Mistrzostwa Polski Obedience BC i OA 2019

Zeszłoroczne Mistrzostwa Polski Obedience BC i OA organizowane przez fantastyczną, szczecińską ekipę były najsympatyczniejszą obedience’ową imprezą na jakiej byłam, więc w tym roku nie miałam żadnych wątpliwości co do wyjazdu. Wprawdzie taka podróż na drugi koniec Polski to ogromnie wyczerpujące przedsięwzięcie, wiedziałam jednak, że cały ten wysiłek zwróci się we wspaniałej atmosferze zawodów. Nie pomyliłam się! Spędziłam w Szczecinie cudowne dwa dni! Dodatkowo, po tegorocznych MP BC i OA również mogę pochwalić się naprawdę fajnym wynikiem. W klasyfikacji ogólnej zajęliśmy 2 lokatę w stawce 9 psów, zdobywając 254,5 punktu na 320 możliwych oraz ocenę bardzo dobrą, z kolei w klasyfikacji rasowej stanęliśmy na najwyższym miejscu podium, otrzymując tytuł Mistrza Polski Obedience OA OB-2 2019.

podium w klasyfikacji ogólnej

Mistrzostwa Polski Obedience BC i OA: podium w klasyfikacji ogólnej, klasa 2.

Mistrzostwa Polski Obedience BC i OA: podium w klasyfikacji rasowej, klasa 2.

*

Podobnie jak w zeszłym, tak i w tym roku zawody w Szczecinie zasłużyły sobie na relację znacznie wykraczającą poza omówienie punktacji za poszczególne ćwiczenia. Drużyna organizatorek kompletnie podbiła moje serce, więc bez zbędnych wstępów powiem Wam: w przyszłym roku jeźdźcie na zawody do Szczecina, nawet jeżeli to bardzo daleko.

Doskonale pamiętałam swoje przygody z PKP z zeszłego lata, a prawie 13 godzin spędzonych w pociągu to nie jest coś, co wspomina się z uśmiechem. W tym roku zdecydowałam więc, że zamiast przyjeżdżać tylko na swój start zrobię sobie wolny weekend i na zawodach spędzę również sobotę, żeby dać Gambitowi możliwość odpoczynku po podróży i komfort aklimatyzacji. To była świetna decyzja! I to nie tylko ze względu na wygodę Gambita, bo Szczecin to naprawdę fajne miasto! O tym niestrudzenie przekonywała nas Marcelina z ekipy Obedience Szczecin, która zadbała nie tylko o polecenie zawodnikom miejsc, gdzie można dobrze zjeść i fajnie pospacerować, ale również o wieczorną integrację.

Byliśmy na pięknych, odnowionych bulwarach, na sztucznej plaży na Wyspie Grodzkiej, oglądaliśmy nocną panoramę miasta i nowoczesny budynek filharmonii. Jedliśmy fantastyczne lody, kosmicznie pyszne burgery i najlepsze bajgle w kraju. Kładąc się spać w sobotę byłam tak zadowolona z życia, że właściwie nie myślałam o niedzielnym starcie. Naprawdę, nie potrafię wyobrazić sobie spędzenia czasu przed zawodami w milszy sposób.

Razem! Ruszamy do boju!

*

A sam start? Było gorąco i duszno, cały dzień zbierało się na burzę. Na dodatek wszystkie dynamiczne ćwiczenia ułożono jedno po drugim, a bezpośrednio po całym tym bieganiu były patyki oraz zmiany pozycji. To trudna konfiguracja, więc spodziewałam się wielu błędów w ostatnich ćwiczeniach. W tym punkcie Gambit pozytywnie mnie zaskoczył, chociaż oczywiście nie obeszło się bez baboli. Niemniej, myślę, że mogę być zadowolona, bo wiedziałam jak się nazywam (a przynajmniej, jak mam na imię!), udało mi się nie umrzeć w środku po złapaniu 0 za kierunki i zrobić naprawdę ładne zejście z ringu. A to wszystko mimo że od naszego debiutu w klasie 2 obedience minęły zaledwie 2 tygodnie!

Waruj w grupie przez 1 min., 9 p.
Punkt stracony za przerzucenie zadka. Zdecydowanie muszę popracować nad ustabilizowaniem pozycji ciała Gambita, kiedy znikam mu z oczu – wygląda na to, że kiedy tak się dzieje za bardzo się rozluźnia i nie traktuje takiego zostawania, jak zadania do wykonania, ale bardziej, jak przerwę w treningu.

Chodzenie przy nodze, 8,5 p.
Trochę się ostatnio popsuło, więc nie dziwi mnie strata aż 1,5 punktu. Szczególnie kroki w tył wciąż pozostawiają wiele do życzenia, na szczęście w tym aspekcie dostrzegam niewielką poprawę w porównaniu do startu w Kocmyrzowie.

Pozycje w marszu (siad, stój), 8 p.
Trochę przesadziłam w długością rozgrzewki w tym upale, przez co pierwsze ćwiczenie nie było tak dynamiczne, jakbym sobie tego życzyła. Cieszy mnie natomiast, że od jakiegoś czasu Gambit naprawdę uważnie słucha co do niego mówię w pozycjach z marszu.

Aport kierunkowy, 0 p.
Pobiegł do złego. Nie udało mi się go przekierować. I tyle. Ale, ale! Dostrzegam w tej sytuacji bardzo pozytywną zmianę – zarówno w Gambicie, jak i w sobie. Jeszcze nie tak dawno złapanie 0 na zawodach skutkowało u mnie kompletnym rozbiciem, które z kolei pociągało za sobą totalny zjazd nastroju u psa, a w efekcie – kolejne błędy w ćwiczeniach i następne zera. Tym razem udało mi się szybko otrząsnąć i do kolejnego ćwiczenia podejść z dobrą głową. I to jest dla mnie naprawdę spory sukces!

Przywołanie z zatrzymaniem stój, 9 p.
Prawdę mówiąc, uważam, że to dość wygórowana nota, jak na to, co Gambit pokazał w tym ćwiczeniu, bo przewidział, że będzie zatrzymywany. Ale nie zamierzam narzekać.

Kwadrat, 8 p.
Tu wszystko poszło dokładnie tak, jak w Kocmyrzowie: piękne tempo do kwadratu, zatrzymanie od raz w waruj (niebezpiecznie, bo przy samej tylnej taśmie!) i nieco gorsza prędkość podczas przywoływania z kwadratu.

Aport przez przeszkodę, 7 p.
Bardzo jestem zadowolona z tego ćwiczenia, bo przez ostatnie dwa tygodnie dbałam o to, żeby Gambit lepiej skakał i żeby nie powtórzyła się sytuacja z zahaczeniem łapą o przeszkodę. Udało się! Cieszy mnie również tempo powrotu i bardziej dynamiczne niż ostatnio dostawienie do nogi z aportem. Punkty straciliśmy za to, że Gambit wchodząc do pozycji podstawowej dotknął mojej nogi aportem oraz za podwójną komendę przy odebraniu koziołka. Dawno mi się coś takiego nie zdarzyło; patrząc na niego ze swojej perspektywy miałam wrażenie, że trochę zagotował mu się mózg i zupełnie nie zrozumiał o co mi chodzi.

Zmiany pozycji na odległość, 9,5 p.
Oczywiście, po całym tym bieganiu chwilę wcześniej były wolne, ale technikę trzymał bez zarzutu! Do tego był skupiony i pewny siebie, mimo że obok było sporo osób, a w dwójce przewodnik odchodzi od psa na już dość sporą odległość.

Aport węchowy, 10 p.
Ach, co to były za patyki! Bardzo trudna kolejność ćwiczeń, niesprzyjająca pogoda, a do tego sędzia i komisarz stojący dość blisko patyków, co nie działa zbyt dobrze na pewność siebie u psów. I co? I pięknie! Węszył, jak trzeba, natychmiast po tym, jak trafił na swój patyk podjął decyzję o powrocie. Mój kochany!

Wrażenie ogólne, 10 p.
Tym razem robiliśmy naprawdę dobre wrażenie, no!

Poniżej znajdziecie krótki film z naszego przebiegu. Nie zapomnijcie włączyć HD, a po obejrzeniu kliknąć guziczka „Subscribe”.

*

Szczecin był dla mnie prawdziwym testem na to, w jakim stopniu Gambit ma w głowie poukładane ćwiczenia 2 klasy obedience. Daleka podróż, spadnie w hotelu, start w miejscu, w którym ostatni raz byliśmy rok temu to elementy, które mogły mocno pociągnąć nas w dół, a jednak – daliśmy radę!

Photo credit: Paulina Grzyb – Photo Choc

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.