W ciągu ostatnich miesięcy czułam, jak czas przelewa mi się przez palce z prędkością wartkiego strumienia. Praca, dwa psy i remont skutecznie pozbawiły mnie zarówno chęci, jak i możliwości regularnego pojawiania się w Internecie. Nie oszukuję się zresztą i nie obiecuję, że regularność wróci, bo nowy członek rodziny nieustannie wysysa ze mnie wszystkie siły. Szczególnie, że staram się zajmować nim tak, żeby Gambit nie czuł się pominięty lub zaniedbany. Cóż tu dużo mówić – nie jest lekko, a więc jest dokładnie tak, jak spodziewałam się, że będzie. Chociaż, muszę przyznać, że są rzeczy, które mnie zaskoczyły.
1. Zużycie worków na kupy
Dwa psy oznaczają dwukrotnie większe wydatki – to oczywiste, w końcu potrzeba dwukrotnie więcej karmy, dwukrotnie więcej preparatów przeciwko kleszczom, dwukrotnie więcej smakołyków i badań, kiedy coś się dzieje. Decydując się na drugiego psa nie spodziewałam się niczego innego, ale muszę przyznać, że zaskoczyła mnie liczba zużywanych… Worków na kupy. Schodzi ich co najmniej trzy, jeżeli nie cztery razy tyle, co do tej pory.
Hex ma wyjątkowo twardy żołądek, a to w połączeniu z kontrowersyjnymi upodobaniami kulinarnymi daje co najmniej dwie dwójki podczas każdego spaceru. Co najmniej. Z plastikiem, kartonem, gruzem i taśmą izolacyjną… Stąd przez pierwszy miesiąc naszej znajomości byłam częstym gościem w Pepco. Obecnie bywam tam równie rzadko, co w epoce sprzed Heksa. Po prostu nauczyłam, że jeżeli chodzi o worki na kupy nie można brać mniej niż pięć opakowań.
2. Tyle kilometrów
Wiecie, dlaczego ostatnio na nic nie mam czasu? To proste. Kiedy tylko mogę, staram się chodzić z psami na osobne spacery. To bardzo ważne, zarówno z perspektywy Heksa, jak i Gambita. W przypadku Heksa zależy mi na tym, żeby sam poznawał świat i uczył się odpowiednio reagować na różne sytuacje bez polegania na wsparciu starszego brata. Z kolei w przypadku Gambita chcę, aby wciąż miał w życiu takie momenty, w których może czuć się wybitnie dobrze zaopiekowanym jedynakiem – w końcu to ja chciałam sprowadzić szczeniaka do domu, a nie on.
Wszystko to sprawia, że codziennie kręcę jakieś kosmiczne dystanse – przeciętnie na spacerach z psami robię kilkanaście tysięcy kroków. Z jednej strony, chciałabym, żeby chłopcy mogli spędzać ze mną jak najwięcej czasu jeden na jeden. Z drugiej, nie wiem, jak długo jeszcze uda mi się wytrzymać funkcjonowanie w takim systemie.
3. Dziwne pytania sąsiadów
Wygląda na to, że tradycja i kultura w Polsce pozwalają na posiadanie tylko jednego psa. Skąd o tym wiem? Ilekroć wynosząc Heksa na szybki fizjologiczny sik spotykałam kogoś z sąsiadów słyszałam pytania o to, co stało się z Gambitem. Od tych bardziej dyplomatycznych, zadanych w tonie pozornej troski: „Czy coś się stało z tym brązowym?”, po te zdecydowanie bardziej bezpośrednie i świadczące o tym, że pies powszechnie wcale nie jest uważany za członka rodziny: „Dlaczego pani oddała tego starszego?”. Wygląda na to, że dwa średniej wielkości psy w centrum miasta przebywające w jednym mieszkaniu to zdecydowanie za dużo, by mogło zmieścić się… w niektórych głowach.
Co ciekawe, nikt jeszcze nie zapytał, czy Gambit i Hex to mama i dziecko – a na to z kolei byłam psychicznie całkowicie gotowa.
4. Wyprawkowe must have to bzdura
Chociaż byłam bardzo nastawiona na kupno szczeniaka w 2020 roku to muszę przyznać, że Hex pojawił się w moim życiu trochę z zaskoczenia. To sprawiło, że nie miałam czasu na skompletowanie pięknej, spójnej kolorystycznie, instagramowej wyprawki dla szczeniaka. Hex na start dostał wór karmy, plastikowy transporter, obrożę i smycz, piszczącego misia z Konga i mnóstwo gryzaków. To wszystko. Poza tym, korzystał z rzeczy odziedziczonych po Gambicie i próbował zajmować się nielegalnym demontowaniem elementów mieszkania – ze szczególnym uwzględnieniem ścian w łazience.
Czy żałuję? Jeżeli czegokolwiek to braku fancy fotek na Instagramie. Poza tym jednak, jestem bardzo zadowolona z tej przypadkowo obranej, wyprawkowej drogi. Wszystko mi się przydało, wszystko zostało wykorzystane, nie tonę w morzu niepotrzebnych rzeczy, a to, czego mi zabrakło mogłam bez problemu dokupić na bieżąco. Hex natomiast i tak od drogiej zabawki woli pustą, plastikową butelkę.
5. Bywa trudno
Szczeniaczki są słodkie, puchate i urocze. Mimo to, czasem bardzo trudno je kochać. Przynajmniej, jeżeli tak jak Hex są niestrudzonymi, wiecznie nakręconymi, tryskającymi energią potworami, które kompletnie nie rozumieją słowa „Nie”. Gambita kochałam od strzała, zdobył moje serce dokładnie w tej samej chwili, w której mogłam pogłaskać go po raz pierwszy. Nie ukrywam, że spodziewałam się, że z Heksem będzie dokładnie tak samo i już od pierwszego dnia będziemy razem kicać po tęczy wzajemnej miłości i zrozumienia. Tymczasem, szczerze nie znosiłam Heksa przez pierwszy miesiąc, a w kolejnych tygodniach miałam do niego zaledwie neutralny stosunek. Miałam z tego powodu wyrzuty sumienia. Ogromnie mnie to martwiło. Na szczęście, teraz zaczynamy się dogadywać i jesteśmy na dobrej drodze, żeby naprawdę szczerze się polubić.
*
Przeskok z opieki nad psim jedynakiem do dzielenia swojego czasu na dwa psy to naprawdę duża zmiana. Naprawdę, nie wiem, jak to się dzieje, że niektórzy ogarniają stada liczące trzy, cztery lub nawet więcej psów – ja aktualnie czuję, że dwójka futrzastych podopiecznych to absolutne maksimum moich możliwości. I pewnie jeszcze niejedno mnie w tej nowej sytuacji zaskoczy.
A co Was najbardziej zaskoczyło w przypadku powiększenia stada? Koniecznie podzielcie się swoimi doświadczeniami, żebym wiedziała, na co jeszcze powinnam się szykować!
Photo by Dominika Dubowik
Drugi pies spadł na nas znienacka dzięki znajomej hodowczyni , to był niesamowity przypadek i chyba przeznaczenie. Baliśmy się konfrontacji bo pierwszy dał nam trochę popalić – nieciekawie reaguje na inne psy na spacerze i w ogóle jest dość lękowym psem. I tu chyba trafiliśmy w 10-tkę bo drugi ma mega otwarty charakter i świetnie się dopasowali. Dużo więcej kup – nie zauważyłam żeby jakoś mega więcej ale mamy duży ogród i zbieram oszczędnie – tzn kilka do jednego woreczka, mieszczą się. Na spacery próbowałam pojedynczo ale niestety wytrzymałam bardzo krótko, jakoś lubię ich mieć razem, nie mam też z reguły więcej niż 1- 1,5 na spacer więc jak to podzielę to wychodzi mi bardzo krótki dla każdego. Niestety ucierpiało przez to ładne chodzenie na smyczy – moja największa porażka bo dalej ich tego nie potrafię nauczyć… Ja miałam odwrotnie jeśli chodzi o sympatię bo drugi tak skradł nam serce że miałam wyrzuty , że nie kocham już pierwszego i mnie wkurza jego uparty charakter… Ale oczywiście obydwa uwielbiam i każdy jest bardzo inny – choc to ta sama rasa.
Ja staram się dzielić spacery tak, że jednego dnia na długi spacer wychodzi jeden, a drugiego drugi, bo tak codziennie zabierać każdego na 5+km spaceru też nie dałabym rady. Ale naprawdę bardzo się staram, przede wszystkim z powodów socjalizacyjnych – na pewno chłopcy zaczną chodzić na wspólne spacery, ale dopiero za jakiś czas 🙂
Uff, cieszę się, że nie jestem sama z tymi emocjonalnymi rozterkami, zawsze mi się wydawało, że wszyscy kochają swoje psy tak samo i to jak Hex potrafił mnie wkurzyć było dla mnie sporym, niemiłym zaskoczeniem.
Powiem z doświadczenia, że dzielenie spacerów – najpierw jeden a potem drugi to świetne podejście. My zazwyczaj wyprowadzaliśmy oba na raz i wiemy po kilkunastu miesiącach, że dobrze byłoby wcześniej trochę je rozdzielać. Obecnie młodszy, świata nie widzi poza starszą „siostrą”. Trochę to przeszkadza mu w socjalizacji z innymi psami. Po prostu albo nie zwraca na nie uwagi albo reaguje szczekaniem, takim wynikającym trochę ze strachu i okresu dojrzewania (ma 1,5 roku)
Mnie zaskoczyło , ale to już w wieku późniejszym – szczeniaczkowy cieszy się specjalnymi prawami – ze dorosłe psy wcale nie musza się lubić. Mogą się akceptować, tolerować swoje towarzystwo ale wolą dzielić swoją przestrzeń pojedyńczo niż spędzać czas razem. Bardzo ciekawe i rozwijające doświadczenie dużo uczące psiej komunikacji.
Dzięki za tę obserwację, zwrócę na to uwagę! Oczywiście, mam nadzieję, że chłopcy dalej będą się lubić, kiedy Hex już dorośnie 🙂
Jeżeli Chloe to jego siostra to ona jest przepiękna
Nie. Rodowodowo nie mają ze sobą nic wspólnego.
Ciekawy blog (tak na marginesie, acz podkreślonym).
U nas też 2 psy i moje obserwacje – myślę, że w miare obiektywne ponieważ psami głównie zajmuje się żona – są takie – poświęcilismy i poświęcamu drugiemu psu dużo czasu ale wiemu już, że nie był on spożytkowany tak dobrze jak przy pierwszym owczarku. Co to oznacza? Trochę odpuściliśmy szkolenie (takie własne). W sumie nie wiem dlaczego. Prawdopodobnie było to związane z tym, że pierwszy piesek był super posluszny, oszaleliśmy na jego punkcie i czas jemu poświęcony był na amxa dobrze spożytkowany a przy drugim…było jak przy drugim dziecku. Trochę mniej się przejmujesz, troche więcej luzu, trochę -„nauzy się od starszej siostry” U nas dodatkowo jest jeszcze kwestia tego, że drugi psiak to samiec a pierwsza była suka. Totalnie odmienne zachowania (pomijając jakieś tam indywidualności wynikające z charakteru)
Ja akurat ogromną wagę przykładam do szkolenia, więc mnie takie zaniedbanie nie grozi, ale to o czym piszesz rzeczywiście dość często się zdarza 😀
Też to zauważyłem. Choć odpuszczenie w naszym przypadku to delikatna zmiana w stosunku do pierwszego psa. Dla przeciętnego zjadacza chleba pewnie nawet nie ma różnicy.
U nas już były pytania czy to matka i córka(dwa samce jeden berneńczyk, drugi australijczyk-blue merle) Mam dokładnie te same odczucia w stosunku do szczeniaka, już nie mogę się doczekać jak będzie miał 2lata😂. Z moim berneńczykiem łączy mnie szczególna więź i nawet jako szczeniak mieliśmy ta nitkę, nie mówiąc o tym, że z zachowania był idealnym szczylem a teraz mam OA- czasami się czuje jakbym mówiła do ściany(np nie lub fe), śmietnik osiedlowy, architekt wnętrz😂
Ja od dawna (kilkanaście lat) miałam stado psiaków, także tymczasowych, max mieliśmy 8 z tym że w większości były to psy starsze, a absolutne minimum to było 4 więc piszę z trochę innej perspektywy 🙂 W tym roku wyprowadziłam się z domu do M2 i mam teraz tylko 2 psiaki, ale oba aktywne z którymi ćwiczę, w tym podobnie jak Ty Hexa – mam szczeniaka BC urodzonego w maju tego roku, mój pierwszy border. Całkowicie zgadzam się z pkt. 5, teraz jestem już szczęśliwie zakochana ale pierwszy miesiąc- dwa to była dla mnie masakra i też się z tym źle czułam, nie myślałam że będę się zastanawiać czy bc to na pewno rasa dla mnie bo decyzja była już od dawna przemyślana i długo czekałam na szczyla. Pamiętam, że gdy miałam pierwszego w ogóle w dorosłym życiu szczeniaka (beagle) też natychmiast byłam nim zachwycona, ale już z żadnym później (były jeszcze 3) nie było tak samo, zawsze długo się adaptuję – ja do szczeniaka, a szczeniak żeby zaczął mnie rozumieć. A z borderkiem to jak z innym szczeniakiem razy 2, przynajmniej w moim przypadku tak wyszło. I żeby nie było – wg osób z zewnątrz mam bardzo fajnego i myślącego szczeniaka :).
Natomiast co do pkt 3 to moja interpretacja opisanej sytuacji jest zupełnie inna. Od lat sama uważam, że coraz więcej osób ma więcej niż jednego psa i sama nigdy już nie chciałabym mieć pojedynczego bo wg mnie psy to jednak zwierzęta stadne i lepiej się czują w grupie a problemy z tym mają głównie jeśli były wychowane w domu gdzie nie było drugiego psa (choć przyznaję że z jednym byłoby o wiele wygodniej). Otóż wszyscy dokoła wiedzą, że masz 2 psy i po prostu nie rozumieją, że wychodzisz tylko z jednym na raz bo to wg nich bez sensu, czyli jeśli jest tylko jeden, to temu drugiemu coś się stało, jest chory albo coś gorszego. Mnie też zawsze tak pytają, jak miałam np 5 i któregoś nie było – pytali a gdzie ten jamnik itp.
Podziwiam Cię, że dajesz radę dzielić te spacery, bo ja tylko z rzadka robię osobne. Byłoby super, ale zwyczajnie nie dałabym rady, czasem się uda gdy mam więcej czasu, no i wiadomo na początku wzięłam urlop żeby szczeniaczka socjalizować, wtedy było dużo więcej okazji. Na treningi też biorę oba, nawet jeśli tylko jeden ćwiczy to z tym drugim porobię coś na boku a w międzyczasie czeka w aucie/kennelu.
Ja chętnie przyjęłabym pod mój dach drugiego psa. Obecnie mam owczarka niemieckiego i myślałam nad mniejszą rasą, ale poczekam jak zmienię mieszkanie na trochę większe. Wtedy na pewno będą dwa kumple.
Bardzo wartościowy wpis! U mnie jak na razie króluje jeden labrador, który jest oczkiem w głowie każdego domownika. Od jakiegoś czasu już zastanawiamy się nad kolejnym psiakiem, jednak jest to decyzja do porządnego przemyślenia.
My gdy przygarnęliśmy drugiego psiaka – szczeniaka nie spodziewaliśmy się, ze nasz obecny pies dwulatek tak źle na niego zareaguje. Co się wiązało z tym, ze pierwsze tygodnie nasz rezydent na nią szczekał, warczał, nie pozwalał się jej do siebie zbliżyć. Obraził się tez na nas – nie chciał się tulić i ciagle przestraszony leżał pod stołem albo w swoim posłaniu. A ja? Ryczałam, przepraszałam Baksa i przeklinałam nas, ze zdecydowaliśmy się na tą mała terrorystkę. Pierwszy miesiąc miałam to samo – na zmianę jej nie znosiłam i miałam potem wyrzuty sumienia gdy patrzyłam jak słodko śpi przytulona i bezbronna i myślałam „jak mogłam tak w ogóle mówić, przecież jest najukochańsza”. Dwa psy zabierają o wiele więcej czasu i masę pieniędzy. Gdy tylko wydaje mi się ze maja masę smakołyków i karmy zawsze zaraz okazuje się, ze czegoś brakuje i trzeba dokupić. Teraz kocham oboje, Chloe ma już 8 miesięcy a Baks 3 lata i szczerze ich akceptacja siebie i moje przystosowanie się do dwóch psów zajęlo nam myśle ze spokojnie pol roku. Teraz już każdy się przyzwyczaił i jest mega stabilnie. Między psiakami nie ma miłości, ale jest akceptacja 🙂
Dziękuję za ten wpis. Ja od 2 miesięcy mam szczeniaczka który dołączył do 2 letniej suczki Strasznie ciężko jest. Ona nie chce się bawić on wiecznie nakręcony Mniej więcej raz dziennie dostaje od niej lanie Dużo czasu musi spędzać w kojcu ale chodzimy na spacery i siedzimy w ogrodzie Mam nadzieję że to się wszystko jakoś ułoży bo 15 lat to tak się nie da Póki co nie mogę powiedzieć że to była dobra decyzja 🥺
U nas rezydent 11-sto letni kiedy pojawił się szczenior też nie był zachwycony. Burczał i warczał na małego, nie pozwalał do siebie podchodzić. Spodziewałam się tego, ba nawet wyobrażałam sobie że będzie gorzej, duuuużo gorzej. Rezydent pies po przejściach, nieduży za to pyskaty, szczenior owczarek Collie, najłagodniejsze stworzenie pod słońcem. Mamy też 7 letnią córkę. Zdecydowaliśmy się na szczeniora choć było wiadomo że może być ciężko, żeby córka miała „swojego” psa, tzn naszego ale takiego który chce się z nią bawić, przytulać, towarzyszyć. Rezydent jest typowo „moim” psem (z po schroniskowymi traumami) który lubi „olewać” innych, włącznie z resztą domowników , więc da się głasnąć ale jeśli ja wyjdę z pomieszczenia to podrepcze za mną olewając innych. Teraz po półtorej roku razem psy się dotarły, nie ma miłości ale tolerują się na tyle że mogą spać na jednej kanapie, siedzieć obok siebie w samochodzie. Córka jest szczęśliwa (szczenior też) bo owczarek śpi u niej i ogólnie kotłują się jak rodzeństwo. Rezydent też szczęśliwy bo ma święty spokój (nareszcie!! ) i może spać i dreptać za mną bez zaczepiajacej 7latki na głowie. Teraz po półtorej roku z tą trójką żałuję tylko że zdecydowaliśmy się na szczeniora tak późno, głównie ze strachu jak psy się dogadają. Teraz wiem już że wszystko się da, wystarczy trochę cierpliwości i czasu. Zaczynamy powoli myśleć o 3 sierściuchu bo mąż też chciałby trzymać „swoją” smycz na spacerze. Czas pokaże. Ale psiarstwo wciąga…. Z czasem chce się więcej i więcej….
Jestem opiekunem matki z córka (jack russelki) dziewczyny są nierozłaczne jak blizniaczki. Zastanawiam sie tylko nad reakcja matki jak córka urodziła by małe. Czy miał ktos takie doswiadczenia?
Świetny post! Mam jednego psa i coraz częściej zastanawiam się czy nie sprawić mu kolejnego psiego brata. Fakt, początki ze szczeniakami są trudne a co dopiero, gdy w domu znajduje się już pies ale nie mówię nie i myślę, że za niedługo przy większym mieszkaniu będzie już u mnie dwójka czworonogów 😉
Post, o którym piszesz, porusza bardzo ważny temat dla wszystkich właścicieli psów – jak poradzić sobie z powiększającym się stadem i jakie problemy mogą się pojawić w takiej sytuacji. Faktycznie, przeskok z opieki nad jednym psem do dwóch lub więcej, to bardzo duża zmiana i wymaga od nas odpowiedniego przygotowania i organizacji czasu.
Co mnie najbardziej zaskoczyło po powiększeniu mojego stada? Myślę, że największym wyzwaniem są oddzielne spacery. W przypadku jednego psa można było być bardziej elastycznym i dostosować się do jego potrzeb, ale już w przypadku większej liczby psów trzeba uwzględnić różnice w potrzebach żywieniowych, temperamentach, siłach czy też stopniu potrzeby ruchu.
Dzięki za Twój post i powodzenia w opiece nad swoimi psami!
PS. Na stronie https://psiakoblog.pl/ można znaleźć wiele ciekawych artykułów na temat psów, w tym o ich wychowaniu, żywieniu, pielęgnacji i zdrowiu.
pytania sąsiadów mogą być zupełnie niewinne, może Ty im nadajesz jakieś dodatkowe znaczenie. Sąsiadów i ich psy po prostu się kojarzy i zmiana psa odrazu rzuca się w oczy.
Dbając o pupili warto regularnie odwiedzać salony groomerskie. Po wizycie Twoje pupile mogą wyglądać i czuć się jak prawdziwi książęta i księżniczki? Profesjonalni groomerzy dbają o zdrowie i urodę naszych futrzastych przyjaciół. Ja polecam Salon Empressiowy Oomergr! To miejsce, gdzie twoje zwierzęta zyskają uroczy wygląd i dostaną dawkę miłości od doświadczonych ekspertów.
Posiadając pieski warto również pomyśleć o ich zaczipowaniu jak i rejestracji w bazie. W ostatnim czasie znalazłam dobrą stronę gdzie z łatwością można zarejestrować zwierzeta, do tego koszt jest bardzo niski