugiego psa, sprawa jest zdecydowanie łatwiejsza, bo człowiek jest w stanie się otrzaskać w środowisku 🙂
Oj, to prawda, poszukiwanie drugiego psa to zdecydowanie łatwiejsze zadanie. Raz, że po prostu dokładnie się wie, czego właściwie po danej rasie można oczekiwać, a czego nie. Dwa, że przez sam fakt posiadania psa danej rasy słyszy się rozmaite zakulisowe informacje, rzeczy, o których nie mówi się głośno, a któe bardzo mogą pomóc w podjęciu świadomej decyzji. Marzy mi się fińska transparentność hodowlana w Polsce.
Świetny tekst. Mnie trochę dziwily rozmowy z hodowcami, po przedstawieniu się wielu z nich wybuchało monologiem „ale nie sprzedam psa do hodowli nie do krycia nie do pasienia nie do tego tamtego i tego jeszcze”- nie bardzo do teraz wiem to miało to na celu przed usłyszeniem po co dzwonię 😀
Z obojgiem hodowców moich psów mam świetny kontakt i bardzo się z tego cieszę, pomimo, że bordera nie wybrałam za szczęśliwie (jest zdrowy, ale predyspozycje nie te).
Mnie rozmowa z howodcą uratowała od sporego błędu, bo jak szukałem pierwszego psa (który okazał się Tytanią), to zadzwoniłem m.in. do hodowli BC gdzie mi pani powiedziała – po krótkiej rozmowie – że kupno BC to głupi pomysł. Nie pamiętam już nawet, która to hodowla ale dużo <3
Jak pomyślę, że mogłam mieć w domu borderka…
Hehe, hodocy maliniaków to pewnie teraz mają ciężko ze względów filmowo-hollywoodzkich, może te monologi to dlatego. 😀
Holiłódy wyprodukowały malinowy hit? Jestem w epoce kamienia łupanego jeśli chodzi o kino, możecie mnie oświecić?
Chodzi o film „Max the Movie” z tego roku, o wojskowej malince cierpiącej na PTSD. Typowy film rodzinny o straumatyzowanym piesku, wycofanym bohaterze dziecięcym i tym, jak ich relacja naprawia ich samych oraz otaczającą rzeczywistość. Obejrzałam z „psiarskiego obowiązku”. Wybitne kino to to nie jest, ale ma jedna zaletę do wcześniejszych „psich” filmów, które widziałam – mianowicie, produkcja podkreśla, że pies nie jest genialny sam z siebie, ale został wszystkiego nauczony w toku długiego szkolenia.
Świetny post, aktualnie mam adopcyjniaka ale w przyszłości planuje „dokoptowanie” mu rasowego kolegi. Zapisuje i na pewno skorzystam.
Dziękuje serdecznie! 😉
W takim razie polecam się na przyszłość! 🙂
Przeglądam sobie różne hodowle tak rekreacyjnie, bo jeszcze dłuższą chwilą moja S. będzie jedynaczką i szczerze, to jestem przerażona. Wybór mały nie jest, ale strach o cokolwiek zapytać posiadaczy psów z danej hodowli, bo gotowi zeżreć niegodnego pretendenta do posiadania psa rasy x. Wlazłam raz na topik malinowy, trafiłam na wielka grandę, bo ktoś ma malinę a nie trenuje IPO czy czegoś tam i wycofałam się chyłkiem.
Też mam wrażenie, że posiadacze psów różnych ras tworzą często społeczności zamknięte na nowych członków. Mam psa popularnej, „modnej” rasy, ale w moim przypadku wybór był przemyślany i poprzedzony wieloletnim zainteresowaniem nią oraz rasami pokrewnymi. Nie mogę zdzierżyć kupowania psów ze względu na jakąś dziwną modę, a już w ogóle krew mnie zalewa, gdy do tego dochodzi chęć „przyoszczędzenia” i branie psów z pseudohodowli. Z jednej więc strony jestem w stanie zrozumieć innych właścicieli buldogów francuskich, sceptycznie nastawionych do osób planujących kupno takiego psa. Z drugiej jednak, przedstawianie rasy z jak najgorszej perspektywy, przytaczanie najbardziej jaskrawych negatywnych sytuacji i szczycenie się swoją determinacją w odradzaniu ludziom kupna buldogów, to chyba nie jest właściwa droga do promowania świadomego posiadania psów. Ocenianie, czy dana osoba nadaje się na opiekuna określonej rasy, też moim zdaniem nie powinno należeć do członków jakiegoś forum, tylko do hodowców.
Otóż to. Nie robię problemu, kiedy ktoś mnie pyta, jak mi się żyje z moim psem bo na przykład sam planuje podobnego i zawsze staram się uczciwie przedstawić za i przeciw. Mogę pogadać z hodowcami, bardzo chętnie, ale wiadomo, że chciałabym poznać opinie osób, które już jakiś czas z danym psem żyją – czy są zadowolone, czy nie spotkały się z jakims przemilczeniem psich problemów, jak zachowują się gnojki od danej suki/psa. No to nie, najwyżej usłyszę, że malina (uczepiłam się, bo to jedna z ras które rozważam) to diaboliczny border do potęgi entej, pracuje 48 godzin na dobę i bierze nadgodziny, atakuje obcych i znajomych, połyka dzieci i zapewne przechodzi przez ściany. A w ogóle przyznanie, że planuję posiadać potomstwo generuje ostrzał armatni, albowiem na bank i na pewno wywale wtedy psa oknem, albo zakopię pod śmietnikiem, wszak nikt, absolutnie nikt na tym świecie nie pogodził jeszcze życia rodzinnego z posiadaniem psa.
Problem w tym, że takie „bronienie” rasy dotyczy dosłownie każdego psa – zarówno rasowego, jak i np. kundelka ze schroniska, a internetwe społeczności są w stanie wyciągnąć milion mniej lub bardziej absurdalnych argumentów, dotyczących tego, dlaczego dana osoba sobie nie poradzi z psem. Oczywiście, pierwsze skrzypce grają tu przedstawiciele ras pracujących, ale takie pieski kanapowe jak buldużki francuskie mogą „poszczycić” się wyjątkowo kiepskim zdrowiem, a psy ze schroniska kompletem problemów behawioralnych – gdyby tak brać to wszystko na poważnie okazałoby się, że nikt nie powinien mieć żadnego psa. 🙂
Osobiście uważam, że ktoś kto wchodzi na forum rasy i zadaje sobie trud zarejestrowania się na nim, stawiania pytań zasługuje na ciepłe przyjęcie i cierpliwe odpowiedzi i tłumaczenia. Bo, bądźmy szczerzy, to jest i tak milion razy bardziej odpowiedzialne zachowanie niż wyhaczenie szczeniaka za 300 zł na olx bez żadnego wcześniejszego researchu. 😉
Proponuję eksperyment – wybierz się na zawody lub po prostu umów z kimś na spacer, aby porozmawiać twarzą w twarz. Zobaczysz, zmiana nastawienia jest ogromna, a do tego można się dowiedzieć trochę rzeczy z gatunku tych „wszyscy wiedzą, ale publicznie nikt o tym nie mówi”. 😛
Chciałabym zacząć ambitniej, ale nie potrafię – (wybacz) – świetny tekst! Jest tu mnóstwo naprawdę pożytecznych informacji, zwłaszcza dla osób które do końca nie wiedzą kogo szukają 🙂 Też niestety widzę jak bardzo zamknięte potrafią być psie środowiska. Kompletnie nie mogę tego zrozumieć! Jak dla mnie wytłumaczenie, że jest to ”przestroga” dla przyszłych właściciewieli jest raczej…kiepskie. Czy nie można w miły, LUDZKI sposób przedstawić danej rasy? I choć faktycznie pytania na forum ”czy ta rasa jest dla mnie” może nie zniewalają poziomem, ale krew mnie zalewa jak zaraz pojawia się tam masa hejtu. Kurczę, każdy kiedyś zaczynał, prawda? Ja sama pomęczyłam wieeele hodowców, ale nie żałuję – przynajmniej wiem, jakiego psa chcę mieć w domu i z jakim się dogadam.
Według mnie psi światek bez takiego..napuszenia (?) byłby znacznie przyjemniejszy 🙂
A tak, to ja się czasem nie dziwię, że wieszają na psiarzach psy 😛
Prawda, prawda. Myślę, że to zamknięcie środowiska na nowe osoby w gruncie rzeczy więcej robi złego niż dobrego – zwłaszcza, że nie dotyczy tylko jakichś wyjątkowoych ras, ale po prostu każdej! Dlatego polecam w Internecie ograniczać się do czytania, bo z moich doświadczeń wynika, że pytając i tak nie zdobęcie się żadnych konstruktywnych informacji. Wszystkie nurtujące pytania najlepiej jest zadawać właścicielom psów w rozmowie w cztery oczy, bo ta sytuacja społeczna zupełnie zmienia ich nastawienie do drugiej strony. Dodam jeszcze, że trochę przykry jest fakt, iż kiedy się już kupi tego wymarzonego szczeniaka (często z przypadku,z byle jakiej hodowli, bo nowemu nikt nie chciał zdradzić powszechnie wszystkim znanych tajemnic Poliszynela) to środowisko takiego delikwenta przyjmuje z otwartymi ramionami. Coś tu jest mocno nie tak.
Oj tak! Jak już kupisz szczeniaka, to nagle stajesz się partnerem do dyskusji! Zanim przywiozłam Gromita do domu, siedziałam cichaczem na forum i jedynie przeglądałam wątki. Kiedy tylko zamieściłam zdjęcia małej kluski i – żeby uprzedzić pytania i domysły – dałam do zrozumienia, że kupiłam go w normalnej, porządnej hodowli zarejestrowanej w ZKwP, posypały się ochy i achy. Że taki ładny, że nie z pseudo, a z dobrej hodowli. Tyle że na pomoc w znalezieniu tej hodowli na grupie raczej nie mogłabym liczyć. Kładzie się nacisk na rodowód FCI, ale jak ktoś spyta o konkretną hodowlę godną polecenia, zbywany jest stwierdzeniem, że to „ciężka sprawa”…
Wybór hodowli to jest ciężka sprawa, bo wszystko jest kwestią oczekiwań – tak wobec hodowcy, jak i wobec przyszłego psa. Cały problem z polcaniu jest taki, że to, co dobre jest dla mnie, niekoniecznie jest dobre dla kogoś innego. Nie raz byłam pytana o polecenie hodowli ozików, czy seterów i chociaż jestem zadowolona z obu moich psów (w swoich indywidualnych kategoriach to naprawdę świetne jakościowo zwierzęta, jakkolwiek by to nie brzmiało), to jednak nie poleciłabym hodowli z których pochodzą każdemu.
Ale, ale.
Nie ulega jednak wątpliwości, że społeczności internetowe skupione wokół danych ras są mało przyjazne wobec nowych osób i trudno uzykać od ich członków odpowiedzi na nurtujące taką zieloną osobę pytania, bo albo się na nią najeżdża, że chce „BC, który rodzi się znając milon sztuczek i nie wie, że psa trzeba wychować” albo zbywa ogólnikami. Sądzę, że wynika to z jednej strony ze źle wyrażonej troski o dobro rasy, a z drugiej z potrzeby utrzymywania pozorów solidarności w środowisku – trudno napisać wprost, że jest się niezadowolonym z hodowcy swojego psa, jeżeli ten hodowca również się na danym forum wypowiada. Z tego względu wszystkim bardzo, bardzo polecam kontakt face to face w czasie poszukiwania hodowli / psa dla siebie – możliwość spojerzenia komuś w oczy, podania ręki, etc. zdecydowanie rozwiązuje języki. A do tego można na żywo poznać przedstawicieli danej rasy. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że nie zawsze jest taka możliwość, niestety. 🙁
Kiedy trochę ponad rok temu zdecydowałam się na belga, odpuściłam sobie fora. Od razu napisałam do paru hodowców. I tutaj czekała mnie miła niespodzianka – z jedną hodowlą malinois nawiązałam naprawdę długą wymianę maili, mimo że hodowczyni nie miała w planach żadnego miotu, a do tego uważała że długowłosa odmiana belga może być dla mnie lepsza. Nie miała z tej pomocy żadnej korzyści, ale dzięki temu wzięcie szczeniaka odłożyłam na później 🙂
Potem zupełnie przypadkiem podczas porannego biegania zobaczyłam kobietę z młodym maliniakiem. Podeszłam, zaczęłam rozmawiać.
Niedługo później odwiedziłam hodowlę z której była wzięta malinka. Nie byłam do końca przekonana – przyzwyczaiłam się do hodowli domowych.
Tak więc szukałam innych psów z tego miotu, by sprawdzić czy są tak fantastyczne jak ta spotkana przeze mnie. Cóż…były 🙂
Zgadzam się z Panią Sawą – takie zbywanie jest niestety częste. Oczywiście trudno oczekiwać że ci wszystko podadzą jak na talerzu, w końcu to ma być twój pies, ale np znalezienie hodowlii owczarków belgijskich w której psy nie są trenowane tylko w IPO, jest bardzo trudne. Ta w której byłam ja, jest w Polsce jedyną w której psy poza ipo, odnoszą liczne sukcesy na wystawach. Suka, po której poznałam szczeniaki waży 16 kg. W pozostałych hodowlach nie widziałam suki lżejszej niż 20 kg.
Gdyby nie moje bieganie i przypadkowe spotkanie, nie wiem czy bym znalazła to miejsce 🙂
Bardzo wartościowy post, widać, że się napracowałaś. Zamierzam kiedyś kupić „rasowca”, wtedy przypomnę sobie Twój artykuł.
Dzięki! Mam nadzieję, że wpis rzeczywiście Ci się przyda, chociaż mam wrażeie, że ujęłam w nim przede wszystkim podstawy, o których wiedzą osoby siedzące w psim środowisku. Wiem jednak, że na bloga trafia trochę osób z zewnątrz i liczę na to, że artykuł będzie dla niej sporą pomocą. 🙂
Czytając to wszystko nagle przypomniał mi się tytuł filmu „jak urodzić i nie zwariować”, tylko zamieniłabym „urodzić” na „kupić psa” 😀 Dobrze, że pojawiają się takie tematy na popularnych blogach, ja aktualnie piszę notkę o pseudohodowlach samych w sobie, bo to też temat skomplikowany. Post pomimo, że dosyć długi to zrozumiały, i fajnie się go czytało 🙂
Cieszę się, że wpis Ci się podobał. Mam wrażenie, że wciąż się o takich rzecz za mało mówi, bo z jednej strony dla kogoś, kto mocno siedzi w kynologicznym środowisku większość z tych spraw jest oczywista, a z drugiej to śrosowisko jest dość zamknięte i raczej niechętnie wyjaśnia takie podstawy nowym osobom. Uważam, że im więcej takich uświadamiających tekstów tym lepiej. 🙂
Pamiętam, że jak ja kupowałam swojego setera irlandzkiego (a śmiem twierdzić, że jestem ogromnym laikiem w kwestii psów rasowych) byłam zszokowana, gdy hodowczyni wyraziła swój zachwyt(?), bo byłam pierwszą osobą, która w ogóle spytała o to, czy rodzice szczeniaków są przebadani i wolni od chorób typowych dla tej rasy oraz jak zostały sklasyfikowane ich stawy.
Od razu dostałam też zaproszenie do przyjazdu do hodowli, zobaczenia dorosłych psów i szczeniaków, pójścia na spacer i zaobserwowania w praktyce jakimi rudymi błyskawicami i biegającymi żywiołami są setery.
Poza tym u mnie do dokumentacji psa było np. dołączone drzewo genealogiczne do piątego pokolenia 😀 Taki smaczek.
Bardzo cenny artykuł. Jeśli trafi do odpowiednich osób, to może w końcu przestanie się mówić o „pudlach” przy każdym psie mającym „kędziorki” albo o „owczarkach niemieckich”, gdy pies ma w sobie coś „wilkowatego”, ponieważ ludzie będą w stanie w bardziej świadomy sposób wybrać swojego towarzysza. Ważne by w końcu uświadomić społeczeństwu, że pies rasowy to pies z rodowodem oraz jak takiego szukać, żeby nie dać się oszukać pseudohodowcom.
Rewelacyjny / jak dla mnie / artykuł. Pomógł mi w nie podejmowaniu pochopnej decyzji . Jednak poczekam na wznowienie wystaw , po korona wirusie. Nie w ciemno.
Dzięki.
Typy bukmacherskie, profesjonalni Typerzy.
Bonusy i promocje legalnych bukmacherów.
Wyniki na żywo, piłka nożna, ranking typerów.
bayern mecze – Leila,
BettingLex Professional Tipsters and reliable brtting tips.
Tipster academy, deep knowledge sharing
betting tips