Obedience: treningi w rozproszeniach

Zainspirowana przykładem Jagody i Thorina doszłam do wniosku, że chciałabym więcej trenować w grupie – wśród innych psów i ludzi, tak aby hartować znane Gambitowi ćwiczenia w warunkach trudniejszych niż te, które zwykle spotyka się na zawodach obedience. W myśl zasady mówiącej, że jak się czegoś nie ma to trzeba to sobie samodzielnie zorganizować zaczęłam prowadzić cykliczne, cotygodniowe sesje pracy w rozproszeniach. Za mną kolejny, czwarty już trening z tej serii, więc najwyższy czas napisać o tym na blogu.

Skąd się to wzięło?

W Polsce coraz bardziej rozpowszechnioną formą zdobywania obedience’owej wiedzy są wykłady online. To specyficzna forma przekazywania sportowego know how i nie każdy dobrze się w niej odnajduje, ale Jagoda Wejchan z ObiFreaks świetnie ją opanowała, a uczestniczenie w jej webinarach to sama przyjemność. Jeden z wykładów poświęcony był rozproszeniom i overtrainingom. Jagoda pokazywała zarówno bardzo imponujące ćwiczenia na słuchanie oraz otwieranie głowy dla zaawansowanych psów, które całą trójkę znają na pamięć, jak i propozycje dla mniej doświadczonych zawodników, które pomogą wzmocnić pewność siebie w wykonywaniu już znanych zadań. Po obejrzeniu wszystkich jej filmów doszłam do wniosku, że rozproszenia to właśnie ten element, którego brakuje mi w moich treningach. Z tym, że nie chodzi o rozproszenia przypadkowe, jakie pojawiają się w czasie sesji szkoleniowych w miejscach publicznych, a takie, które są zaplanowane pod konkretnego psa. Oczywiście, szybko przeszłam od wniosków do czynów.

Jak to wygląda?

Organizuję cotygodniowe, grupowe treningi pracy w rozproszeniach. Sześć osób, sześć psów, wzajemna pomoc i ćwiczenia grupowe. W sumie około dwóch godzin zaangażowania dla ludzi, w tym 20 minut pracy dla każdego psa, a bonusowo możliwość opanowania grzecznego czekania w klatce na swoją kolej.

Gwiazdą jednego z treningów była Honda z ObiFru Team, a regularnie goszczą na nich Opium i Chorizo.

Jest kilka zespołów, które uczestniczą w (prawie) każdym treningu, jednocześnie jednak zawsze pojawia się ktoś nowy. Gambit nie ma szans, aby przyzwyczaić się do zestawu konkretnych psów i ludzi. Staram się także za każdym razem wybierać nieco inne miejsce i zawsze rozkładać taśmę oraz trochę obedience’owego sprzętu, tak aby pies miał poczucie bycia na ringu.

Wbrew pozorom tego rodzaju treningi to zabawa nie tylko dla zaawansowanych psów – świetnie odnajdują się w nich również szczeniaki i początkujące czworonogi. Kluczowe jest to, aby dobrze znać swojego psa i każdą sesję zaplanować dla niego tak, żeby mógł odnieść sukces.

Po co to wszystko?

Chcę zbudować w Gambicie przekonanie, że trudne jest tak naprawdę fajne. Staram się przekonać go, że ciężkie warunki pracy i czy niepokojące sytuacje to droga do najlepszej nagrody.

Podczas treningów robię dużo ciężkiego wysyłania: na psy, na ludzi w dziwnych pozycjach, którzy robią niecodzienne rzeczy, w przestrzeni zarzuconej zbędnymi przedmiotami. Istotna jest również praca w bezpośredniej bliskości innych psów – zarówno statyczna, wzmacniająca zostawanie, jak i dynamiczna w postaci overtrainingów wysyłań, zmian pozycji czy chodzenia przy nodze. Ważne jest dla mnie także stabilne, pewne zostawanie w trudnych warunkach beze mnie – tu świetnie sprawdza się zostawianie psa w grupie ludzi w pozycjach z marszu i nagradzania z dala od siebie.

Jak dokładnie wygląda taki trening można zobaczyć na poniższym filmie. Dodatkowo, dwa ostatnie odcinki z serii Training snapshots dotyczą właśnie pracy w rozproszeniach (część 10, część 11). Nie zapomnijcie włączyć HD, a po obejrzeniu kliknąć guziczka „Subscribe”!

***

Jeżeli macie ochotę przyłączyć się do treningów pod hasłem “rozproszenia do kwadratu” koniecznie odwiedźcie fanpage Pies do kwadratu na Facebooku – tam publikowane są wszystkie szczegółowe informacje. Jeżeli natomiast marzy Wam się jakaś zupełnie inna, odjechana forma szkolenia psów – nie wahajcie się wziąć spraw w swoje ręce!

photo credit: Dominika Dubowik

  4 komentarze do tekstu: „Obedience: treningi w rozproszeniach

  1. Avatar
    30 lipca 2018 at 13:33

    Taki trening wygląda na całkiem fajną sprawę, ale widzę ile to pracy i jaka musi być relacja między zwierzęciem a właścicielem – coś pięknego 🙂

    • Pies do kwadratu
      Pies do kwadratu
      30 lipca 2018 at 16:32

      Rzeczywiście, to sporo pracy, a przed nami jeszcze dłuuga droga.

  2. Avatar
    30 lipca 2018 at 16:55

    Ale super inicjatywa! Szkoda, że mamy troszkę daleko do was, bo byśmy wpadli z chęcią z Triko. 🙂

    • Pies do kwadratu
      Pies do kwadratu
      30 lipca 2018 at 18:17

      Nic nie stoi na przeszkodzie, aby samodzielnie zorganizować sobie podobne spotkania. 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.